14. Spokojnie

764 72 15
                                    

Rano, wychodząc z pokoju, nie mogłem dodzwonić się do Kamila. Trochę się zdenerwowałem. Bo brunet zawsze odbierał ode mnie telefony. No chyba, że miał trening, ale wtedy nie dzwoniłem. Bo wiem, że nie ma sensu wtedy wydzwaniać.

- Kogo ja widzę - usłyszałem Prevca. - Jakie miłe spotkanie.

- Dla kogo miłe, dla tego miłe - mruknąłem, blokując telefon. Nie dość, że nie mogłem sie dodzwonić do Kamila, to jeszcze Prevc mnie drażnił.

- Nie odbiera? Jakoś mnie to nie dziwi - oznajmił, wskazując na mój smartfon. - Ostrzegałem cię. Dostał to czego chciał - patrzył na moją malinkę, która wczoraj wieczorem zrobił mi Stoch. - Teraz nie oczekuj, że się pojawi. Będzie cię unikał. Przyjdzie do mnie... Teraz znowu noce będzie spędzał u mnie... W moim łóżku.

- Więc powinieneś się cieszyć. A jakoś tego nie widać - zironizowałem. Wiedziałem, że Kamil by mi tego nie zrobił.

- Taki jesteś go pewien? Ja też byłem... A potem się zaczęło... Nie odebrał jednego telefonu, nie odpisał na SMS-a, spóźnił się na kolację... Ale pamiętaj... Zaczęło się od nieodebranego telefonu... - minął mnie i odszedł.

Zszedłem do hotelowej restauracji. Johann już siedział i jadł. Usiadłem naprzeciw niego. Cały czas miałem w głowie to co powiedział Peter. Ufam Kamilowi, ale to mnie lekko zaniepokoiło.

- Cześć - rzuciłem cicho.

- Hej, nie jesz? - zdziwił się.

- Nie jestem głodny - rzuciłem smartfon na stół.

- Co jest?

- Kamil nie odbiera telefonu, a do tego na korytarzu wpadłem na Prevca. Znowu próbuje mącić. Już mnie wkurza. Cały czas próbuje mnie przekonać, że Kamil tylko mnie wykorzysta.

- Co ci powiedział? - westchną zrezygnowany.

- Że Kamil tylko chce się ze mną przespać i nic więcej... I myśli, że już to zrobił.

- Dupek - mruknął. - A Kamilowi pewnie padł telefon. Nie martw się.

- Z samego rana? - mruknąłem.

- Nie panikuj. Dorosły jest, nic mu nie będzie... Kiedy ma trening?

- Rano, jak zawsze. Już się skończył - spojrzałem na zegarek.

- To pewnie niedługo się odezwie. Zjedz coś.

- Nie, nie jestem głodny - burknąłem.

- Chcesz chociaż kawę?

- Nic nie chcę. Przyszedłem z tobą posiedzieć.

- Cieszę się... I naprawdę nie masz powodu żeby się martwić. Przecież, jak ma trening to nie odbierze.

- Zadzwoniłem po treningu. Wiem, że nie odbierze, jak jest na skoczni, czy sali.

- No to go zapytasz, jak się zobaczycie. Bo macie się dziś zobaczyć, nie?

- Miałem zadzwonić - rzuciłem sarkastycznie.

- Nie przejmuj się - poradził.

Popatrzyłem nad ramieniem Johanna na Prevca, który tylko się uśmiechnął i puścił mi oczko.

Czego on chce, do cholery?!

Nagle poczułem, że ktoś mnie obejmuje za szyję od tyłu, cały się spiąłem. Przestraszyłem się trochę. Nie lubiłem jak dotyka mnie ktoś obcy. Albo z zaskoczenia.

A potem poczułem perfum Kamila. Os razu się rozluźniłem.

- Nie strasz mnie - odchyliłem głowę do tyłu i spojrzałem na niego.

- Przepraszam, słonko - pocałował mnie w czoło.

- Dzwoniłem do ciebie - powiedziałem.

- To prawdopodobne - zabrał jedną rękę z mojej szyi i sięgnął do kieszeni, z której wyjął telefon i pokazał mi go. Ekran był cały popękany.

- Co się stało?

- Tak się kończy wygłupianie z Maćkiem - pocałował mnie w skroń, a potem usiadł obok mnie. - Coś się stało?

- Prevc kontra Tande runda druga - mruknął Johann.

- Kamil - złapałem go za rękę, kiedy chciał wstać. Pociągnąłem go w dół, aby usiadł.

- Co?

- Nie warto. Nie trać na niego nerwów, kochanie - splotłem nasze palce.

- No i przekonał - zaśmiał się Forfang.

- No nie bardzo... Mam nieodpartą chęć upokorzenia Prevca.

- Kamil - puściłem jego dłoń i objąłem ramieniem.

- Porozmawiam z nim - spojrzał na mnie. - Obiecał, że nie będzie się wytracał, więc chcę wyciągnąć konsekwencje.

- Tylko bez rękoczynów, dobrze? - poprosiłem.

- Jasne - pogłaskał mnie po policzku i dał buziaka. Wstał i podszedł do stolika, gdzie siedzieli Słoweńcy. Wszyscy, jak jeden mąż, wstali i zostawili Prevca z Kamilem, który usiadł na przeciw niego.

Obserwowałem tę rozmowę, Johann też się odwrócił. Kamil cały czas coś do niego mówił, Prevc odzywał się sporadycznie, aż w końcu wyciągnął rękę, jakby chciał dotknąć policzka Stocha, lecz on odtrącił jego rękę. Wstał, a gdy przechodził obok niego, nachylił się i powiedział coś, a potem wrócił do mnie.

- Co mu powiedziałeś? - zapytałem, gdy usiadł obok mnie.

- Żeby się od Ciebie odpier... Odczepił - odparł, splatając nasze palce. - O której macie trening?

- O 13 - odpowiedział Johann.

- Wpadnę wieczorem - Kamil popatrzył mi w oczy.

- Lepiej nie - wtrącił się Forfang, a ja kopnąłem go pod stolikiem. - Aua! Kamil, twój facet mnie bije.

- Mój facecie, nie bij go - uśmiechnął się, a ja przewróciłem oczami.

- Nie rób tak - ścisnął moją rękę.

- Dlaczego?

- Bo mnie to denerwuje.

- Dobrze, dobrze - popatrzyłem na Johanna i znowu wywróciłem oczami.

- Może jednak Peterowi dotrzymam towarzystwa wieczorem.

- Nie dotrzymasz - uśmiechnąłem się. Wiem, że tylko mnie drażni.

- No nie... Która godzina?

- Dochodzi południe.

- Jezu... Trener mnie zabije - zerwał się z miejsca. - Będę o dziesiątej - pocałował mnie w policzek i już go nie było.

- Zapowiada ci się ciekawy wieczór - Forfang poruszył zabawnie brawiami. - Wy naprawdę jeszcze nic?

- Naprawdę - oznajmiłem. - Do niczego większego między nami nie doszło. 

- A dziś dojdzie?

- Nie.

- A ja myślę, że tak...

- Nie myśl tyle, bo to źle się kończy. Idę po rzeczy - wstałem i skierowałem się do mojego pokoju.

Przeszłość nie znika | D. A. TandeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz