Rozdział 1

4.7K 126 150
                                    


- Jak zwykle ja muszę się tego wszystkiego ostatnia dowiadywać! - krzyknęłam krzyżując ręce pod piersi i obdarowując moją matkę wrogim spojrzeniem.

Jak ja jej nienawidzę, ughh.

- Marlen przestań już! - odkrzyknęła. - To jedno i to samo czy dowiadujesz się pierwsza czy ostatnia! Wyprowadzamy się do tego Nowego Jorku i koniec do cholery! - walnęła ręką w stół, a moje oczy momentalnie się zaszkliły.

- Nienawidzę cię. - syknęłam przez zęby. - Nienawidzę kurwa! - krzyknęłam po raz ostatni i pobiegłam szybko do swojego pokoju.

- Dlaczego ta suka mi to robi. - powiedziałam sama do siebie siadając na łożku i podwijając kolana do swojej klatki piersiowej.

Marlen - to ja. Osiemnastoletnia brunetka, o szczupłej figurze i brąz włosach sięgających do łopatek oraz pięknych zielonych oczach, którym każdy przystojny chłopak nie potrafi się oprzeć. Sama w sobie nie jestem złą dziewczyną, lecz nie jestem też aniołkiem. Lubię psocić, chodzić na imprezy, nie lubię miłości oraz nienawidzę swojej matki.

Moja Mama, ciemna brunetka również o szczupłej figurze jak i tych samych zielonych oczach, jak to zapracowany człowiek znanej firmy w okolicach Nowego Jorku wyjeżdża bardzo często w delegacje, przez co nasz kontakt jest słaby, a gdy już dochodzi do rozmowy - kłótnia.

- Jutro się przeprowadzamy, pff. - położyłam się na łożku i zaczęłam podrzucać poduszkę do góry.

- Marlen, otwórz proszę. - powiedział Adam, chłopak mojej mamy.

- A idź w pizdu. - mruknęłam pod nosem i wstałam z łóżka, zakładając dżinsową kurtkę, po czym podeszłam do okna i otworzyłam je.

Mieszkam w małym jednopoziomowym domu, przez co uciekanie przez okno nie jest trudną rzeczą.

Szybko usiadłam na parapecie i wyskoczyłam z okna upadając na proste nogi.

Szybkim krokiem szłam w stronę szkoły, gdzie mogłam spotkać jakiś ludzi, którzy palą trawkę.

Nie jestem nałogowym palaczem trawki, ani papierosów, ale gdy trzeba to zapalę sobie albo jedno, albo drugie.

Weszłam na dziedziniec szkoły i rozejrzałam się dookoła. Zdziwiłam się, gdy nikogo tam nie było, a boisko jak zwykle nie posprzątane, okna jak z przed drugiej wojny światowej, a o nie pomalowanych ścianach to w ogóle nie ma mowy.

Normalnie jak w psychiatryku!

Spokojnie weszłam na trybuny boiska i usiadłam na najwyższych siedzeniach wyciągając z kieszeni od kurtki paczkę papierosów i odpaliłam myśląc nad tą przeprowadzką.

Jebany Adamek, to przez niego...

Gdyby nie on, na pewno bym siedziała tutaj całe swoje życie, a w tym całym Nowym Jorku to pogubić się można.

- Buuu! - usłyszałam głos moich przyjaciółek, a ja podskoczyłam ze strachu, przez co papieros spadł mi na ziemie.

- Patrzcie co zrobiłyście, idiotki! - wskazałam na papierosa, który leżał pode mną.

- Wyluzuj. Masz. - Ann podała mi nową fajkę, a ja szybko znów ją odpaliłam.

- Mów co się stało. - usiadła przede mną Bianca.

Zauważyły...

- Wyprowadzam się. Jutro. Do Nowego Jorku. - uśmiechnęłam się do nich sarkastycznie, a ich twarze posmutniały.

- Dlaczego?! - krzyknęła załamana Ann.

- Mojej starej się pytaj. - prychnęłam. - To przez Adameczka, ja ci mówię. - wyrzuciłam za siebie papierosa.

FUCKBOY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz