~~~
-Chodź siostro...-westchnęłam, i zabańkowałam klejnot zakażonej Jaspis, po czym opadłam na ramię Steven'a. Nie wiem dlaczego, ale zrobiło mi się bardzo smutno, dlatego, że Jaspis jest teraz zakażona... No bo... Nie miała nikogo, kto chciałby z nią zostać... Kto by chciał utrzymywać z nią fuzję... Wiem co to znaczy... Granat, która zawsze odmawia fuzji ze mną... Woli po prostu Perłę, bo jest taka opanowana... Bo w końcu... Zepsułam moją jedyną szansę. Wtedy kiedy Granat, zaproponowała mi fuzję... To ja stałam się wybuchowa i chciałam walczyć z Perłą... To przeze mnie Sugilite zwariowała... Bo ja chciałam utrzymać tę fuzję jak najdłużej... W sumie tak jak Jaspis... Po prostu chiała mieć kogoś bliskiego... Po prostu była samotna...
Mnóstwo myśli przechodziło mi przez głowę, w drodze do stodoły.
Kiedy wróciliśmy, okazało się, że Rubiny wróciły. Żadna z nich nie chciała nam nic powiedzieć. Dopiero ta, której klejnot znajduje się nad piersią, zirytowana zaczęła mówić.
Nadal szukały Jaspis. A Jaspis, była teraz w bańce... Wpadłam na pomysł. Zmieniłam kształt, tak abym wyglądała jak ona.
~~~
Na szczęście już po wszystkim! Steven'owi nic nie jest! Znalazłyśmy go w kosmosie. Wróciłyśmy na ziemię...! I... I nadal myślę o niej...
Zaraz, zaraz. Opanuj się Amy. Jaspis, jest wcieleniem zła. Chciała cię rozbić i zrobiła to już kilka razy. Pragnęła tylko cię zniszczyć. Więc to niemożliwe, żebym za nią tęskniła!
Siedziałam właśnie w moim pokoju na stercie, zniszczonych rzeczy. Znajdowały się tam między innymi, graty z garażu Greg'a.
Nagle usłyszałam kroki jakiejś osoby. Nie zwracałam na to uwagi. Pewnie to Granat, albo Perła, które chcą wziąć mnie na misję. I tak nie pójdę. Jestem za bardzo zamyślona. Nadal myślę o niej. Nie ma mowy, żebym skupiła się na misji.
Kroki stawały się coraz głośniejsze, a ja nadal nie zwracałam uwagi. Po prostu leżałam.
Po chwili zamknęłam oczy. Przed oczami, widniał obraz coraz bardziej, stającej się zakażoną, i słabnącą Jaspis. Widok tego, jak jej fizyczna forma zostaje zniszczona, tylko mnie dobijał.
Dlaczego ja wciąż o niej myślę! Amythest opanuj się! Zapomnij!
Nagle usłyszłam znajomy głos.
-Wiedziałam, że cię tu znajdę. To pomieszczenie mówi samo przez się-zaśmiała się drwiąco.
Otworzyłam oczy.
-J-Jaspis?! Co ty tu robisz?!
-Przyszłam, żeby cię zniszczyć!-uśmiechnęła się, po czym, trzymając mnie za szyję, przyłożyła mnie do ściany.
Widzisz? Mówiłam, że nie możesz nic do niej czuć. Ona po prostu chce cie rozbić.
-I co teraz zrobisz? Nikt ci nie pomoże, bo zostałaś sama! Nikt ci nie pomoże, bo wyszłaś za późno! Nie chciało ci się nawet wyjść z ziemi. Jesteś bezużyteczna. Nie wiadomo po co w ogóle istniejesz...-mówiła, starając się jak najbardziej mnie ośmieszyć.
-Kto cie wypuścił?!-krzyknęłam, przerywając jej wypowiedź
-Nie twoja sparwa, nędzna formo prawdziwego Amythest'u!
Nagle zauważyłam coś szczególnego.
-I...Kto cię wyleczył...? Jakim cudem nie jesteś już zakażona...? Steven!
-Tak. To Rose Quartz mnie wyleczyła, ale z bańki wydostałam się sama. Uwolniłam się bo jestem lepsza! Z resztą, wcale cię to pewnie nie dziwi. Nic nie poradzę, że jesteś taka bezużyteczna.
-Dlaczego Steven to zrobił?!
-Pff... Pewnie dlatego, że chce Cię zastąpić. Założę się, że wszystkim sprawiasz problem. Myślisz że która kolwiek, interesuje się twoją obecnością? Nie! Dlatego, odmawiają ci fuzji!
-Skąd o tym wszystkim wiesz...?
-No błagam, widziałam dosłownie wszystko co robiłaś... To znaczy! Robiliście... A teraz żegnaj!-krzyknęła unosząc swą pięść nade mnie
-Chwila! A ostatnie słowo? Bądź uczciwym żołnierzem...
-Uhhh... Niech będzie. Tylko szybko!
-Więc... Chcę tylko powiedzieć, że ja... Bo wtedy kiedy Perydot cię, rozbiła... I stałaś się zakażona... To ja... Tęskniłam za tobą. Nie wiem dlaczego... Bo chcesz mnie tylko zniszczyć... Ale... Z jakiegoś powodu coś do ciebie... Czuję... Lecz skoro mam już przestać istnieć, te słowa nic nie zmienią... No dalej! Zrób to! Uderz!-krzyczałam ze łzami w oczach
Jaspis pozbyła się swojego hełmu. Upadła na kolana, i mnie puściła.
-Nie... Nie wiem co mam powiedzieć. Cały czas... Nie chciałam cię wcale zniszczyć. Ale zobaczyłam zapał w twoich oczach. I to przekonało mnie do tego, że nic do mnie nie czujesz. Dlatego chciałam walki. Tak jak ty. Ale... Jak widać. Jednak coś do mnie czujesz. Więc muszę ci coś powiedzieć.
-Tak...?
-Też coś do ciebie czuję-szepnęła całując mnie w usta.
To było wspaniałe. Może jeśli stanie się dzięki tej miłości dobra, to będzie w drużynie? Okaże się. Ale jeśli nie, i tak chcę z nią być. Z nią mi dobrze...
~~~
KotkaZKlanuGwiazdy wybacz, że wyszło tak krótko, ale naprawdę nie miałam weny. Poza tym wybacz, że tak późno zabrałam się za pisanie tego rozdziału. Mam nadzieję, że ci się podoba 😅
Pozdrawiam i miłego dnia~Anonimowy_Bob_SU~
CZYTASZ
✖ One Shoty O Steven Universe I Innych ✖
Fantasy✰✰✰ Zbiór One Shotów z pięknego fandomu jakim jest Steven Universe. Zamówienia i moje własne pomysły. Różne shipy. Ja zaakceptuję każdy parring, więc nie bój się prosić! Okładka by: @WonszWen ♡ ✰✰✰