Trzy

185 18 0
                                    

Wyjeżdżaliśmy właśnie spod szpitala. Mingyu prowadził, ja siedziałam spokojnie na miejscu pasażera. Jechaliśmy do mieszkania w którym wyjmowałam pokój.Byłam biedną studentką w obcym mieście. Cudem znalazłam ten malutki pokoik w sam raz na mój budżet.  

Mingyu był szczęśliwy i nie próbował tego ukrywać. Zawsze znajdywał pretekst żeby mnie dotknąć, objąć, przytulić, pocałować. Jakbyśmy dopiero co się zeszli.Cały dzień tajemniczo się uśmiechał. Byłam ciekawa co się stanie.  

Samochód stanął. Odruchowo odpięłam pas i otworzyłam drzwi, ale gdy wyszłam z samochodu nie zobaczyłam znajomych bloków. Starych, które zdobiły napisy namazane przez fanów lokalnych drużyn sportowych.Przed oczami miałam jedne z nowszych budynków w pięknej okolicy gdzie wszędzie wokół rosły nowo posadzone drzewa, krzewy, trawa... Obok wiedziałam plac zabaw, dużo ławek, stoliki do gry w szachy.  

To było jedno z przyjemniejszych miejsc w jakich miałam okazję być.  

Było jeszcze coś co odróżniało je od mojego mieszkania. 

Cisza. 

Nie zakłócało jej nic oprócz szumu wiatru. 

Było pięknie.  

- Dlaczego nas tu zabrałeś?  

Zapytałam Mingyu który właśnie do mnie podszedł.  

- Chcę ci coś pokazać - powiedział, wziął mnie za rękę i poprowadził do jednego z budynków. 

MingyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz