PROLOG

65 6 0
                                    

Piekło istnieje. Wiem to, bo poczułam je na własnej skórze. Nie mam namyśli życia pozagrobowego, tylko to, co wydarzyło się w moim życiu, czyli ''piekło na ziemi''. Niektórzy sądzili, że wyolbrzymiam całą sprawę, że zwariowałam i panikuję. Mówili, że to nieistotne i powinnam zapomnieć o całej sprawie, ale ja nie umiałam i nadal nie potrafię. Dzień w dzień nosiłam w sobie ciężar ogromnej tajemnicy, która doprowadzała mnie do szaleństwa. Ten sekret zniszczył mnie. Zniszczył moją rodzinę. Zniszczył moich przyjaciół. Jednak, gdy pomyślę, że zniszczył jego, czuję do siebie ogromną nienawiść, a wyrzuty sumienia stają się jeszcze większe. Nie mogę znieść faktu, że to wszystko to moja wina, tylko i wyłącznie moja wina. Czasami marzę o tym, żeby cofnąć czas, żeby móc wymazać ten okropny dzień z mojego życia, ale potem uświadamiam sobie, że to nie jest jakiś surrealistyczny film science-fiction i jedyną rzeczą, którą mogę zrobić to zaakceptować jeden fakt. Byłam, będę i jestem świadkiem bestialskiego i krwawego zabójstwa – Amber Swift. To wydaje się takie zwyczajne, przecież codziennie ludzie umierają. Nikt nie przejmuję się tym, że cały czas na świecie kolejne niewinne ludzkie istoty po prostu znikają. Może jednak się mylę? Nie wszyscy ludzie są tacy doskonali i niezwykli. Jeżeli mam być szczera w pewnym sensie nie żałuję tego, co się stało. Nigdy w życiu nie słyszałam, żeby ktokolwiek powiedział o niej, chociażby jedno dobre słowo. Oczywiste jest to, że jedynymi wyjątkami byli jej rodzice i brat – Nataniel. Jest on głównym gospodarzem liceum, do którego uczęszczam. Ma nieskazitelną opinię wśród uczniów i nauczycieli. Nataniel jest jednym z moich najbliższych przyjaciół, któremu mogę powiedzieć dosłownie wszystko. Szkoda tylko, że w tym wypadku tak nie było. Cała sytuacja sprawiła, że oddaliliśmy się od siebie i przestaliśmy sobie wzajemnie ufać. Morderstwo Amber doprowadziło do tragicznego finału naszej przyjaźni, która jak widać, nie miała szansy na przetrwanie. Oprócz Nataniela w szkole mam wielu przyjaciół, na których mogę polegać i liczyć w razie potrzeby. Trudno opisać mi w jednym zdaniu jak cudownych i wspaniałych przyjaciół mam w swojej klasie. Pomimo tego zawsze znajdą się jakieś wyjątki. Mam na myśli świtę Amber, czyli – Charlotte i Li. Nie mam zamiaru używać delikatnych słów i szukać dobrych określeń na te dwie wstrętne żmije, które zdolne są do wszystkiego. Zastanawiam się tylko nad tym, czy to właśnie nie jedna z nich jest morderczynią swojej ''szefowej''. Nie będę teraz insynuować, kto to zrobił, ponieważ przyjdzie jeszcze na to odpowiednia pora. Wracając do tematu do mojej klasy, oprócz Nataniela, Amber i jej koleżanek chodzi jeszcze: Iris, Kim, Violetta, Priya, Melody, Peggy i Rozalia. Jeżeli chodzi o męską część klasy to, są w niej: Kastiel, Kentin, Alexy, Armin i Lysander. Ostatnia wymieniona osoba jest dla mnie kimś ważniejszym i bliższym. Lysander to wybranek mojego serca. Jest i mam nadzieję, że zawsze będzie miłością mojego życia. Dla niektórych może być to zbyt ckliwe i wrażliwe, ale gdy codziennie dręczy cię myśl, że nie dożyjesz następnego dnia, zaczynasz okazywać więcej szacunku i miłości osobie, którą tak bardzo kochasz. Lysander jest inny niż wszyscy, wyróżnia się nie tylko swoim wiktoriańskim stylem, ale także z powodu swojej heterochromii. Na plecach ma tatuaż będący połączeniem pawich piór oraz różnego rodzaju skrzydeł: anioła, ważki i motyla. Lysandra charakteryzuje jego notatnik, w którym zapisuję piosenki i wiersze. Niestety przez jego roztrzepanie ciągle go gubi. Ta''wada'' Lysandra w ogóle mi nie przeszkadza, mogę śmiało potwierdzić to, że bezustanne szukanie jego słynnego notatnika zbliżyło nas do siebie. Oprócz tego Lysander wraz z Kastielem tworzą zespół, w którym jest wokalistą. Jeżeli chodzi o Kastiela mam do niego mieszane uczucia. Z jednej strony jest zbyt pewnym siebie, zarozumiałym, egoistycznym rudym kłamcą, ale zabójstwo Amber wpłynęło na niego prawie tak mocno, jak na mnie, ponieważ to właśnie on był drugim świadkiem i jednocześnie moim sojusznikiem. Dlaczego sojusznikiem? Bo on jedyny wiedział, że to nie ja ją zabiłam. Wierzył mi przez całe śledztwo, dlatego dał mi alibi na czas zabójstwa Amber. Nie byłam mu nic winna za tą przysługę, bo ja także złożyłam fałszywe zeznanie i dałam alibi Kastielowi, tym samym okłamując rodziców, policję, prokuratora i wszystkie inne osoby w to zamieszane. Na ten moment zdradziłam za dużo elementów całej tej historii, dlatego powinnam zacząć od początku. Nazywam się Alexandra Williams. Jestem pierwszą osobą podejrzaną o zabójstwo Amber Swift.

We share a bloodline | Łączą nas więzy krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz