ROZDZIAŁ TRZECI

27 4 0
                                    

24.12.2017 r.

KASTIEL

Od zawsze byłem typem samotnika. Trzymanie się na uboczu miało swoje plusy, ponieważ nie raz mogłem dowiedzieć się naprawdę ciekawych rzeczy. Wszyscy uważają mnie za aroganckiego, brutalnego i bezczelnego egoistę, a tak naprawdę nie znają mnie w ogóle. Ciągłe afery z dyrektorką, kłótnie z nauczycielami i przede wszystkim mój konflikt z Natanielem, doprowadziły do takiej, a nie innej opinii. Jednak od pewnego czasu zaczynam się zmieniać. Najgorsze jest to, że widzę to, co się ze mną dzieje i nie mam na to żadnego wpływu. Zauważyłem też powód mojej przemiany, który wydawał się dość oczywisty. Teraz zdaję sobie z tego sprawę, że nie coś, a ktoś zawrócił mi w głowie, przewracając cały mój poukładany świat do góry nogami. Tą osobą był czarujący i błyskotliwy blondyn o miodowych oczach. To wszystko może wydawać się absurdalne, ale przed prawdą nie ucieknę. Zapewne Nataniel dowiedział już wszystkiego w związku z zabójstwem swojej siostry. Dlatego muszę sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku. Moim obowiązkiem było wsparcie go w tym trudnym momencie. Nigdy nie wybaczę sobie tego, że po części jestem odpowiedzialny za jej zwyrodniałe zabójstwo. Przecież mogłem sprawdzić, co się stało. Należało pobiec tam i wezwać karetkę lub kogokolwiek, żeby pomógł mi. Trzeba było po prostu zareagować! A co takiego zrobiłem? Uciekłem jak zwykły tchórz niemający za grosz odwagi! Nie powinienem okłamywać Lysandra i Alex, ale byłem do tego w pewien sposób zmuszony. Nie chcę sprawiać im jeszcze więcej problemów, bo mamy ich już wystarczająco dużo, a wyjawienie mojej tajemnicy wywołałoby niemałe zamieszanie. Pójdę tylko do pokoju gospodarzy i jeżeli nie będzie tam blondyna, od razu do nich wrócę. Wiedziałem, że krwawa zbrodnia w szkole to niecodzienna sprawa, ale tylu gliniarzy w jednym miejscu jeszcze nie widziałem. Czułem się nieswojo, w ich obecności, ale nie miałem innego wyboru. Kiedy byłem już o krok od drzwi „Gabinetu Nataniela i Melody", ktoś złapał mnie za ramię i gwałtownie odwrócił w swoją stronę.
- Wyjaśnisz mi, co ty tutaj robisz? - starszy policjant patrzył na mnie niecierpliwie. - Bezzwłocznie masz opuścić teren szkoły, inaczej będę zmuszony powiadomić o tym dyrektorkę tej placówki.
- Chciałem tylko... - przerwał mi natychmiast. Zaczynając wydzierać się na mnie, tym samym wywołując kolejne zamieszanie.
- Nie obchodzi mnie, powód twojej obecności tutaj. Wynoś się stąd w tej chwili! - tym razem postanowiłem posłuchać tego chamskiego faceta i wyjść ze szkoły. Nie będę niepotrzebnie denerwował policji w przeciwnym razie zaczną coś podejrzewać. Skierowałem się w stronę wyjścia, gdy nagle wpadłem na roztrzęsioną i płaczącą Melody.
- Patrz jak łazisz niedojdo! - wyminąłem ją i czym prędzej wyszedłem na zewnątrz. Kiedy byłem już przy bramie zrozumiałem jedno, tylko ona mogła wiedzieć, gdzie teraz przebywał Nataniel. Świetnie! Czy ten dzień może być jeszcze gorszy?!

ALEX

Byłam na skraju załamania nerwowego, a nasz kochany Kastiel w najmniej odpowiednim momencie postanowił załatwić swoje prywatne sprawy. Czekaliśmy z Lysandrem przed szkołą zbyt długo. Miałam już tego po dziurki w nosie, jeżeli ten rudzielec nie pojawi się w ciągu pięciu minut, wracam do domu.
- Zaraz zacznie padać - z transu wyrwał mnie spokojny głos Lysandra. - Powinniśmy stąd iść Alex - wiedziałam, że miał rację, ale obiecałam trzymać się planu, dopóki nie wymyślimy z czerwonowłosym czegoś innego.
- Lepiej popatrz na to - musiałam odwrócić jego uwagę. Wskazałam palcem na kilka radiowozów i wielu policjantów, głośno rozmawiających przy wejściu do szkoły. - To szaleństwo. Jak mogliśmy do tego dopuścić? - pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. - Lysander? Powiedz coś, błagam - białowłosy chwycił mój podbródek i starł słoną łzę. Przybliżyłam się do niego i chwyciłam za rękę.
- To nie nasza wina Alex. Za to, co się stało jest odpowiedzialna tylko i wyłącznie osoba, która dokonała tego czynu. Nie mam pojęcia kto to mógł być, ale... - przerwał na moment i podszedł bliżej głównego wejścia, ciągnąc mnie za sobą.
- Zobaczyłeś Kastiela? - zapytałam z nadzieją w głosie, ale potem zrozumiałam, co się dzieje. - To chyba jakiś koszmar. To się nie dzieje naprawdę - stałam jak wryta. Co do jasnej cholery, mój ojciec tutaj robił?
Od kiedy mój tata dostał awans, całkowicie odciął się ode mnie i od mojej matki. Nowe stanowisko namieszało mu w głowie. Osobiście uważam, że w takiej sytuacji należy wybrać inną drogę, taką, która pogodzi pracę i rodzinę. Jednak niektórzy nie widzą innych rozwiązań i automatycznie wykluczają to, co jest im bardziej niepotrzebne. W tym wypadku ojciec wykreślił mnie i mamę ze swojego idealnego, nowego życia. Jeśli mam być szczera, to nie przeszkadza mi jego wybór, bo wiem, że w przyszłości będzie tego wszystkiego żałował. A może ten moment nadejdzie szybciej, niż mi się wydaję?
- Alexandra? - chłodny i stanowczy głos, przyprawił mnie dreszcz niepokoju - Wyjaśnisz mi, co się tutaj wydarzyło, czy sam mam dowiedzieć się wszystkiego? - nie mogłam się przecież bać własnego taty, dlatego podniosłam wysoko głowę i popatrzyłam mu prosto w oczy.
- Przypuszczam, że nie jest to jedyna sprawa, jaką musimy wyjaśnić ojcze - starałam się być pewna siebie i zdecydowana. Lysander wciąż był obok mnie, dodając mi otuchy, byłam mu za to wdzięczna. Odwróciłam się w stronę mojego chłopaka i delikatnie uśmiechnęłam - Lysandrze, czy mógłbyś proszę zostawić nas samych? Dołączę do ciebie za chwilę - mimo mojej prośby białowłosy zawahał się, ale po kilku sekundach skierował się w stronę parku.
Sądzę jednak, że moja rozmowa będzie musiała odbyć się trochę później, ponieważ za plecami ojca zobaczyłam czerwoną czuprynę zmierzająca w naszym kierunku. W tym samym momencie poczułam chłodny wiatr i pierwsze krople deszczu na swojej skórze. Cudownie! Jak to możliwe, że całe moje życie jest w stanie posypać się w ciągu jednego wieczora?

We share a bloodline | Łączą nas więzy krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz