ROZDZIAŁ CZWARTY

18 4 0
                                    

25.12.2017 r.

Nie zmrużyłam oka przez całą noc. Konfrontacja z moim ojcem dołożyła mi kolejnych zmartwień i kłopotów. Na szczęście wczoraj udało mi się odciągnąć tatę od rozwścieczonego Kastiela, nie musząc tłumaczyć mu, kim tak naprawdę jest. Jeśli chodzi o Lysandra to napisałam do niego wiadomość, żeby nie czekał na mnie i wracał do domu. Mam okropne wyrzuty sumienia, ponieważ nie powinnam zostawiać go samego w takim momencie, ale nie miałam innego wyboru. Wiedziałam, że jeszcze dziś muszę skontaktować się z czerwonowłosym. Tylko, czy to coś zmieni? Odnoszę wrażenie, że Kastiel powie mi dokładnie to samo, co w szkole. Nie mam zamiaru donosić na nas policji, ale nie będę też siedzieć z założonymi rękoma. Boję się tylko, że mój ojciec postanowi zająć się tym śledztwem. Na ogół nie zajmuję się takimi zdarzeniami, bo nie należą do jego obowiązków. Jednak on uważa, że to nie jest żadna przeszkoda, aby wtrącać się w nie swoje sprawy. Bez wątpienia będzie przyglądał się postępom w śledztwie z daleka, jednocześnie mając nad wszystkim całkowitą kontrolę. Mój cudowny tata potrafi manipulować każdym, a do tego doskonale się z tym ukrywa. Jestem ciekawa, co z tego wyniknie. Moje rozmyślania przerwał dźwięk przychodzącego połączenia. No nareszcie Kastiel postanowił się odezwać!
- Sądziłam, że zadzwonisz wcześniej, ale jak widać, myliłam się - powiedziałam to dość złośliwie.
- Czy ty zawsze musisz mnie tak bardzo denerwować? Może zacznij od ''Cześć Kastiel! Co tam u ciebie? Jak się czujesz?'' - od razu wyczułam sarkazm w jego wypowiedzi.
- Tak jasne, a potem zaproszę cię na romantyczną kolację przy świecach i płatkach róż!
- Skarbie dla ciebie wszystko. Kiedy ci pasuje? Nie uważasz, że twój chłopak będzie troszeczkę zazdrosny?
- Daj spokój Kastiel. Możemy być chociaż przez chwilę poważni? Przypominam ci, że jesteśmy świadkami cholernego zabójstwa Amber! - nie powinnam wyżywać się na nim, ale jest jedyną osobą, która o wie o wszystkim.
- Uspokój się. Odnoszę wrażenie, że nie radzisz sobie z tym. Dlatego musisz odpuścić. Po prostu, zapomnij o tym co zobaczyłaś. Ja się wszystkim zajmę, ale ty zachowujesz milczenie. Dotyczy to także Lysandra - zaniemówiłam. Nie spodziewałam się kiedykolwiek usłyszeć takie słowa od czerwonowłosego.
- Chyba sobie żartujesz! Nie zostawię cię z tym samego! Przebrniemy przez to razem - na chwilę przerwałam, żeby pomyśleć. Musimy się na coś zdecydować. Od tego, czy przyjmiemy czynną lub bierną postawę, może zależeć życie naszych przyjaciół.
- Alex, jesteś tam? Dlaczego nic nie mówisz? - czy on się o mnie martwi? To urocze albo po prostu mi się zdawało.
- Jestem, jestem. Czyli trzymamy się pierwszego planu? - nie byłam zadowolona z tego obrotu sprawy. Przypuszczałam, że uda się nam wymyślić coś lepszego. Najwyraźniej byłam błędzie.
- Tymczasowo nie mamy wyjścia. Będziemy trzymać buzię na kłódkę. Nie możemy także mieszać się w śledztwo. Jeżeli wezwą nas na przesłuchanie, powiemy im naszą wersję - ostatnie zdanie powiedział bardziej stanowczo. - Nie chcę, żebyś wtrącała się w tę sprawę Alex. Rozumiesz?
- Przestań! Nie musisz mi tego ciągle powtarzać. Nie jestem małym dzieckiem - poczułam się trochę urażona.
- Nie jesteś dzieckiem, ale czasami się tak zachowujesz. Jesteś zbyt ciekawska Alex. Wiesz dobrze, że przez to, na okrągło pakowałaś się we wszelkie możliwe awantury. Tym razem nie możemy do tego dopuścić - dziękuję ci za to, że w takim momencie wypominasz mi moje negatywne cechy. No dalej! Dołuj mnie jeszcze bardziej.
- Muszę już kończyć Kastiel - mam już go serdecznie dosyć. Chciałam się rozłączyć, ale przypomniało mi się coś ważnego. - Czekaj jeszcze jedno! Jest z tobą Lysander? Od rana napisałam mu już chyba z osiem sms-ów, a on nadal mi nie odpowiedział. Martwię się
- Nie przejmuj się. Pewnie nie naładował telefonu albo jak to Lys ma w zwyczaju zapomniał go wziąć - trudno było mi nie uśmiechnąć się na te słowa. - Dobra muszę lecieć Alex! Do zobaczenia! - czerwonowłosy przerwał połączenie. Próbowałam jeszcze kilkukrotnie dodzwonić się do białowłosego, jednak nie odebrał. Chyba powinnam złożyć swojemu chłopakowi niezapowiedzianą wizytę.

LYSANDER

Nie mogę przestać myśleć o tym, co się stało. Mam świadomość, że Amber nie była zbyt życzliwa i dobroduszna dla każdego, ale kto mógł jej tak bardzo nienawidzić, aby posunąć się do tak okropnego czynu. Oczywiście nie wykluczam tego, że mógł to być niefortunny wypadek. Najprawdopodobniej znam tę osobę, jednak nie wyobrażam sobie nikogo z mojej szkoły, a tym bardziej z klasy jako mordercy. Czy ktoś z nas naprawdę umyślnie pozbawił życia Amber? Tak naprawdę powinienem przestać zadręczać się tą sprawą i zająć się niespodzianką, którą przygotowywałem dla Alex już od dłuższego czasu. Może to pozwoli nam zapomnieć, chociaż na chwilę o wszystkim. Planowałem ten wyjazd od bardzo dawna i nie pozwolę, aby cały mój wysiłek, który w to włożyłem, poszedł na marne. Chcę, abyśmy wyjechali do domku moich rodziców w górach. Mam nadzieję, że Alex będzie zadowolona, bo zależy mi na niej jak na nikim innym. Ze względu na okoliczności rozważam też możliwość zabrania z nami Kastiela. Wspólna wycieczka mogłaby być interesującym doświadczeniem. Oczywiście inaczej wyobrażałem sobie naszą romantyczną podróż, ale na pewne sprawy po prostu nie mamy wpływu. Od jakiegoś czasu uważnie przyglądam się swojej dziewczynie i Kastielowi. Wydają się sobie bliżsi niż wcześniej i nie podoba mi się to. Nigdy w życiu nie byli przyjaciółmi. Dlaczego teraz tyle ze sobą rozmawiają i częściej się spotykają? Może panikuję i wyolbrzymiam, dlatego Rozalia wytłumaczyła mi, że przemawia przeze mnie zazdrość, a to nie jest nic nadzwyczajnego, jeśli jest się z kimś w poważnym związku. Po części się z nią zgadzam, ponieważ nie widzę ich jako bratnich dusz, a tym bardziej pary. Na szczęście nie miałem czasu dłużej zastanawiać się nad tym, bo usłyszałem dzwonek do drzwi.
- Leo! Mógłbyś proszę, otworzyć drzwi? - nie usłyszałem jego odpowiedzi, więc zszedłem na dół. - Leo? Jesteś w domu? - cisza. - Och zapomniałem. Wyszedłeś godzinę temu do Rozalii - powiedziałem sam do siebie i lekko klepnąłem się w czoło.
- Lysander! To ja Alex! Słyszę, że jesteś w domu!
- Już idę spokojnie - skierowałem się w stronę drzwi, ale potem zrozumiałem, że nie mogę jej wpuścić. W domu mam wszystkie rzeczy potrzebne do mojej niespodzianki. Tylko w tym momencie nie jestem w stanie powiedzieć, gdzie dokładnie są. To właśnie jestem cały ja.
- Lys! Tutaj jest strasznie zimno! Możesz się pospieszyć? - muszę coś wymyślić i to jak najszybciej.
- Moment! Nie mogę znaleźć klucza! - akurat ta wymówka, wydaje się dość prawdziwa. Bez wahania zebrałem kilka toreb z ziemi i swój notatnik, pobiegłem na górę i schowałem wszystko w szafie. Mam nadzieję, że się nie domyśli.
- Lysander! Tylko o mnie nie zapomnij, bo... - nie dałem jej dokończyć i wciągnąłem ją do środka. W ramach przeprosin obdarowałem swoją dziewczynę całusem.
- Wybacz mi skarbie. Wiesz, jaki czasami potrafię być roztrzepany - popatrzyłem się w jej czarne jak noc oczy i uśmiechnąłem.
- Jestem w stanie wybaczyć ci wszystko Lysander. Naprawdę wszystko - po tych słowach, rzuciła mi się w ramiona i mocno mnie przytuliła.

We share a bloodline | Łączą nas więzy krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz