Rozdział 7.

139 9 0
                                    

Odpowiedź na wysłany list przyszła po tygodniu. Ku zaskoczeniu i uciesze przyjaciół była pozytywna. Crump swoim krzywym pismem wyznaczył termin i miejsce spotkania z Soneą, zaznaczając przy tym jego poufność. Miała zjawić się tylko ona i Oliver. Żadnych dodatkowych świadków ze względu na kryminalną przeszłość mężczyzny.

Lato zbliżało się wielkimi krokami, krzycząc głośno, że nadchodzi czas egzaminów i SUMów. Na szczęście to ostatnie jeszcze Sonei nie dotyczyło. Stawiała nerwowo kroki wzdłuż jeziora, przy którym miała zobaczyć się z ojcem Olivera. Ślizgon kroczył obok niej, starając się wyłapać jej wzrok. Zadawał ciągle pytania i rzucał słabe teksty na podryw, działając tym samym dziewczynie na nerwy.
- Błagam, niech on już skończy - warknęła w myślach. Właśnie wyobrażała sobie, jak podstawia mu nogę, a on niezgrabnie ląduje w mule, który leżał tuż przy brzegu. Uśmiechnęła się na tą myśl. Jednak nie mogła tego zrobić, ponieważ Oli był jej łącznikiem ze starym Crumpem.

Z oddali usłyszała wycie. Jej wzrok podążył w stronę źródła dźwięku. Jej oczom ukazała się brązowa, włochata bestia z czarnymi jak węgiel oczami. Zęby ostre i liczne połyskiwały złowieszczo w świetle zachodzącego słońca. Futro wypłowiałe oraz gęste falowało pod wpływem ruchu wilkołaka. W jednej chwili przystanął i zwrócił łeb w ich stronę. Sonea poczuła rosnącą gulę w gardle. Uczucie przerażenia ogarnęło jej całe ciało. A może to był potwór, który w niej siedział? Puchonka rzuciła spojrzenie na swojego towarzysza, który przestąpywał z nogi na nogę, nie kryjąc swojej niecierpliwości.

Crump momentalnie przeobraził się w człowieka, a wyprostowując się rzucił na nich groźne spojrzenie. Sonea od razu pomyślała o eliksirze wspierającym kontrolę nad przemianą.

- Oliverze - niemal wysyczał imię swojego syna.

- Ojcze - oboje skinęli głowami w swoją stronę. - To jest Sonea. Powód naszego spotkania.

Ton i słowa wypowiadane przez Węża były jakby od innej osoby. Mistyczność i inność tej sytuacji spowodowała ucisk w żołądku Lupin.

- W liście nie przybliżyłeś mi czemu ma służyć to spotkanie. - Silas zmarszczył brwi.

- Chciałabym dowiedzieć się więcej o armii Greybacka. - Widząc rozbiegany wzrok mężczyzny zaczęła z innej strony - Przeszłam pierwszą przemianę. Ja... nie wiem co robić. Mam wiele pytań, a tak mało odpowiedzi.

- Nie mów o tym nikomu - zastrzegł, a jego pięści zacisnęły się. - Armia Greybacka zginęła razem z jego dowódcą...

- Mówiłem jej tato, ale ona... - zaczął Oli, ale przerwał na uciszający znak ze strony ojca.

- Musisz zdecydować czy chcesz zostać z rodziną i co miesiąc narażać ich na spotkanie z bestią w Tobie ukrytą, czy na zawsze ich opuścić, na rzecz leśnego życia.

- Mam od tak zniknąć? - zapytała niemal szeptem, a w jej głowie kłębiły się myśli. Ma zostawić Teddy'ego i babcię? Pomyślała o swoich zmarłych rodzicach, którzy pewnego dnia wyszli z domu i już nie wrócili. Miałaby zrobić to samo? Może gdyby eliksir Jimina zadziałał nie musiałaby.

KsiężycOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz