Lonely

3.1K 92 6
                                    

-Mini! Nie uciekaj! Chodź do mnie!- wołam, kiedy tylko zauważam, że moja mała córeczka oddala się ode mnie, biegnąc do kolorowych plakatów rozwieszonych w całym mieście. Koncerty sławnych ludzi, też chciałabym pójść. Chociażby na jeden, by tylko odpocząć od wszystkiego.

Bycie samotną matką bez środków do życia jest trudne, łagodnie powiedziane. Nie mam na nic pieniędzy. Mini chodzi do przedszkola, za które nie mało płacę, a moja pęsja nie wystarcza nam na nic więcej jak rachunki. Zbierałam pieniądze na coś lepszego, niż to co teraz mamy, jednak musiałam je wydać na czynsz, bo było blisko a wylądowałybyśmy pod mostem z kartonem zamiast domu. Pracuję po 10 godzin dziennie w restauracji z fast foodami, McDonald's, czasami mam jakąś dorywczą prace jak roznoszenie ulotek czy mycie szyb aut stojących w korkach. Nie jest za wesoło, ale najważniejsze, że mam osobę, która mnie kocha i będzie kochać cały czas. Która mnie nie opóści. Moją Mini.

Pewnie spytacie, dlaczego tak się stało? 

Cóż, w wieku 18 lat przeżyłam swoją pierwszą, poważną miłość. On był typem bad boya, ja marzycielką z ambicjami. Poznaliśmy się na uniwersytecie, kiedy spóżniłam się na swoją pierwszą lekcję i wpadłam na niego rozsypując całą zawartość mojej torebki na ziemię. Jak prawdziwy gentelman pomógł mi zbierać, jednak nie obyło się bez komentarza kiedy zobaczył paczkę tamponów.

Ten dzień zmienił moje życie całkowicie. Spotykaliśmy się by się lepiej poznać oraz po to żebym odrabiała mu chemię, którą za Boga nie rozumiał. Z czasem przerodziło się to w głupie uczucie i wreszcie miłość. Kochałam go całym swoim sercem. Zrobiłabym wszystko dla niego. Jednak kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, wiedziałam, że ze studiów nici, tak samo jak z przyszłością. Kiedy wziełam się na odwagę powiedziedzenia mu tego, po tygodniu rozmyślenia w akademiku jednoznacznie nie widzenia sie z nim, coś musiało się spieprzyć, bo jakże by inaczej. Kiedy stałam przed drzwiami jego domu, czekając cierpliwie, aż mi otworzy, zamiast mojego ukochanego zobaczyłam chudą, śliczną blondynkę w jego czarnej koszulce z koncertu Linkin Park na którym razem byliśmy. Nie wiedziałam co zrobić. Stałam i wpatrywałam się w ta dziewczynę kompletnie rozkojarzona.

-Tak?- spytała zirytowana tym, że nic nie robię tylko skanuję jej twarz i nic nie mówię

-Kim jesteś?

-Jestem Becka. Po co tu przyszłaś?- dlaczego była taka nie miła, raczej nigdy się nie dowiem.

-Gdzie jest Harry?- mówiłam cicho.

-Śpi, więc spierdalaj stąd. To mój chłopak i nie życze sobie, żeby jakieś idiotki go prześladowały- moje serce zostało brutanie wyrwane, kiedy dotarło do mnie co Becka właśnie powiedziała. 

Co z obietnicami wiecznej miłości? Spełnienia marzeń? Ślubie? I "nigdy cię nie zostawię"?

Wyjechałam z Londynu do Menchesteru i rozpoczęłam samotne życie. Moi rodzice i tak nie chcieliby mnie widzieć z brzuchem w domu, a przyjaciół nie miałam rzadnych.

Po wypłakanych nocach i braku chęci do życia, dałam radę. Od momentu w którym spotkałam Beckę minęły 3 lata.

Mam 21 lat, mam średnie wykształcenie, mało przyszłościową prace i tryb życia, ale także jestem mamą 2 letniej Mini. Słoneczka, dzięki któremu potrafię wstać z łóżka, wiedząc, że robię to dla niej.

Czy posiadam marzenia?

Nie. Nie mam już marzeń dotyczących mnie. Chce jedynie, by moja córeczka nie wychowywała się w takich warunkach. Chce, żeby była szczęśliwa i mogła spłnić swoje marzenia.

LonelyWhere stories live. Discover now