Kiedy tylko wkurzający dźwięk budzika wyrwał mnie z mojego krótkiego snu, wiedziałam, że ten dzień nie będzie dobrym. Jest godzina 5 rano, szybko wstałam i wzięłam prysznic. Umyłam zęby i wyszczotkowałam mokre włosy. Jak zawsze związałam je w kucyka nie susząc ich, nie miałam czasu. Prędko wparowałam do sypialni i przebrałam sie w czyste ubrania, następnie musiałam zrobić śniadanie oraz lunch dla mnie. Przyszykowałam ulubioną kanapkę dla Mini z tostowego chleba bez skórek z białym serkiem i wlałam mleko do kubeczka z misiem. Spojrzałam na zegarek i z przerażeniem stwierdziłam, że nie zdążymy. Mini musi być w przedszkolu o godzinie 6:30, ja natomiast w restauracji punk 7. Zazwyczaj się nie wyrabiam przez niechęć do ubierania się mojej córki.
-Słoneczko, wstawaj- szepnęłam do uszka małej dziewczynki. Ta jednak tylko obróciła się na drugi bok i wymruczała, że nie.
-Kochanie wstawaj, bo się spóźnimy- nalegałam
-Nie- zaspanym głosem upierała się
-Proszę cię Mini. Naprawdę- jeżeli się spóźnię, znowu będę miała kłopoty u szefa i co najgorsze, może mnie zwolnić.
-Och Mini- nie wytrzymałam, podniosłam dziewczynkę i zaprowadziłam do łazienki gdzie wykonałam jej poranne czynności.
-Daj nóżkę- znowu nie dawałam sobie rady z humorami malutkiej
-Nie chce iść- powiedziała smutna dając wreszcie kończynę bym mogła założyć jej bucik
-Wiem skarbie, ja też
-Dlaczego tam idziesz?
-Nie mamy pieniążków kochanie, ale uwierz, że kiedyś nie będziemy musiały tak wcześnie wstawać- codzienna rozmowa na temat " Dlaczego musimy iść" jak zawsze kończyła sie moim zdaniem z rutynowym "będzie lepiej". Wiem, że bardziej chciałam się sama do tego przekonać, niż 2 latkę, ale co mogłam zrobić?
-Okey jedz szybko śniadanko, a ja ci zaraz przygrzeje mleko- powiedziałam sadzając ją na krześle.
-Mamusiu, gdzie jest nasz tata?- obawiałam się tego pytania. Przygotowywałam sobie mowy i różne wymówki, jak np. tatuś jest w niebie z aniołkami lub ma pracę bardzo daleko stąd. Myślałam jednak, że mała zapyta mnie o to później, jednak trudno.
-Tatuś bada rośliny daleko, daleko, daleko, dalej nawet od Bena- zaczęłam, wiedząc, że wyobrażenie świata Mini kończy się na Big Benie.
-Nie może się z nami kontaktować, ale jeden raz w roku przyjeżdża na króciutko, wtedy kiedy śpisz, wiesz kiedy?- spytałam zaintrygowaną dziewczynkę, która pokiwała głową, że nie ma pojęcia
-Wtedy kiedy Mikołaj przywozi prezenty. Tatuś mu pomaga i jeździ z nim do wszystkich dzieci przynieść im prezenty. A jak jest u nas przychodzi do twojego pokoiku i całuję cię tu, w czółko- dotknęłam palcem jej czoła. Serce mi się krajało, jak widziałam zafascynowaną minę córeczki, jednak co mam jej powiedzieć? Twój tata nie kochał twojej mamusi, więc ona uciekła?
Widząc, że skończyła jeść śniadanie ruszyłyśmy do wyjścia. Kiedy zabrałam torbę i zakluczyłam drzwi, wzięłam za ręce Mi i pobiegłam po schodach na dół.
-Zaraz się spóźnimy- mówiłam cicho do samej siebie. Dziewczynka nie była wzruszona, tym, że zaraz się spóźni do miejsca gdzie lubiła przebywać, natomiast ja byłam przerażona. Jeżeli znowu, tak znowu się spóźnie do pracy pan Winkel, mój szef, zwolni mnie, a my wylądujemy na bruku.
-Już jesteśmy- odetchnęłam z ulga widząc żółty budynek z małym placem zabaw.
-Baw się dobrze i bądź grzeczna, mamusia cie niedługo odbierze- powiedziałam zakładając jej bamboszki i całując w policzek
YOU ARE READING
Lonely
Fanfiction-Rose! Zamień się ze mną na kasie!- krzyknął do mnie Josh, który tak jak ja pracuje w McDonald's. -Już idę- odpowiedziałam i szybko kończąc robienie McChickena. -Dzień dobry, w czym mogę służyć?- wypowiedziałam rytualne zdanie nie patrząc nawet na k...