Rozdział 2 ,, Nie bo ja cię kocham ''

352 13 6
                                    

Kiedy wstałam Harry’ego w pokoju nie było. Założyłam jego bluzę i zeszłam na dół. Pokierowałam się do kuchni. Mimo to, że dom był duży mniej więcej znałam drogę. A tam tak ładnie pachniało… weszłam do kuchni i podeszłam do blatu.

-Dzień dobry Cara. – przywitał mnie ciepłym uśmiechem.- Jak się spało? –podał mi naleśniki. Usiadłam do stołu i się uśmiechnął.

-Możesz mnie odwieźć? Na sto procent się o mnie martwią. A zwłaszcza mama.

-Oto się nie martw. Wysłałem sms’a  do twojej mamy i Emilie… ,że zostajesz u kolegi a do szkoły wrócisz jak się lepiej poczujesz.

-I po co ty to robisz? Chcesz mnie zniszczyć? Czego ty ode mnie chcesz? –powoli się wkurwiałam

-Nie bo ja cię kocham i nic nie chcę. Niczego oprócz ciebie. –nałożył też sobie.

-Jeśli to nazywasz miłością to jesteś kurwa psychiczny. Mam cię dosyć! – wstałam i poszłam do sypialni. Hazz ruszył za mną. Usiadłam na łóżku a on obok mnie. Położył mi rękę na kolanie ale zaraz ja strzepnęłam. Zakryłam twarz rękoma i zaczęłam płakać. Harry objął mnie ramieniem i przytulił.

-Cara…-odsunął moje ręce od twarzy i otarł łzy. Nie chciałam patrzeć na jego  idealną twarz. Nie teraz… nie po tym co on mi zrobił. Jednak spojrzałam i patrzył na mnie spod wachlarza rzęs.-Nie chciałem…- Nie odezwałam się bo czekałam na to co powie. Pogładził ręką po mojej –Cara ja nie potrafię wyrażać miłości tak jak byś chciała i tak jak na to zasługujesz. Zbyt wiele razy traciłem i teraz boję się że stracę. Zatrzymuje cię tu na siłę bo boję się, że odejdziesz zostawiając mnie tu samego L-Nie chce cię tracić. Kocham cię uwierz mi…

Uśmiechnął się przepraszająco. To nie było na pokaz bo to było szczere z serca… Wzruszyło mnie to…

-Harry nie mogłeś mi tego powiedzieć od razu a nie bawić się w jakieś gierki. Wtedy tracisz. Czemu tak?

-Bo ja nie umiem inaczej nie rozumiesz?!

-Rozumiem. –powiedziałam to co chciał usłyszeć jednocześnie kończąc temat. Poczochrałam jego loczki.

-Wybaczysz mi? –w jego oczach było pełno nadziei. Kurde tak siedziało tyle emocji. No nie dało się go od razu zrozumieć. Normalni faceci nie porywają sobie dziewczyn. Poznawałam go z dnia na dzień. Czy można zaufać właściwie nieznajomemu? Nieznajomemu który wyrządził  krzywdę na dzień dobry? On był przesłodki a jak to tylko pozory? Ja pierdziele czemu akurat ja?

-No tak. –powiedziałam nie myśląc bardziej nad tym faktem i nad tym na co się godzę…

-Dziękuje ci na pewno nie pożałujesz swojej decyzji. –pocałował mnie. Wróciliśmy do kuchni a do domu weszło dwóch chłopaków.

-Hej Harry -powiedział blondyn i zajrzał do lodówki. A za nim wszedł wysoki szatyn z nieładem na głowie. Z ich twarzy nie schodził uśmiech. Fajnie tylko ja taka nie ubrana… pozdro.

-Co to za dziewczyna? –spytał szatyn a blondasek się uśmiechnął.

-To jest Cara.. A to Niall i Louis. Niall’er to mój brat a Lou to przyjaciel. Polubicie się.

-Miło poznać. –powiedziałam a Louis się uśmiechnął.

-Harry możemy pogadać? –zapytał się Niall. Chłopak skinął głową i poszli w głąb domu. Dokończyłam jeść i pozmywałam po śniadaniu. Chłopaki wrócili, dostałam od Harry’ego przelotnego buziaka i wyszli. Zostałam sama. Lubiłam samotność nie czułam większej potrzeby częstego kontaktu z ludźmi. Poszłam pod prysznic, związałam włosy w luźnego koka i rozebrałam się. Namydliłam się i spłukałam nadmiar piany. Wyszłam z kabiny i opatulona w największy ręcznik jaki był poszłam do sypialni. Zabrałam Harry’emu koszulkę i założyłam naszykowaną już chyba przez Harry’ego czarną koronkową bieliznę. Kiedy zdejmowałam ręcznik poczułam dłonie na biodrach w końcu wylądowały na brzuchu. Odwróciłam się a za mną stał Harold.

-Mogę się sama przebrać?

-No dobra. –z tonu jego głosu można było wywnioskować, że jest lekko zawiedziony. Wychodząc klepnął mnie w tyłek. Zamknął drzwi a ja szybko się przebrałam. Otworzyłam drzwi i przewiesiłam przez nie ręcznik. Harry przywarł mnie do ściany i pocałował niedbale ale z emocjami. W sumie to jest przystojny i przede wszystkim to fajny chłopak. Nie miałam nic przeciwko temu żeby mnie całował. Szczerzę mówiąc to on mi się podobał. Ale też pomału się w nim zakochiwałam.  Wiem to głupie zakochać się w chłopaku którego się zna od niedawna… bez sensu :? –Cara ja cię kocham. –wyszeptał mi to do ucha a potem wpił się w moją szyję.

-Ja ciebie też. Prawą dłoń wsadziłam w jego włosy a lewą trzymałam na jego karku. Chciałam go podrażnić, żeby wiedział, że ze mną nie ma lekko xD Więc zaczęłam go po nim smyrać. Czułam jego uśmiech na mojej skórze. Podniósł mnie i przeniósł na łóźko.

___________________________

I jak wam się podoba 2 rozdział J ???

CZYTASZ KOMENTUJESZ  A no i przynajmniej5 komentarzy =NEXT!

Jesteś dla mnie jak narkotykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz