Rozdział 1

195 11 1
                                    

- Hayley! Śniadanie! - mama wołała mnie już jakiś czas. Nie wiem czemu, ale akurat w środy miała dziwny nawyk, żeby razem jeść. Właśnie kończyłam się malować i postanowiłam zejść na dół.
- Hayley kochanie siadaj sobie, a Josh zaraz przyjdzie. - powiedziała spokojnym tonem mama.
Ja nie wiem jak jej się to udaje, codziennie wesoła i taka kochana. Mimo, że tata od nas odszedł kilka miesięcy temu ona nie daje tego po sobie poznać, mam wrażenie nawet, że bardziej promienieje. Ma blond włosy i niebieskie oczy. Jest wysoka, a jak już założy buty na obcasie to już w ogóle. Urodę odziedziczyłam po niej, to jest pewne, ale z wzrostem nie mam nic wspólnego, niestety. Josh, to mój brat, rok starszy. Taaak, ma 19 lat i nie ma dziewczyny, ani planów na życie i dalej mieszka z nami, nie żeby coś, ale o nim póżniej.

- Ja pierd... - powiedział zaspany Josh, ale szybko mu przerwałam.

-Josh!!! Dzisiaj środa, jak się masz braciszku? - mimo, że mieliśmy swoje lata, można tak powiedzieć, to mama wpadała w jakiś szał, nie lubiła kiedy przeklinamy, żadne z nas. Tak, wiem miała swoje dziwne zasady, ale woleliśmy się ich trzymać, tak na wszelki wypadek. Ja i mój brat, jak to rodzeństwo kłóciliśmy się ze sobą bardzo często, ale jak przyjdzie co do czego, to za sobą w ogień skoczymy. Taki urok naszej rodzinki.

- Jak tam z Jamesem? - zapytała blondwłosa. - Ehh... bardzo dobrze wie, że nie lubię gadać o sobie, a zwłaszcza o moim związku, a tym bardziej kiedy obok nas jest mój brat. Zawsze sobie z nas wtedy żartuje. Irytujące.

- Mamo już ci mówiłam, o nas tydzień temu, myślisz, że cos się od tego czasu zmieniło? - przewróciłam oczami, bo nie chciałam drążyć tematu po raz kolejny. Wiem, że chciała być miła, ale cóż już taka jestem. Chociaż mogłam jej sprawić trohę przykróść.

- Dlatego nie pakuję się w związki, dla mnie jest to nudne, wolę mieć kilka dziewczyn, a nie jedną i robić z nią cały czas to samo. - powiedział Josh znudzony trochę naszą konwersacją.

Ja i James jesteśmy ze sobą od początku liceum, czyli już 3 lata. Kocham go bardzo, ale czasem w naszym związku widzę monotonię i rutynę. Jestem raczej ekstrawertykiem, lubię zmiany i takie tam, ale można powiedzieć, że na swój sposób jestem z nim szczęśliwa.

- Dobra to lecimy do szkoły! Josh, zawieziesz mnie dzisiaj prawda? - zapytałam słodkim głosikiem.

- A co ja twój chłopiec na posyłki? - odpowiedzaił oczywiście sarkastycznie.

- Tak i masz po drodze więc właściwie nie wiem po co pytam.

- Ubieraj się i nie marudź. - powiedział znudzony.

Mieszkamy w Telford, szkołę mam oddaloną od domu 20 minut drogi autobusem, także autem nam to zajmie 10 minut. Josh pracuje niedaleko, ukończył edukację na poziomie liceum i dorabia sobie w kawiarence blisko mojej szkoły.

Jechaliśmy w ciszy, co było bardzo dziwne, bo J ma zawsze coś do powiedzenia.

-Dzięki za podwózkę brat! - wysiadłam i spojrzałam na moją szkołę, którą uwielbiam, a na myśl, że spotam tam Jamesa , Lindsay i Ethana uśmieh nie schodził mi z twarzy.

Weszłam do szkoły, krzyki ludzi, bo tak to mogę nazwać mieszały się ze sobą. Przy szafkach od razu zobaczyłam paczkę przyjaciół.

- Hayley! Jejku jak się stęskniłam! - krzyczała Lindsay. - W piątek jest impreza i robi ją najprzystojniejszy chłopak w szkole! Oczywiście idziemy wszyscy. - Lindsay mówiła podekscytowana.

- O tak! Tego mi właśnie trzeba, muszę się wyluzować i napić. - Ten tydzień jest męczący bylo już tyle kartkówek i sprawdzianów, a dopiero mamy środę, no ale teraz będę odliczała czas do piątku, nareszcie się wyluzuję i zabawię.

THIS IS USOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz