Nie mogłam w to uwierzyć... Chciałam się jak najszybciej się obudzić ale to nie był sen. Przecież to jest nie możliwe...
-Leo!! Przecież to nie możesz być ty ale sam mi mówiłeś,że nie. A co z tym ,że mnie kochasz?
-No widzisz życie nie jest takie kolorowe.
Po sekundzie nic widziałam tylko ciemność i czułam jak upadłam na ziemie. W głowie miałam mętlik... Przecież to jest nie możliwe. Czułam jak umieram powoli.
-Bianca!!! Obudź się !!!
Słyszałam głos Charliego który coś wolał. Obudziłam się w szpitalu głowę miałam rozciętą. Po chwili przyszedł Charlie
-Hej jak się czujesz księżniczko
-Lepiej niż wcześniej(zaśmiałam się)
Chwile Charlie posiedział ze mną...
W trakcie rozmowy wszedł on ten dupek
-Czego chcesz!?
-Ja chciałem cię tylko przeprosić
-Myślisz,że ci wybaczę za takie gów*no
- Charls zostawisz nas samych
-Tak (Charlie)
Charlie poszedł do poczekalni
-A wiec?
-Posłuchaj mnie mi na prawdę na tobie zależy jesteś pierwsza bambino,która kocham i mi na niej zależy bardziej niż na innej. Byłem pod wpływem narkotyków.
Leo podszedł do mnie bliżej i mnie pocałował w czoło.Miałam te motylki w brzuchu. Odepchnęłam go od siebie
-Hej księżniczko nie martw się
-Nie!!! Zostaw mnie w spokoju. Z nami koniec! Koniec rozumiesz koniec!
Wtedy wszedł Charlie
-W porządku?
-Nie zabierz go z tąd?
Charlie nic nie musiał nic robić Leo sam sobie poszedł
Wyszłam ze szpitala bardzo szybko. Pojechałam do domu i okazało się,że moja mama jutro nie idzie do pracy aby spędzić ze mną czas. Ja i moja mama zaczęłyśmy grać w UNO świetnie się bawiłam.
-Bianca wiesz czemu nie ma z nami taty
-Nie ? Co się stało
- Zmarł kiedy miałaś 5 lat
-Cooo!!! Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałaś.
-Było to dla mnie bardzo ciężkie i jeszcze nie wiedziałam jak na to zareagujesz.
Ja chyba oszaleje odłożyłam karty i pobiegłam do pokoju ryczałam. Wyciągnęłam żyletkę i się zaczęłam ciąć... Po godzinie dostałam wiadomość od Tilly
Była 20:07
Od Tilly
Hej tu Tilly wiesz gdzie Leoś może jest u cb?
Do Tilly
Nie nie wiem nie ma go w domu?
Od Tilly
Nie nie wrócił ja i moja mama się martwimy.
Trochę dziwne,że Leo nie wrócił do domu.
Do Tilly
Hej mogę wpaść?
Od Tilly
Jasne :)
Po 10 min byłam już u Tilly
21:30
Chyba dzwoniliśmy do niego z tysiąc razy. Martwiłam się o niego. Jednak faktyczne zależało mu na mnie. Jestem na siebie strasznie zła.
Od Mamy
Kochanie gdzie jesteś?
Do Mama
Jestem u Tilly nie ma Leo i czekamy aż przyjdzie. Mogę zostać na noc
Od Mama
Jasne dajcie znać jeżeli przyjdzie
Do Mama
Dziękuje :) a przewieziesz mi rzeczy?
Od Mama
Tak:)
Do Mama
Dziękuje kocham cię?
-Tilly może pójdziemy go poszukać
-Tak to jest świetny pomysł
Ubrałyśmy buty i wyszłyśmy na dwór.
Nie rozmawiałyśmy ze sobą przez cała drogę,ale... Zobaczyłyśmy kogoś leżącego na ziemi. O matko to Charlie leżał na ziemi.
-Charlie! Charlie!!
-Biannnnka!
-Charlie co się stało?
-Ktoś nas porwał...
-Cooo? Wiesz kto to był?
-Tilly dzwoń po karetkę
-Później ci powiem.
-Gdzie jest Leo?
-Taam...
Pobiegłam do Leo o jezu cały we
krwi. Zachowałam zimna krew. Pomogłam zanieść Leo i Charliego do karetki. My poszłyśmy do domu i powiedziałyśmy wszystko mamie Tilly.
Pojechaliśmy do szpitala czekaliśmy na wyniki lub jakieś informacje. Podszedł do nas pan.
-Zapraszam( powiedział pan)
Ja samotnie czekając na wiadomości chodziłam z niecierpliwości z jednego do drugiego końca korytarza. Zamyślona stanem wpadłam an jakiegoś chłopaka.
-Yyy... przepraszam
O ja cię jaki on jest piękny.
-Uważaj jak chodzisz idiotko.
Po półgodzinnym czekaniu w końcu się dowiedziałam co z Leo i Charlie.
-Jest z nimi dobrze poleżą 5 dni i będą mogli wyjść
-Cieszę się
Uradowana weszłam do sali i zobaczyła jak Leo i Charlie leżeli na łóżkach. Byli tacy słodcy. Podeszłam do Charliego chwile z nim pogadałam i później przeszłam do Leo
-Proszę obiecaj mi, że już nigdy tego nie zrobisz.
Przytuliłam go ale on mnie odepchną.
-Posłuchaj jestem teraz zmęczony pogadamy o tym jak wyjdę ze szpitala?
-Ta... jak chcesz.
-Ale nie smuć się księżniczko.
Nie odpowiedziałam tylko wyszłam z sali usiadłam na krześle w poczekalni i przypominałam sobie jakie piękne chwile razem przeżywaliśmy. Poczekałam jeszcze z godzinę. Ja i Tilly i jej mama pojechaliśmy do domu.
Nie miałyśmy siły i odrazu poszłyśmy spać. Poszłam ale myć jako pierwsza. Zasnęłyśmy chyba o 01:00 a sama akcja z ratowania chłopaków trwała do 24:00No teraz wszystko zależy od was. Dajcie jak najwiecej gwiazdeczek i już jutro pojawi się kolejna cześć Wszystko zależy od was. Mój rekord 774 słów. Co prawda mało. W następnym rozdziale będzie 1245 słów lub więcej. Polećcie innym moja historie będę bardzo wdzięczna. Wszystko zależy od was.
CZYTASZ
Moja przygoda z...
RandomBędę pisać książki na różne tematy. Jak macie jakiś pomysł to napiszcie do mnie na priv ?