#1

75 7 0
                                    



       Budzę się. Nie wiem co się ze mną dzieję. Myśli, plątają się...                  Kim jestem? Czemu czuję mdłości? Stoję, siedzę, leżę?                              Zero kontroli...Nic nie wiem...Jestem?

...

Pobudka.

Słyszę muzykę. Wstaję. Upadam. Zaczynam się czołgać. To silniejsze ode mnie. Chcę dojść do drzwi. Nie potrafię. Zbyt dużo mnie do nich dzieli, a ja nie mam kontroli.

- Ty tu zostajesz, miśku. - ktoś bierze mnie pod boki. Rwę się, szarpie, ale uścisk jest żelazny. Czuję ukłucie, potem świat znika.

***

- Budź ją!- głośny, głęboki głos przedziera się przez moje uszy.

- No weź! Tak słodko się ułożyła...

- Chcesz po mordzie, Franc!? Czekamy z resztą na dole...- słyszę trzask zamykanych drzwi.

Zaczynam się bać. Odzyskuję świadomość. To najważniejsze. Boje się jednak. Co jeśli wspomnienia nie są takie jakbym chciała? Nic nie rozumiem.

Ktoś mnie dotyka. Ten Franc? Chyba też się obawia, jak zareaguję? Zastanawiam się nad przeraźliwym piskiem, skokiem przez najbliższe okno albo naskoczeniem na przeciwnika.

- Kochanie?...-szepczę mężczyzna.

Nie no, to już przesada! Jak może, nazywać mnie, swoim „kochaniem", skoro nie wie o mnie nic? Makabra. Wybieram opcję pierwszą.

Wrzeszczę. Najgłośniej jak potrafię. Wow! Nie wiedziałam, że mam, aż takie możliwości...

- Hej. - koleś podchodzi do mnie i po prostu...przytula? Matko, a jak to jakiś delikatny rodzaj „gwałciciela nieletnich dziewczynek"?

- Spokojnie, jesteś bezpieczna. -szepczę mi do ucha.

Wyrywam się tak mocno, że chłopak spada za łóżko, a ja zakrywam się kocem i rozglądam za ucieczką.

- Trudny orzeszek do zgryzienia. Masz krzepę, kochana! - chłopak unosi kciuk do góry w moją stronę.

- Gdzie jest wyjście? - warczę. Hmm...Jestem naprawdę niebezpieczna.

Chłopak wstaję i uśmiecha się do mnie figlarnie. Prześwietlam go szybko wzrokiem. Mmm...niezły...Co ja robię!? Mam nadzieję, że się nie zarumieniłam... Blond włoski, nietuzinkowe, błękitne spojrzenie i ten czarujący...uśmiech. Rozpłynęłam się? Nie. Po prostu pierwszy raz widzę tak nieziemsko, przystojnego chłopaka...

- Na dole jest więcej. - chłopak szczerzy się w uśmiechu. Robię się czerwona jak burak.

- Czego więcej?- pytam cicho.

- Podobnych do mnie. Schodzimy? - mruga uroczo. Chyba się...rozpłynę.

- Nie! - opanowuję się w ostatniej chwili. - Chcę wyjść!

- No właśnie to ci proponuję, kochanie. - chłopak, śmieję się słodko.

- O co chodzi!? Co ja tu robię!? Ty mnie tu przywlokłeś, czy co? Może to jest jakiś dom publiczny!? Mam siedemnaście lat! Nie interesuję mnie taka praca! -drę się. Chłopak nic sobie z tego nie robi, jedynie głośniej się śmieję.

- Kocie, żaden „dom publiczny". Po prostu wreszcie trafiłaś tam gdzie trzeba.- podchodzi coraz bliżej i podnosi mą dłoń-. - Im szybciej zejdziemy na dół, tym szybciej stąd wyjdziemy. Obiecuję ci to.

Co robię? Drę się, krzyczę, dzwonię na policję!? Nie...po prostu grzecznie schodzę. Jestem chyba jakaś nienormalna...nadciągają...kłopoty.

...

Hej kochani! :) To moje pierwsze opowiadanie na wattpadzie :) Mam nadzieję, że się wam spodoba i będziecie częściej odwiedzać mój profil :) Czekajcie na następną część :*



"Zapomniana"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz