#2

58 1 0
                                    


- Ohoho...dzień dobry koteczku!- usłyszałam tuż po tym, jak przekroczyłam próg eleganckiej, przestrzennej kuchni.

- Dobrze ci się spało, księżniczko? - zapytał drugi.

Rozglądnęłam się. O mały włos nie zemdlałam. Przedemną siedziało pięciu chłopaków, wyglądających zabójczo przystojnie. Nie potrafiłam nic wypowiedzieć. Po prostu stałam.

- Umiesz mówić, kotku? - zapytał blondyn, opierający się o blat kuchenny, uśmiechając się łobuzersko.

- T-tak. - zająknęłam się, na co chłopcy uśmiechnęli się do mnie szerzej. Masakra, jestem taka żenująca!

- Śniadanko? - spytał jeden z uroczymi loczkami.

- Mamy jajecznice, bekon, mleko, dżem...

- Mogę zrobić tosty...

- Parówki?

- HEJ! - do pokoju wszedł umięśniony mężczyzna. Ubrany w czarną skórę, popatrzył na wszystkich złowrogo.

- Co tu się*kurwa*, wyprawia?

- TY! - wskazał na mnie palcem. - TO NIE HOTEL, SKARBIE!- zacharczał donośnie. Przestraszyłam się, chłopaki zauważyli to.

- Szefie, ona nic od nas nie chciała, dopiero weszła. My jedynie proponowaliśmy śniadanie.- odezwał się brunet.

- Ah tak, śniadanie? - zaśmiał się kpiarsko.- Jak miło z waszej strony. LUCAS!DANN! - zawołał przerażająco głośno.

- Zabrać ją do wozu! A wy za nami!

To ostatnie co usłyszałam, bo do kuchni wbiegło dwóch mężczyzn, którzy szli prosto w moim kierunku. Zaczęłam się cofać, ale oni złapali mnie w pas. Poczułam ukłucie i martwą pustkę.

***

Obudziłam się na czymś lodowatym. Podłoga. Wielki pokój. Najpierw nie wiedziałam: gdzie jestem? Po co? Dlaczego? Później oprzytomniałam. Wiedziałam, że oni mnie porwali. Na pewno. To przerażające. W głowie zdążyłam zasiać pierwsze ziarna paniki.

- Co teraz,szefie? - usłyszałam cichą rozmowę z końca sali.

- jak się obudzi, dajecie ją do chłopaków, zajmą się nią do powrotu Ernesta.- wiedziałam, że chodzi o mnie. Kim może być ten"Ernest"?

- Szefie? Nie ufaj chłopakom, oni ją przygarną, rozkochają, nie rób tego.

- Mam wyjście, Lucas?- tu ściszył głos do szeptu.

- Tak. Ja i Dann. Zatroszczymy się o nią.- Hmmm...O mnie nie trzeba się troszczyć. Wystarczy odwieźć do domu...

- Lucas, masz inną sprawy na głowie, które mają być wykonane. Jeśli zobaczę, że chłopaki źle rozegrają tą misję, dziewczyna będzie wasza. Na jakiś czas.

Przestraszyłam się nie na żarty. Naprawdę nie wiedziałam co mnie tu czeka. Czyżbym coś tu znaczyła?


Kochani to już 2 rozdział! :) Niech będzie was więcej. Będę miała większą motywację! :) Czekajcie na 3 rozdział, który już wkrótce! :*



"Zapomniana"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz