PRZYPOMNIENIE OSTATNIEGO ROZDZIAŁU :)
***
Obudziłam się na czymś lodowatym. Podłoga. Wielki pokój. Najpierw nie wiedziałam: gdzie jestem? Po co? Dlaczego? Później oprzytomniałam. Wiedziałam, że oni mnie porwali. Na pewno. To przerażające. W głowie zdążyłam zasiać pierwsze ziarna paniki.
- Co teraz,szefie? - usłyszałam cichą rozmowę z końca sali.
-Jak się obudzi, dajecie ją do chłopaków, zajmą się nią do powrotu Ernesta.
- Szefie? Nie ufaj chłopakom, oni ją przygarną, rozkochają, nie rób tego.
- Mam wyjście, Lucas?
- Tak. Ja i Dann. Zatroszczymy się o nią.- Hmmm...O mnie nie trzeba się troszczyć. Wystarczy odwieźć do domu...
- Lucas, masz inną sprawy na głowie, które mają być wykonane. Jeśli zobaczę, że chłopaki źle rozegrają tą misję, dziewczyna będzie wasza. Na jakiś czas.
Przestraszyłam się nie na żarty. Naprawdę nie wiedziałam co mnie tu czeka. Czyżbym coś tu znaczyła?
------------------------------------------------------------------------------------------------------
#3
Cisza. Słyszałam jedynie, co jakiś czas ciche szepty tych dwóch mężczyzn, którzy mnie pilnowali. Chyba Lucas i Dann, jak dobrze słyszałam. Nie chciałam otwierać oczu, ale doskonale wiedziałam, że jeśli sama ich nie otworzę, zaczną podejrzewać, że coś kombinuję. Dlatego zamierzałam grać zaspaną, niewiedzącą co się dzieję, zagubioną dziewczynę.
Otwieram powoli oczy i rozglądam się po pomieszczeniu. Jest ogromne. Naprawdę ogromne! I puste?
Tak, nic tu nie ma oprócz zamkniętych drzwi.
-Wszystko w porządku? -usłyszałam zbliżające się kroki.
Usiadłam i przyjrzałam się dwóm,wysokim chłopakom.
- Jestem Lucas. -przedstawił się ten pierwszy. Był obłędny!Blondas. Miał intensywne, morskie, głębokie spojrzenie. Budowę sportowca. Kurczę, pieprzony ideał!
- Ja Dann. -po chwili spojrzałam na drugiego, który również był naprawdę niezwykły. Tak samo: jasne włosy, ale spojrzenie o kolorze orzecha i pełne malinowe usta...och!
- A ty? - chłopcy uśmiechnęli się ironicznie, widząc, jak dokładnie mierzę ich wzrokiem.
Zarumieniłam się. Nienawidziłam siebie za to! Jestem taka...żenująca.
- Jestem....Jestem Ellie. - No nie!? Nie wierzę! Naprawdę zająknęłam się przy przedstawieniu się!?
Chłopcy znów uśmiechnęli się do mnie. Tym razem tak słodko, jakby się nad czymś rozczulali.
No nie, naprawdę!? Miałam zgrywać twardzielkę, hello!?
- Dobra, chyba pora na wyjaśnienia. - stwierdziłam, już pewniej.
- Ellie...- zaczął Lucas. Jego imię w jego ustach....och! Ej, chyba jestem jakaś nie przy zmysłach. Przecież ja się tak nie zachowuję!
- Chodzi o to, że na razie nie możemy powiedzieć ci za wiele.
- Nie rozumiem? Zostałam porwana! Nie wiem gdzie jestem? Po co? Dlaczego ja? Nie wiem nic! A wy tak po prostu na spokojnie mówicie , żebym na to przystała!? O nie! Nie ma takiej opcji! -krzyczałam, jak opętana.
- Kotku...uspokój się. - Lucas podszedł do mnie i objął mnie delikatnie. Poczułam jego zapach. był tak wyrazisty, pachniał tak...męsko. O matko! O czym to ja mówiłam?
- Powiemy ci to, co musisz wiedzieć. Już wiesz, jak się nazywamy. Jesteśmy wszyscy w jednej, wielkiej organizacji. Jest nas naprawdę dużo. Na całym świecie znajduję się około dwudziestu baz- czyli budynków przeznaczonych na schron. Siedzib- czyli miejsc, gdzie ćwiczymy, wykonujemy misje i wiele innych rzeczy istnieje na świecie tylko pięć.
- Stop, czym się zajmujecie? Jakie misje do cholery? Jesteście jakąś tajną policją, FBI?
Lucas i Dann zaśmiali się.
- Nie. My nie jesteśmy ochroną. Zajmujmy się innymi sprawami, o których właśnie teraz nie mogę ci powiedzieć. To naprawdę tajne.
- Dobra, nie obchodzi mnie to. Róbcie, co chcecie. Po co tu jestem? - Było mi źle. Nie czułam się tu bezpiecznie. Naprawdę zaczęłam tęsknić za domem.
- Kochanie, jesteś nam potrzebna. Musisz wiedzieć ,że jesteś pierwszą, jedyną dziewczyną, która zacznie z nami działać.
- Co, proszę!? Nie ma tu więcej kobiet!? - Naprawdę zaczęłam się bać.
Lucas widząc mój strach, ze spokojem w głosie powiedział:
- Jak na razie, jedyną kobietą, która "tak jakby" jest z nami, to nasza pielęgniarka- Luna. Naprawdę, wspaniała kobieta. Wyleczy każdą ranę. - Dan i Lucas uśmiechnęli się między sobą.
- Kiedy wrócę do domu? - zapytałam, bo tak naprawdę tylko to mnie interesowało. Moja mama na pewno, zawiadomiła już policję...
- Skarbie, ale ty właśnie jesteś w domu. Wstawaj, pokażemy ci twój uroczy pokoik.- Lucas podniósł mnie, a ja zaczęłam się wyrywać.
- Puść mnie. Nigdzie nie idę! Chcę do własnego pokoju!
- Kochanie. - powiedział Dann. Chłopcy, naprawdę zaczynali się świetnie bawić. - Twój pokój będzie tylko TWÓJ.
- WŁASNY. - dodał z uśmiechem Lucas.
Mnie wcale nie było do śmiechu.
- Protestuję! Nic nie możecie mi zrobić!- Obróciłam się na pięcie i zaczęłam SAMA, iść w stronę drzwi, myśląc, że po nich będzie jakieś wyjście. Bo przecież musi być, nie?
Zanim jednak cokolwiek zdążyłam zrobić, Lucas jako pierwszy podniósł mnie nad głowę, przełożył na swoje umięśnione ramię, tak, że zwisałam głową w dół. Miałam ochotę go pobić, ale naprawdę nie miałam jak. Usadowił mnie w takiej pozycji, że nie mogłam się wydostać. Co za wstrętny dupek!
- Wygodzie ci księżniczko? - zapytał, śmiejąc się uroczo.
Mam nadzieję,że rozdział się podoba ;) Jak tak, zostawicie gwiazdkę, komentarz, cokolwiek ;) Czekajcie na kolejne rozdziały :)
CZYTASZ
"Zapomniana"
Romance"Budzę się. Nie wiem co się ze mną dzieję. Myśli, plątają się...Kim jestem? Czemu czuję mdłości? Stoję, siedzę, leżę? Zero kontroli...Nic nie wiem...Jestem? ... Pobudka. Słyszę muzykę. Wstaję. Upadam. Zaczynam się czołgać. To silniejsze ode mnie. Ch...