Mały salon tatuażu
przyciągnął mój wzrok...
Nawet bardzo niemiła
artystka nie mogła
mnie zniechęcić.-Naprawdę to zrobimy? -Paulina patrzyła na mnie wytrzeszczonymi ze zdumienia oczami -Serio?
-Rozmawiałyśmy o tym już wiele razy, To chyba znak. -uznałam.-No nie wiem... -Nadal się wahała.
Ja nie. Wystarczyło trochę wina, które wypiłyśmy do domowej pizzy, i humor od razu mi się poprawił. Miałam w sobie dość odwagi, żeby poznać świat... Więc tym bardziej mogłam wreszcie zrobić sobie tatuaż, o którym marzyłam od dawna. Idealny wzór nosiłam w głowie, tylko oczywiście nie potrafiłam go sama narysować. Znaczenie symboliczne było dla mnie bardzo ważne, choć nikt inny zapewne nie potrafiłby go rozszyfrować. W końcu taki tatuaż to bardzo osobista sprawa. Wiedziałam jednak, że jeżeli znajdę zdolnego artystę, będę w stanie jakoś się z nim porozumieć i dostanę właśnie to, czego chcę.
-Nie boisz się? -zapytała po chwili Paulina. -To ozdoba na całe życie. Na da się usunąć.
-Oczywiście, że się da. Może nie bezboleśnie... I na pewno nie za darmo, ale usunięcie tatuażu jest teraz jak najbardziej możliwe. -zaśmiałam się -Poza tym przypominam, że to ty wpadłaś na ten pomysł.
Koleżanka nadal marudziła, więc na wszelki wypadek dolałam jej wina. Pół godziny później zupełnie zmieniła stanowisko.
-Masz rację, zróbmy to! -zawołała. -Niedawno skończyłam trzydzieści lat. Niedługo będę za stara i za poważna na takie rzeczy. Kiedy, jak nie teraz?
-Właśnie! -ucieszyłam się. -Idziemy! Nasze zadanie na najbliższe dni to znalezienie dobrego salonu tatuażu. Umowa stoi?-Stoi! -zgodziła się z uśmiechem pijana i niezwykle wesoła Paulina.
Energicznie zabrałyśmy się do dzieła. Sądziłam, że znalezienie odpowiedniego artysty zabierze nam sporo czasu, ale wtedy wszechświat ponownie dał mi znak. Wynajmowałam kawalerkę na nudnym, szarym, peerelowskim osiedlu. Byłam przekonana, że po kilku miesiącach znam je jak własną kieszeń i na pewno nie ma w pobliżu żadnego tatuażysty -co najwyżej warzywniaki i apteki -ale bardzo się pomyliłam. Był tam i czekał na mnie.
Salonik okazał się malutki i położony w odosobnionym miejscu. Nic dziwnego, że nigdy dotąd go nie zauważyłam. Jednak gdy postanowiłam zrobić sobie tatuaż, jakby zmaterializował się tuż przed moim nosem. Z ciekawości podeszłam bliżej i obejrzałam wystawę, na której rozwieszono przykładowe wzory narysowane na pożółkłych kartkach papieru. Choć cały sklepik wyglądał na brzydki, ciasny i zaniedbany, rysunki wprost powaliły mnie na kolana! Malowane kwiaty niemal rozkwitały za zakurzoną szybą jak w egzotycznym ogrodzie, a motyle i ptaki zdawały się zrywać do lotu. Wszystkie, absolutnie wszystkie wyglądały jak żywe. Miałam wrażenie, że kątem oka dostrzegam na rysunkach ruch, ale oczywiście było to tylko złudzenie. Ktokolwiek pracował w saloniku, bez wątpienia był wybitnym artystą w swoim fachu. Chciałam od razu zajrzeć do środka i zobaczyć więcej, ale było zamknięte. Zadzwoniła do Pauliny i umówiłyśmy się, że zajdziemy tam ponownie wieczorem.
Miałyśmy szczęście, tym razem paliło się światło. Dziewczyna, która przyjęła nas w środku, chyba lubiła to, co robiła, bo... Z wyjątkiem twarzy całe jej ciało było pokryte kolorowymi tatuażami kwiatów, motyli i małych zwierzątek. Przypominała jeden wielki, żywy obraz. Nie miała akurat klientów, ale mimo to przyjęła nas niechętnie. Zerknęła ponuro spod oka, jakbyśmy z Pauliną wymordowały jej całą rodzinę.
-Teraz? -zawiesiła głos, gdy wyjaśniłyśmy jej, z czym przychodzimy. Zabrzmiało to trochę niegrzecznie, jakbyśmy pomyliły sklepy i szukały u niej na przykład marchewki czy selera.-No... -zawahałam się. -Tak. Koleżanka i ja chciałybyśmy zrobić sobie tatuaże.
-Ale na pewno? -Chyba nas przedrzeźniała, choć może tylko mi się wydawało. -To ważna decyzja. Tatuaż zostaje na całe życie.
-Przecież wiem! -wybuchłam, bo wszyscy ciągle powtarzali to samo. -Skoro już przyszłam, to chyba jasne, że podjęłam decyzję. W czym problem.
Widocznie udzieliłam dobrej odpowiedzi, bo dziewczyna po raz pierwszy się uśmiechnęła.
-Jeśli tak, to... Zapraszam jutro po zmroku.Spojrzałyśmy po sobie z Pauliną kompletnie zszokowane.
-I... To już? -odezwała się moja koleżanka.
-Jasne. -zgodziła się tatuażystka. -Pewna decyzja, szybka usługa.
-A wzór?
-Wzór będzie jutro. -zapewniła.
-Musimy go przedyskutować... -Paulina coraz bardziej traciła pewność siebie.-Przecież już powiedziała, że będzie gotowy. -właścicielka salonu ponownie stała się opryskliwa. -Całkiem gotowy. Dokładnie taki, jak trzeba. -Bez dalszych wyjaśnień odwróciła się na pięcie i zniknęła na tyłach zakładu.
Zostawiła nas w środku salonu ze zbaraniałymi minami.
-Słowo się rzekło. -rzuciłam do Pauliny. -Jutro.
W odpowiedzi tylko ciężko westchnęła.
Dlatego nie zdziwiłam się specjalnie, gdy rano zadzwoniła, żeby wszystko odwołać.
-Ja jednak zrezygnuję. -tłumaczyła. -To wszystko dzieje się dla mnie za szybko. I jest zbyt dziwne. Może poszukamy kogoś innego? Koleżanka ostatnio polecała mi jeden salon tatuażu. Pewny... I na pewno czystszy.
-Nie. -odmówiłam po krótkim namyśle. -Wzory tej dziewczyny są przepiękne. Właśnie takie chcę.
-No nie wiem. -jęknęła. -Nie sądzisz, że było w nich coś niepokojącego? Wydały mi się takie, jakby... żywe. -dokończyła bardzo cicho.
Milczałam przez chwilę, bo trafiła w sedno. Też tak uważałam.
-To pewnie świadczy o prawdziwym talencie. -wyrzuciłam z siebie w końcu.Ludzie mówią, że zrobienie tatuażu bardzo boli. To przecież otwarta rana na skórze. Ja tego nie pamiętam. W ogóle nie mam zbyt wyraźnych wspomnień z tamtej wizyty. Pamiętam, że weszłam do salonu, w którym przywitała mnie ta sama dziewczyna o bardzo kolorowej skórze. Tym razem była wesoła, a jej oczy świeciły dziwnym, wewnętrznym blaskiem. Spojrzałam w nie... I tyle. Niewiele więcej mogę sobie przypomnieć. Może to po prostu szok? W każdym razie na pewno zrobiłam sobie tatuaż, bo codziennie go widzę. Czasami wygląda jak wielki motyl, który przysiadł na mojej dłoni, a innym razem... Jak kotek przyczajony gdzieś na ramieniu. Raz znalazłam go na kostce, innym razem wypatrzyłam na karku. Ciągle zmienia miejsce pobytu.
-Jest bardzo piękny. Idealny wprost. -wszyscy się nim zachwycają. Pytają, gdzie go zrobiłam, ale nikomu nie mogę polecić salonu. Próbowałam do niego trafić już dwa razy, ale chyba zniknął. Jedyną pamiątką pozostały plamy kolorowego atramentu na chodniku, których kiedyś tam z pewnością nie było.
Nic dziwnego, przecież na naszym spokojnym, nudnym osiedlu nigdy nie było żadnego tatuażysty.
YOU ARE READING
Historie o Duchach
Horror"Dla tych, którzy lubią się bać." Będą tu opowiadania\historie o duchach i krótkie ciekawostki.