Witaj w Zwierzogrodzie

105 5 0
                                    

Kobieta sprawdzająca paszporty uśmiechnęła się szeroko:

-Jak pańskie samopoczucie?

-Dziękuje, dobrze - skłamał Maximilian Silverski. Wcale nie czuł się dobrze.

Minęły już ponad cztery godziny od chwili, gdy wyruszył z Zoopolis do Zwierzogrodu. Podróż samolotem była katorgą gdyż siedział koło wyjścia awaryjnego, i ze względów bezpieczeństwa oparcie fotela ledwie dawało się odchylić do tyłu więc całą drogę spędził w niezbyt wygodnej pozycji. Samolot kilkukrotnie też wpadał w dość silne turbulencje, które sprawiły, że zawartość jego żołądka znalazła się niebezpiecznie blisko gardła.

Wydra za ladą przestała się uśmiechać i z wyraźnym zainteresowaniem przejrzała jego paszport. Max nie potrafił powiedzieć, co początkowo wywołało u niej wesołość: jego zdjęcie czy pisownia nazwiska.

-Interesy?

-Powiedzmy. - krótko odparł Silverski.

Minęła równo doba od kiedy otrzymali wiadomość ze Zwierzogrodzkiego wydziału FBI o tym, że Jupp Drost uciekł z więzienia. Dyrektor FBI (Był białą myszą co początkowo zdziwiło Maxa lecz jedynie początkowo gdyż szybko okazało się, że mała mysz ma wielki charakter.) od razu zaczął zabiegać o jak najszybsze spotkanie z prezydentem w celu uzyskania zgody na przejęcie sprawy Drosta. Prezydent początkowo uważał, że policja na miejscu poradzi sobie z problemem lecz po wysunięciu odpowiednich argumentów dyrektorowi, udało się przekonać go do podpisania zgody na przejęcie sprawy przez "Wykwalifikowanych śledczych którzy poradzą sobie z problemem dużo lepiej i szybciej niż lokalna policja''. Ten właśnie dokument w swojej czarnej aktówce miał agent specjalny Silverski, trzeba go było tylko przekazać tutejszemu komendantowi i wziąć się do pracy. Mimo iż po podróży był zmęczony i czuł się kiepsko to jednak zapału oraz entuzjazmu mu nie brakowało, spośród wszystkich agentów specjalnych to właśnie on został wybrany przez szefa od rozwiązania tej sprawy. Zadania dla FBI poza granicami Zoopolis należały do rzadkości, przynajmniej dla ssaków lecz Max skłamał by gdyby powiedział, że widok Jensa Zebrena pękającego z zazdrości nie sprawił mu uciechy i satysfakcji.

-Proszę bardzo, pański paszport, i życzę powodzenia.- mówiąc to ponownie się uśmiechnęła ukazując garnitur białych (i zapewne dość ostrych) zębów.

-Dziękuje.- rzekł odwzajemniając uśmiech.

W hali przylotów na taśmociągu bagażowym znalazł swoją niewielką czerwoną walizkę, zabrał ją i ruszył do wyjścia przeciskając się przez tłum pasażerów, przedstawicieli biur podróży trzymających karteczki z nazwiskami i kierowców limuzyn. Do Zwierzogrodu w okresie wakacyjnym ściągało wiele ssaków z Zoopolis głównie po to by pozwiedzać miasto, odpocząć nad morzem lub w górach, zdarzali się też tacy którzy potrzebowali przerwy od ciągłego sąsiedztwa z innymi grupami zwłaszcza z gadami. Wyszedł z hali na postój taksówek, ranek choć bardzo wczesny był ciepły, wiał przyjemny wiaterek a na wschodzie powoli zaczynało jaśnieć, powitał go widok kilku billboardów i dużego telebimu, była na nim postać jakiejś kobiety ubranej w skąpy kostium zrobiony z czerwonych cekinów, była pewnie lokalną gwiazdą lecz Max nie wiedział kim jest.

-Jestem Gazela, witaj w Zwierzogrodzie!- powiedziała uśmiechając się lekko, blond grzywka spadała jej na prawą stronę twarzy przysłaniając ją.

Jej głos wydał się Maxowi znajomy lecz nie zastanawiał się długo nad tym, gdzie go słyszał zamiast tego rozejrzał się po postoju z którego kilka taksówek zdążyło już odjechać. Nie daleko dostrzegł palącego papierosa mężczyznę opierającego się o czarny samochód który, nie był ani taksówką ani limuzyną, ubrany był w czarny garnitur, pod nim Max dostrzegł białą koszulę i kompletnie nie pasujący do reszty żółty krawat w fioletowe trójkąty.

Zwierzogród : Smutki starego świataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz