Jechałam właśnie na rozmowę o pracę Factory mieszczącego się Holmes Chapel.
Od niedawna mieszkam z moją przyjaciółką Sarah i musimy pracować, aby utrzymać mieszkanie, które tu wynajmujemy na jednym z osiedli.
Byłam zestresowana jak nigdy wcześniej. To moja pierwsza rozmowa o pracę. Ta myśl sprawiała, że czułam się jeszcze bardziej niepewnie.
Nie jestem już dzieckiem, mam 20 lat, muszę zacząć sama utrzymywać, tym bardziej teraz, kiedy starzy się na mnie wypieli, bo miałam problem z narkotykami i pół roku byłam na odwyku.
Gdy tylko zobaczyłam w internecie ogłoszenie, że szukają kasjerki W Zarze, od razu postanowiłam do nich zadzwonić. Kasowanie ubrań wcale nie musi być takie trudne i straszne.
Najbardziej odpowiadało mi w tym miejscu pracy to, że miałam do niego zaledwie dwa przystanki autobusem, więc nie miałabym problemu z dojazdem.
Wysiadłam z autobusu i pokierowałam się w stronę centrum handlowego. Gdy znalazłam się w środku, nie wiedziałam kompletnie, w którą stronę mam iść, byłam w tym miejscu po raz pierwszy. Na moje szczęście mają tutaj coś w stylu "mapy", więc sprawdziłam gdzie obecnie się znajduję i odnalazłam drogę do Zary, po czym ruszyłam wyznaczoną przeze mnie wcześniej trasą. Mijałam wiele sklepów, które wcześniej widziałam szukając drogi na mapie, więc przynajmniej miałam pewność, że idę w dobrym kierunku. Szłam parę minut, aż moim oczom ukazał się nagłówek "ZARA" nad wejściem do jednego ze sklepów. Zatrzymałam się przed nim i wzięłam głęboki oddech, po czym w końcu weszłam do środka.
W oczy rzucił mi się młody chłopak w koszulce firmowej. Miał kręcone włosy uczesane w kitkę. Miał więcej tatuaży, które były szczególnie widoczne na jego rękach. Był przystojny, ale nie wiem czemu, wydawało mi się, że bije od niego jakieś dziwne i niewyjaśnione zimno. Wzruszyłam ramionami i poczłapałam w jego kierunku.
-- Przepraszam... - zaczepiłam go odciągając go tym samym od jego obowiązków -- Przyszłam na rozmowę o pracę. Mógłbyś mi powiedzieć, gdzie powinnam się udać? - zapytałam, a chłopak spojrzał na mnie i zlustrował mnie swoimi zielonymi oczami, co wywołało ciarki na moim ciele.
-- Idziesz w tamtą stronę - wskazał palcem wydające się pozornie nieduże pomieszczenie za kasą. - Szef już na ciebie czeka.- powiedział bez jakiejkolwiek mimiki i zabrał się z powrotem do tego, co mu przerwałam, czyli układanie rzeczy na półkach.
-- Dzięki. - burknęłam i udałam się we wskazane przez bruneta miejsce.
Zapukałam do drzwi i gdy usłyszałam głośne "proszę" pociągnęłam za klamkę i pewnym krokiem weszłam do środka.
--Witam. - krótko ścięty blondyn podszedł do mnie i wyciągnął w moją stronę dłoń - William Mark.
-- Selena Smith- przedstawiłam się i uścisnęłam jego dłoń.
--Zapraszam.- wskazał gestem dłoni wolne krzesło przy biurku na przeciw niego.
Usiadłam, a blondyn usiadł na swoim fotelu i zaczął zadawać mi typowe pytania, jakie powinny paść podczas rozmowy o pracę. Rozmowa nie trwała długo, ale nie wiem ile dokładnie.
--Świetnie, witam na pokładzie! - blondyn zatarł entuzjastycznie dłonie posyłając mi szeroki uśmiech. - Wygląda na to, że mamy nowego pracownika. Możesz zacząć od jutra.
-- Naprawdę? Tak szybko? - zapytałam z niedowierzaniem unosząc brwi do góry.
--Na co czekać? Czekałem na kogoś takiego jak pani - uśmiechnął się mężczyzna.