-- Selena, otwórz te drzwi! Przepraszam, nie chciałam cię zdenerwować! - Sarah od kilku minut pukała do drzwi próbując mnie wydostać z pokoju, ale na marne.
Cały dzień przesiedziałam w pokoju, wychodziłam tylko jak Sarah nie było w domu, aż w końcu zapadł mrok. Stwierdziłam, że muszę się przewietrzyć.
Wciągnęłam na siebie czarne rurki i bluzę. Otworzyłam drzwi i minęłam blondynkę, która przed nimi stała.
-- Dokąd idziesz? Serio będziesz się obrażać?! - rozłożyła bezradnie ręce .
-- Sarah, nie jestem już zła - spojrzałam na nią wkładając ręce do kieszeni bluzy - Idę po prostu się przejść.
-- Widziałaś, która jest godzina? - skarciła mnie wzrokiem blondynka.
-- Znam się jeszcze na zegarku. - przewróciłam oczami - Nie wiem , o której wrócę. Pa!
Czekałam przed drzwiami na windę, która szybko się zjawiła i zjechałam na parter. Wyszłam z klatki i ruszyłam przed siebie zakładając kaptur na głowę. Szłam właśnie wiaduktem, a światła samochodów oświetlały mi drogę. Przechodziłam chodnikiem, gdy usłyszałam śmiechy i rozmowy. Jeden z męskich głosów wydawał mi się znajomy. Stanęłam w bezpiecznej odległości i obserwowałam dwóch chłopaków, którzy zawzięcie dyskutowali o czymś. Jeden z nich odszedł, przez co drugi został sam i pech chciał, że odwrócił się w moją stronę od razu mnie zauważając, a ja go od razu rozpoznałam.
-- Harry? - zapytałam niepewnie
-- Selena! Chodź do mnie! - brunet machał do mnie rękami jak dziecko. Uniosłam brwi ze zdziwienia i ruszyłam w jego stronę.
-- Dobrze się czujesz? - usiadłam koło bruneta.
-- Mhm, ale nie siadaj tutaj! Utopisz się! Nie chcę, żebyś się utopiła , Selena! - krzyknął do mnie chłopak.
-- Co ty bredzisz Harry! - spojrzałam na niego i dopiero w tym momencie zobaczyłam jego rozszerzone i czerwone źrenice.
-- Co brałeś, do cholery?! - podniosłam ton.
-- No nic-c. - zająkał się i położył na ławce, umieszczając głowę na moich kolanach.
-- Wstawaj! - złapałam go za ramiona i ustawiłam w pozycji siedzącej. Brunet oparł głowę o moje ramię. - Odprowadzę cię. Gdzie dokładnie mieszkasz? - chwyciłam go za brodę i uniosłam głowę.
-- Tam gdzieś - machnął ręką przed siebie.
Świetnie! Dużo się dowiedziałam. Styles naćpany w trzy dupy. Zresztą, czemu mnie to dziwi? Mogłam się tego spodziewać.
-- Harry... - szepnęłam do chłopaka, który przestawał w ogóle kontaktować - Ile wziąłeś? - nie odpowiedział. Westchnęłam.
-- Chodź, podnoś się. - Przełożyłam sobie jego rękę przez głowę i prowadziłam do mojego mieszkania.
Musiałam go przenocować, nie mogłam go przecież zostawić na ławce w parku totalnie naćpanego. Miałam tylko nadzieje, że Sarah mnie nie zabije.
Szłam praktycznie niosąc Stylesa, ale jakoś udało mi się dotrzeć do mojego bloku. Weszłam z nim do windy i gdy byliśmy już pod drzwiami, otworzyłam je zdyszana kluczem. Wniosłam go do mieszkania i zaprowadziłam na kanapę w salonie.
-- Selena, mogę wiedzieć co ty tu robisz? - usłyszałam za sobą głos przyjaciółki.
-- Spotkałam go całkowicie naćpanego w parku. Nie mogłam go tak zostawić. On już w ogóle nie kontaktuje - usiadłam koło chłopaka na łóżku i przykryłam go kocem.