VI

282 16 7
                                    

Ranek rozpoczęła jak poprzednio alarmem budzika w telefonie. Przyszykowała się i zjadła jajecznicę popijając kawą. Załorzyla kurtkę, przełorzyła torbę przez ramię i zamknęła dom. Przez noc śnieg się roztopił pozostawiając po sobie kałuże i błoto. Buty jej przemiękaly kiedy kierowała się na przystanek autobusowy. Tym razem na choryzoncie poza żółtym znakiem zobaczyła cztery znajome sylwetki. Kiedy podeszła bliżej osiem par oczu zwróciło się w jej stronę.
- Hey- powiedzieli Kyle, Stan i ten trzeci chłopak w parce. Odpowiedziała im skinieciem głowy po czym chłopcy wrócili do rozmowy. (Y/n) mimowolnie przysłuchiwała się. Często to robiła, bo było to bardziej komfortowe dla niej niż uczestniczenie w rozmowie.
Kiedy autobus podjechał na przystanek dziewczyna weszła i zajęła wolne miejsce przy oknie. Autobus stanął na następnym przystanku i do środka wsiadło kilka dziewczyn. Wendy i Bebe zajęły miejsca za (Y/n). Heidi siadla obok niej jak poprzedniego dnia. Rozmawiały o wszystkim i o niczym, a kiedy autobus stanął skierowała się ku szkole. Rozejrzala się po budynku nie wiedząc gdzie się udać. Dostrzegła w tłumie znajome sylwetki osób z nowej klasy i podążyła za nimi. Weszli do klasy przed nauczycielem i zajęli miejsca. Po chwili zoriętowała się że Cartman stoi przy swoim miejscu i coś opowiada klasie. Na twarzach niektórych osób pojawiły się uśmiechy. Kilka z nich śmiało się. (Y/n) zrozumiała z kontekstu, że chłopak z kogoś się śmieje. Nie znała imion wszystkich osób z klasy. Nie trudno jednak było zobaczyć o kogo chodzi. Chłopak, który siedział przed nią miał spuszczoną głowę. Starał się nie zwracać uwagi na to co się wokół niego dzieje. Miał brązowe włosy i czerwona kurtkę. (Y/n) było go żal. Wyglądał tak jakgdyby chciał rzucić się na Cartman'a. Kiedy odwrócił się dziewczyna zobaczyła, że jego oczy były lekko zaczerwienione.
- Tak wcale nie było! - krzyknął równo z wejściem nauczyciela do klasy. Wszyscy ucichli, a kiedy chłopak odwrócił się z powrotem nauczyciel zgromil go wzrokiem. Poprosił aby ktoś starł tablicę. Zgłosiła się Bebe by po chwili wybiec z sali do łazienki. Złamała paznokieć. Kiedy trzasnęła drzwiami kilka osób aż podskoczyło. Nauczyciel pokrecil głową i westchnął głośno. (Y/n) zastanawiała się już tylko czy ta klasa jest nie normalna czy to z nią jest coś nie tak. Jej myśli przerwał głos pana Garrison'a :
- Jakiś czas temu zapowiedziałam wam projekt o wybranym stanie. Chciałabym abyście dobrali się w pary lub trójki. Projekty możecie robić w formie plakatu, albumu lub prezętacji komputerowej.
Po tych słowach w klasie zapanował hałas i rozgardiasz. Tylko (Y/n) siedziała spokojnie na swoim miejscu. Znała ten moment na pamięć. Wszyscy znajdą sobie pary, a ona zostanie sama.
Po kilku minutach nauczyciel zaczął wyczytywać imiona z listy. Każdy wyczytany miał za zadanie podać wszystkie osoby będące z nim w grupie.
Tak więc Kyle robił projekt razem ze Stanem, ten w swetrze (później okazało się że ma na imię Token) był w parze z tą miłą dziewczyną, Nicole. Cartman był z Butters'em i (Y/n) nie miała najmniejszej wątpliwości jakoby ten drugi nie miał nic do gadania. Ten chłopak od środkowego palca, jakiś blądyn i ten z którego śmiał się Cartman mieli robić plakat wspólnie. Liczyła , że mogłaby być w parze z Wendy, ale ona była z Red i Bebe. Kolejne osoby zgłaszamy swoje grupy lub pary i w efekcie została sama. Była wpisana na sam koniec w związku z tym, że doszła po rozpoczęciu roku. Czekała cierpliwie. Była pewna, że będzie jedyną osoba bez pary.
- Kenny - wyczytałem pan Garrison.
- Nie mam pary…
Zaraz… Co? Czyli jednak nie tylko ona będzie sama. Albo będzie z nim w parze. Chcąc sprawdzić kto to rozejrzała się. Głos nalerzal do chłopaka siedzącego za Cartman'em. Tego w pomarańczowej parce. Czyli tak ma na imię…
Kolejno wyczytywani byli uczniowie, aż nauczyciel doszedł do końca listy.
-(Y/n)?
- N-Nie mam pary - ocknęła się dziewczyna.
- Widzisz Kenny, problem rozwiązany - będziesz w parze z (Y/n) - nauczyciel uśmiechnął się. Jednak ani (Y/n) ani Kenny nie wyglądali na szczęśliwych. Chłopak przewrócił oczami.(Y/n) również nie była zadowolona. Mogłaby się założyć, że chłopak nie pomoże przy projekcie. Poczuwała się do zaproszenia go do swojego domu, jednak w takich warunkach to było wręcz nie możliwe. Nie chciała żeby ktoś wiedział o jej trudnej sytuacji.
Nauczyciel zaczął coś mówić, ale (Y/n) nawet nie zapisała tematu. Jej myśli wracały do jej domu i rodziny. Do dawnej szkoły, znajomych, a przede wszystkim utraconego życia. Z takich rozmyślań wyrwał ja dzwonek na dźwięk, którego podskoczyła. Zebrała swoje rzeczy i skierowała się do kolejnej klasy.
Lekcje mijaly jedna za druga aż do pory lunchu. Wtedy to (Y/n) nie miała co ze sobą zrobić. Nie miała pieniędzy na jedzenie, a o zabraniu własnego z domu nie pomyślała. Zauważyła osobliwą zależność pomiędzy głodem, a myśleniem o nim. Poprzedniego dnia, rozmawiając ze znajomą nawet go nie poczuła. Dziś im bardziej chciała o tym nie myśleć tym bardziej czuła pustkę w żołądku. Nie chciała stac sama przed klasą więc skierowała się w stronę stołówki. Rozejrzala się po pomieszczeniu pełnym gwaru. Nie wiedziała po co tu tak właściwie przyszła. Wtedy usłyszała, że ktoś wykrzykuje jej imię. Spojrzała w kierunku z którego dochodził głos aby zobaczyć znajomego blądyna w błękitnej polarowej bluzie. Podeszła do niego, a kiedy to zrobiła chłopak przesunął się by zrobić jej miejsce. Siadła na samym brzegu ławki przysłuchujac się konwersacji. Starala się nie mysleć o jedzeniu co w tym miejscu nie było łatwe.
- Nic nie jesz? - Butters odezwał się zdziwiony. (Y/n) nadal nie przyzwyczaiła się do jego dziecinnego stylu bycia.
- Nie jestem głodna… - sklamała.
- A co, nie masz pieniędzy na jedzenie? - zapytał Cartman. Pytanie niby zadane mimochodem jednak czuła, że chłopak szuka jej słabego punktu. Znała takich jak on. Nawet jeśli nie miałaś słabości oni byli gotowi Ci ja znaleźć.
- Ja, ja po prostu zapomniałam ich z domu - skłamała po raz kolejny, po czym dodała:
- Poza tym i tak nie jestem głodna
- Ta na pewno, jak chcesz to Ci porzycze, a jutro mi oddasz - zaoferował Kyle. Ona jednak nie potrzebowała litości, nie potrzebowała aby ktoś jej pomagał i tego nie chciała.
- Mówiłam że nie chce - powiedziała dość stanowczo. Chłopak zdziwił się nieco, ale wzruszył tylko ramionami i wrocil do rozmowy ze Stanem. Postanowiła zapytać o coś nad czym zastanawiała się od pierwszej lekcji.
- Wiecie dlaczego pan Garrison, ten nauczyciel urzywał formy żeńskiej kiedy o sobie mówił?
- Nie może się zdecydować, jednago dnia to facet innego kobieta. Wtedy gościu jest chumorzasty jak baba podczas okresu - powiedział spokojnym głosem chłopak w granitowej czapce z żółtym pomponem, po czym dodał:
- zwykle wtedy jest rozdrarzniony/ rozdrarzniona więc lepiej uważać…
- acha - dobra robi się coraz ciekawiej.
Przerwa na lunch zaczynała odbiegać końca. Wszyscy podnieśli się aby odnieść swoje tace. (Y/n) postanowiła nie odwlekac tego i zapytać Kenny'ego o ich wspólny projekt.
-Hey, Kenny?
-hm? - chłopak obrócił się w jej stronę.
- Wiesz, mamy robić projekt razem więc… no chce się zapytać gdzie chciałbyś go robić i kiedy, u mnie, u ciebie? - czuła się dość niezręcznie.
- U Ciebie - odpowiedział zdecydowanie po czym dodał:
-piątek?
- … spoko - Nie była zbyt zadowolona z obrotu spraw. Liczykla, że to on zaprosi ją do siebie. Nie chciała jednak być nie uprzejma. Po co w ogóle zaproponowała swój dom? Mieszka chyba w najbiedniejszym domu w okolicy. Nawet gdyby posprzątała to i tak będzie widać. Może co najwyżej wyprać firanki i poodkurzać. Jednak to nie wystarczy, już nawet lokalizacja domu mówiła sama za siebie. Nie martwila się nawet tym, że mógłby zobaczyć, że jest biedna. (Y/n) bała się co mógłby z tą informacją zrobić. Nie zniosłaby odcinków na ten temat. To miał być dla niej nowy start - nie musiała być od razu lubiana, wystarczyło jej bycie akceptowaną.
Kolejne lekcje mijały. Nieustannie pogrążona w rozmyślaniach starała się zapamiętać z lekcji cokolwiek robiąc niedbale drobne notatki. W końcu lekcje dobiegły końca, a ona sama skierowała się w stronę dworca autobusowego. Stanęła tam nie zwracając uwagi na kłótnię rozgrywajacą się pomiędzy chłopakami. Kiedy podjechał autobus usiadła machnalnie na wolnym siedzeniu przy oknie. Kiedy pojazd zatrzymał się na ich przystanku, wysiadła i skierowała się w stronę swojego domu. Szła szeroką ulicą by za chwilę skręcić w węższą i dotrzeć do domu. Kiedy tylko otworzyła drzwi rzuciła (f/c) torbę na ziemię, a sama opadła na kanapę. Nie pofatygowała się nawet by zdjąć parkę. Położyła się i zamknęła oczy zmęczona gwarem i rozgardiaszem jaki panował w szkole. Głód znów dał o sobie znać tym razem ze zdwojoną siłą. Dziewczyna powłoka się do lodówki wyciągając z niej jakiś jogurt. Po posiłku skierowała się do swojej sypialni. Nie miała ochoty na to by odrabiać lekcje. Do przyjazdu jej matki z pracy postaniwila zająć się sobą i tak też zrobiła. Zjadła razem z nią kolację po czym dobiero zabrała się za lekcje. Kiedy dochodziła już północ głowa nastolatki osunęła się na blat pokryty książkami i tak oto (Y/n) zapadła w niespokojny sen.

Nowy początek - South Park fanfiction (taki trochę x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz