VIII a

215 17 8
                                    

Wesołych świąt😉

Piątek rano.
- śniadanie zjedzone ✔
- ubranie założone✔
- włosy ułożone (i/lub związane) ✔
Była gotowa. Westchnęła i zatrzasnela za sobą drzwi względnie czystego domu. Był to ostatni dzień przed weekendem - nareszcie. Przekręciła klucz w zamku i skierowała się na przystanek. Było zimno. Nawet zimniej niż wczoraj. Wyraźnie mogła dostrzec parę wydostającą się z jej ust. Kiedy tam dotarła stali już tam Stan i Kyle. Rozmawiali o czymś z przejęciem. (Y/n) średnio to interesowało. Wetknęła więc w uszy słuchawki i puściła "Highway to hell" AC/DC (// zmiecie sobie jeśli chcecie)
Minęło kilka minut nim zjawili się pozostali. Plecak powoli zaczynał jej ciążyć z powodu książek, które miała dziś zanieść do szafki. Coraz bardziej marzła. Dlaczego w tym miasteczku było tak zimno?

Po kilku kolejnych minutach użalania się nad sobą przyjechał autobus. Wsiadła zajmując puste miejsce na końcu. Obok niej siadła dziewczyna o krótkich, blond, zmierzwionych włosach. Jej różowa parka była rozsunięta odsłaniając t-shirt z logiem szkoły.
- Liz jestem - odezwała się nieproszona wyciągając rękę.
- (Y/n) - potrzasnęła ręką dziewczyny.
- Mamy szafki obok siebie.
- aha
- Dawno przyjechałaś ?- była tak pewna siebie jakby wiedziała, że (Y/n) ją polubi. Jednak (kolor) włosej to jakoś nie przeszkadzało.
- Dwa tygodnie temu
- Fajnie - uśmiechnęła się po czym dodała - Stara, nie wiem jak Ty, ale ja wysiadam
- Oh, już dojechaliśmy?
- No - zaśmiała się - jak chcesz tu trochę pożyć to radzę się bardziej oriętować. Choć!

(Y/n) wysiadła z nowo zdobytą koleżanką i obie popędziły do klasy. Angielski (Literatura). Kiedy weszły lekcja dopiero się zaczęła. (Y/n) zajęła swoje miejsce. Nie słyszała co mówi nauczyciel, nie wyjęła zeszytu ani podręcznika. Tak mijał jej dzień aż do przerwy na lunch. Tym razem miała pieniądze. Przycupnęła obok Liz jedząc ryż z truskawkami - przecież był piątek.

- Więc - zaczęła blondynka - jesteś w parze z Kennym "wiecznie-nieobecnym" McCormick'iem?
- Co masz na myśli?
- Gościu ciągle znika. Opuszcza lekcje i takie tam
- "Bad boy"? Nie wyglądał mi na takiego…
- Nie, to nie to - powiedziała przygryzając wargę w zamyśleniu - to chyba nie to. Słyszałam, że ma kłopoty w domu…
- Oh - odparła tylko.
Dojadły w milczeniu. Nie było to niezręcznie milczenie. (Y/n) czuła ogromną swobodę przy nowopoznanej dziewczynie. Może nie była to jakaś wymarzona przyjaciółka, ale jest tu nowa. Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby... w sumie to nigdzie.

Potem była biologia. Robili preparat z pomidora. (Y/n) właśnie odkryła, że była trochę do przodu z programem dzięki kółku na które chodziła w starej szkole. Nie odezwała się ani słowem. Tytuł kujonki w kolejnej szkole? Nope, nope, nope.

Stanowisko obok niej zajmował ten chłopak w czerwonej kurtce. Chyba na czymś przed nią siedział, nie? Nieważne. W sumie co ją to obchodziło? Zwróciła uwagę na niego tylko dlatego, bo tak idiotycznie wyglądał mocując się z mikroskopem. Chciał teraz ustawić światło choć średnio mu to wychodziło. Na twarzy nastolatka widniala frustracja. Nauczycielka przechodząc pokręciła tylko głową i odeszła bez słowa. 5 min do końca lekcji. (Y/n) już dawno skończyła i rozglądała się znudzona po sali obserwując tę bandę idiotów, która od teraz jest jej nową klasą. Ten gościu - Kevin miał problem z oświetleniem w mikroskopie. E L E K T R Y C Z N Y M.

W  końcu uznała, że zostanie dobrą samarytanką i skróci męki brązowowłosego nastolatka.

- Eyy - obrociła się do niego - pomóc Ci?
- Emm… no - nienależnej niepewnie głową.
To trwało sekundy. Po chwili wszystko było idealnie.
- Voila~
Nadeszła nauczycielka. (Y/n) odskoczyła od ławki somsiada (😉). Kobieta spojrzała na nią, ale nic nie powiedziała. Obejrzała preparat w różnych powiekszeniach.
- 4+
(Y/n) ugryzła się w język by nie zapytać dlaczego. Kobieta przeszła do jej ławki i oceniła jej pracę:
- 5-
- Ale…? Coś jest nie tak?
- Robimy tylko jedną pracę. Swoją -odparła nauczycielka. Jej ton był łagodny, ale stanowczy. Dziewczyna kiwnęła głową, ale nic nie powiedziała.
- Dzięki - szepnął chłopak.
- Spoko - wzruszyła ramionami.

Matematyka. Ostatnia lekcja. W piątki mieli krótko. Przesiedziała całą lekcję bazgroląc. I tak nic nie zrozumie. Czekała do dzwonka. Byleby przetrwać.

Nagle na ławce dostrzegła karteczkę.

" Od razu po lekcjach?
                             Kenny"

Westchnęła i odpisała:

"Ok"

Zgniotła karteczkę i podała do tyłu szepcąc imię adresata.

W tej wlasnie chwili zabrzmiał dzwonek...

CDN

Jeszcze żyje. Życzę wam wesołych świąt. W prezencie ten oto rozdział. Trochę słaby prezent, ale zawsze :)

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 24, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nowy początek - South Park fanfiction (taki trochę x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz