Pov Gabi
Dziś i jutro mam na 6:40 Koszmar. Budzik na 5:20, a potem, w weekend, murowany zgon. Ktoś kto ustawiał plan zajęć, to zdecydowanie jakiś sadysta. Na szczęście jutro zaczynamy od religii, więc podejrzewam, że w środy często na niej nie będę. Za mną pierwsze dni nowego roku szkolnego. Jest już czwórka z polaka, dwójka z matmy i piątka z chemi. Czuję, że chyba nie zabardzo podniosę średnią klasową. Ostatnie dni, to była kompletna rzeźnia. Zasady usprawiedliwiania nieobecności, test z biologi, żeby wiedzieć jak nas podzielić na grupy jeszcze, lekcje organizacyjne. A po lekcjach dalszy ciąg szaleństwa. Z tysiąc razy byłam w naszym osiedlowym papierniczym po kartki, na wywołanie zdjęć Ani na konkurs. Zrobiłam też rundkę po księgarniach, poszukując ćwiczeniówek do angielskiego i do techniki. Gdy już wszystko kupiłam, a przynajmniej tak mi się wydawało, okazało się, że lepsze będą jednak inne ćwiczenia do angielskiego, bo nauczycielka tego przedmiotu, prze miła kobieta, dla której jestem wrogiem numer jeden w klasie pomyliła się i przeprasza.
W klasie jest dwunastu chłopaków i dziewięć dziewczyn. Chłopaki do odstrzału. Wszyscy. Większych klawnów nie znajdziesz. Skupiłam się na dziewczynach. Podzieliłam je w myślach na trzy grupy. Barbie, kujonki i moje psiapsi. Najwięcej było tych pierwszych. Luiza, Sylwia, Zuza i Agnieszka. Na pierwszy rzut oka widziało się ich bijący narcyzm. Odważne ubrania, wymalowane, poruszające się pewnie. Imponowały. Przyciągały uwagę. Chodzące plastiki. Kujonki, ta nazwa mówi sama za siebie. Należały do nich dwie brunetki Kornelia i Amanda. Ciche i spokojne. Zawsze jakiś wyrafinowany, elegandzki ubiór. Wyprasowana koszula, sweterek, dżinsy, trampki. Niewidoczne i niepszystosowane to dużych grup. Słyszałam, że jedna z nich strasznie marzy o Olku, który startował kiedyś do Sylwi. Ciekawe czy ten ślepy pajac kiedyś to zauważy?
Moje psiapsi. Dwie najfajniejsze i najlepsze laski w szkole. W skrucie Ania i Natka. Ania jest miłą i bardzo utalentowaną szatynką o błękitnych oczach. Kocha fotografie. Żyje tym. Wiem, że sprawia jej to wielką radość. Gdy dowiedziała się o konkursie zaczęła wątpić w swoje możliwości. " Ja przecież nie umiem", " Nie nadaję się do tego", ale to nie prawda. Razem z Natką, przekonałyśmy ją. Przecież nikt w całym mieście nie robi tak idealnych zdjęć jak ona. Od tego czasu jedyne co widzę to Anię z aparatem w dłoni i wielkim uśmiechem na ustach. Na cały pomysł z konkursem wpadła Natalia. Nati jest na prawde kochaną i zakręconą blonynką. Dla niej nie ma rzeczy niemożliwych. Jest chyba największą optymistką na świecie. Nie ma dnia, w którym byłaby smutna, lub miałaby zły chumor. Taka Nati po prostu nie istnieje. Ona nigdy nie staje w miejscu, nie traci nadzieji ani nie poddaje.
–– Gabrysia? Dzień dobry. Nie zbierasz się? Za chwilę się spóźnisz.––mama zagląda do pokoju. Już ubrana, wymalowana. Ciekawe, o której wstała.–– Za niedługo siódma.- prawie pół godziny na poranne rozmyślania. Zaspanym rozumem. Całkiem nieźle.
–– Panuję.–– mruczę.
–– Nad czym.
–– Oj, mamo. Wiem, że mam wstać.
–– Zrób to.
–– Zdążę.–– syczę przez zęby. Zaczynam się niecierpliwić. Nie jestem już dzieckiem.
–– Pamiętasz, że dzisiaj przychodzi do mnie kolega z pracy?
–– Tak.- wysuwam się spod kołdry.
–– Bądź dla niego miła.
–– Idę do szkoły! Pa!
•••
Tramwaj numer 103 przyjeżdża z siedmiominutowym opóźnieniem. Siedem minut lekcji w plecy. Pojazd odjeżdża, a już na następnej ulicy stoi przez korek. Mam nieprzepartą ochotę kogoś zagryźć. Na pewno mam już murowaną nieobecność. Przypominają mi się słowa mojej wychowawczyni" Bardzo cenię sobie ludzi punktualnych". Trudno, dziś nie będzie mnie ceniła. Szkoda. Głupi kierowca. Powinien pójść zemną do budy i wytłumaczyć, że to spóźnienie to wina jego żółwiego tempa i długiego korku.
Przystanek. Przepychanka przy drzwiach. Ktoś nie wysiada, ale przyklejony stoi przy drzwiach. Pewnie ma stojącą miejscówkę, albo obczaja laski. Mam ochotę go wypchnąć. Czy to źle? W końcu udaje mi się wyjść.
––Gabi! ––słyszę gdzieś ze strony frontowego wejścia szkoły. Podchodzę bliżej a osoba, która mnie wołała tak jak ja zbliża się do mnie. Poznaję to Nati. Jak dobrze. W końcu ktoś normalny
–– Hej.–– lekki makijaż, superciuchy.
–– Cześć.–– przytulam ją i razem wchodzimy do budynku.
–– Z Anią wybrałyśmy cztery najlepsze fotografie, ale nie możemy się zdecydować.–– zaczęła, wyciągając z tylnej kieszsni spodni wyciszony telefon.
–– O wilku mowa.–– zaśmiała się pokazując na wyświetlaczu zdjęcie i numer szatynki. Odebrała.
–– Co?! O kurde, już idziemy!–– krzyknęła szeptem i rozłączyła się.
––Co się stało?
–– Cała klasa ma wypełniać jakąś ankietę z zadaniami z egzaminu, który będzie w tym roku na maturze. Chce nas sprawdzić. Pani czeka na nas od dwudziestu minut.–– zapiszczała.
–– Cholera.
•••
–– Przepraszamy za spóźnienie.–– wyjąkałam wchodząc z Natalią do klasy. Wszystkie oczy zwrócone były w naszą stronę.
––Siadać. Nie mam czasu, żeby denerwować się waszymi wybrykami. –– chrząknęła wyraźnie rozzłoszczona. Czyżby zły dzień? Cóż, witam w klubie.
Chwilę po zajęciu miejsc, nauczycielka zaczęła rozdawać testy. Chodziła dość szybko. Nawet nie zauważyłam a kartka już leżała na mojej ławce. Usiadłam za Amandą. Jak już ściągać to z zaufanego, dobrego źródła. Pani Dąbrowicz stanęła w drzwiach i nacisnęła klamkę.
–– Idę do pani drektor. Wrócę za dziesięć minut.–– oznajmiła i wyszła. Nie rozumiem. Co to? Dzień dobroci dla Gabi?
************************************************************
Hej kochani! Jest to pierwszy rozdział tej książki. Mamy nadzieje że wam się podoba i zostawicie ocene w komętarzach to bardzo motywuje do pisania, mile widziane są też gwiazdki .
Rozdział pisała Girlfriend_00 ❤