Hej, nazywam się Irma Luna Moon. Jestem wampirzycą z magiczną krwią. Moja rodzina jest czystej jak i szlachetnej krwi. Jesteśmy rodziną arystokratów, przez to jesteśmy ciągle gdzieś zapraszani i z tego powodu podróżujemy po świecie. Rodzice starają się uczestniczyć w moim życiu, po mimo że ciągle podróżują i nie zawsze mają czas. Kiedy skończyłam pięć lat rodzice wysłali mnie do wampirzej szkoły, która znajdowała się w Rumuni. Nauczyłam się tam prawie wszystkiego co jest nie zbędne do funkcjonowania pomiędzy innymi ludźmi oraz czarodziejami.
Zwane też jedzenie lub żarcie
W lipcu mam ukończone jedenaste urodziny. Tego dnia otrzymałam list, od najlepszej szkoły magii. Od Hogwart'u. Rodzice ucieszyli się że dostałam ten list i zaplanowaliśmy że po przybory do szkoły wybierzemy się dwa tygodnie wcześniej przed rozpoczęciem roku szkolnego, jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy.
Ten czas szybko miną i dzisiaj był dzień który oświadczał że dokładnie za dwa tygodnie będę w Hogwart'cie i obecnego dnia z rodzicami idę na ulicę Pokątną, żeby kupić potrzebne rzeczy do szkoły. Ubrałam na siebie zieloną sukienkę która miała długi rękaw, ciemnozielone rajstopy i czarne baleriny. Założyłam z dodatków czarny, cienki szal który luźno owinęłam wokół szyj i czarne okulary przeciwsłoneczne, aby osoby przechodzące obok mnie nie widzieli moich oczu które są w kolorze szafirowo-ametystowym ( kiedy jestem czarodziejką ) albo rubinowe ( kiedy jestem wampirem ). Spojrzałam jeszcze do lustra czy wyglądam "normalnie". W odbiciu ujrzałam osobę ubraną na zielono, jasno-bladą cerę i falowane blond włosy ( kiedy jestem wampirem są śnieżno-białe ). Gdy byliśmy ,,Pod Trzema Miotłami" na wejście barman krzykną do nas
- No no kto nas odwiedził, rodzina Moon- powiedział przyjaźnie
Po wypowiedzeniu tego uśmiechną się do nas.
- Co podać?- odrzekł wesoło barman
- Dzisiaj przyszliśmy po coś innego- powiedział pogodnie i dostojnie ojciec
I wtedy tata pokazał na mnie.
- Rozumiem. Chodźcie za mną- powiedział z dużą aprobatą
Poszliśmy za barmanem. Kiedy byliśmy na zapleczu, mężczyzna wyją różdżkę i zaczął nią stukać po ceglanym murze. W momencie którym przestał cegły zaczęły tworzyć przejście.
- Dziękujemy- Powiedział tata.
- Cała przyjemność po mojej stronie- Odpowiedział barman
Uśmiechną się do nas i wrócił do środka. Z rodzicami weszliśmy do wejścia stworzonego z cegły. Kiedy mineliśmy przejście, zamknęło się. Zapytałam mamę gdzie my jesteśmy, odpowiedziała mi, że jesteś na ulicy Pokątnej. Gdy szliśmy nie mogłam przestać patrzeć na różniste, kolorowe szyldy. W pewnym momencie zatrzymaliśmy się przed dziwnym budynkiem.
- Teraz wchodzimy do banku czarodzieji. Masz być grzeczna- Powiedziała chłodnym i surowym tonem rodzicielka.
- Dobrze mamo- Przytaknęłam jej z obojętnością w głosie
Po tych słowach weszliśmy do środka. Pomieszczenie było ogromne, a w nim pełno stolików za którymi były gobliny i tony papierów oraz pergaminów. Kiedy tak szliśmy rozglądałam się po całym pomieszczeniu. W pewnej chwili zatrzymaliśmy się przed sporym piedestałem, a wtedy tata odezwał się.
- Chciałbym wypłacić pieniądze- Powiedział pewny siebie
- Państwa godność?- Powiedział nie przyjemnym głosem goblin.
- Moon- Odrzekł tata
- Ta specyficzna rodzina dwóch światów?- Było słychać obojętność w głosie
CZYTASZ
Historia z Hogwartu
VampireJestem wampirzycą z magiczną krwią moi rodzice są pół krwi ( wampir i czarodziej ) w wieku jedenastu lat dostaje list z Hogwart'u Okładka by: Obitoto