Rozdział 8

4.5K 190 17
                                    

Następnego dnia czuję niewyobrażalnie bolesne zakwasy. Nie mogę postawić kroku bez potwornego bólu rozchodzącego się po moich nogach. Wszystko przez to, że tańczyłam wczoraj przez kilka godzin pierwszy raz od miesięcy. Sara już wstała, jest gotowa do kościoła, ma na sobie sukienkę. Powoli kroczę w stronę łóżka wychodząc z łazienki.

- Wyglądasz na obolałą – śmieje się marszcząc nos. Rzucam jej ostrzegawcze spojrzenie, po czym sama zaczynam się śmiać – Idziesz dziś do kościoła? – uśmiecha się do mnie z nadzieją. Kiedy to robi, nie mam serca jej odmówić. Przymrużając oczy przytakuję zanim piszczy z radości.

- Nie mam się w co ubrać.. – zaznaczam.

- To nic. Proszę – podaje mi jasno fioletową sukienkę do kolan. Czuję się zakłopotana.

- Sar, wiesz, że nie mamy tego samego rozmiaru, ty jesteś CO NAJMNIEJ o rozmiar chudsza – Sara była cheerliderką w liceum. To takie typowe – popularna blondynka, do tego cheerliderka. Była niska i szczupła, ja bardziej umięśniona.

- Wiedziałam, że pójdziemy do kościoła, więc kupiłam ci kilka sukienek – wyznaje.

- Sara! – niedowierzam, patrząc na nią ze złością. Nie lubię, kiedy kupuje mi rzeczy. To sprawia, że czuję się, jak pasożyt lub jakby była akcją charytatywna dla mnie. Zawsze miała więcej pieniędzy i kupowała mi różne prezenty, za które odwdzięczałam się opieką nad nią. 

Śmieje się i kręci głową,

- Nie sprzeczaj się! Załóż ją, bo się spóźnimy! – nalega z poważnym tonem. Wzdycham i nie kłócąc się szybko wciągam na siebie sukienkę. Zawozi nas do kościoła, a msza okazuję się być ciekawa.

Jest śpiew i kazanie pastora. Później rozmawiamy z grupką rodziców siedzących za nami. Sara jest dla wszystkich zbyt przyjazna, rozmawia o studiach, o tym jak przeprowadziłyśmy się z Loveland. Wychodzi na jaw, że jedna z par również wyprowadziła się stamtąd kilka lat temu i opowiadają wszystko.

Przysłuchuję się rozmowie dodając kilka słów, takich jak;

‘O jak miło’, albo ‘Ja też’, ewentualnie ‘To brzmi niezwykle!’ – Nie wgłębiam się. Ciężko było mi się skupić, marzyłam o gorącej kąpieli, by rozluźnić te uporczywe zakwasy. W końcu, po czasie, który wydał mi się być wiecznością, Sara kończy rozmowę i wsiadamy do samochodu.

- Nie było tak źle! – uśmiecha się do mnie. Zapinam pasy, przejeżdżam dłonią po włosach ignorując bóle w nogach.

- Tak myślę – zgadzam się włączając radio. W drodze do akademika, Sara zatrzymuje się w restauracji na śniadanie. Uwielbiam spędzać z nią czas, zwłaszcza, gdy w grę wchodzi jedzenie. Kombinacja dziewczyny i jedzenia, to najlepsze połączenie o jakie mogę prosić.

Nalegam by zapłacić za posiłki, odkąd wiem, że kupuje mi ubrania. Na szczęście wzięłam ze sobą trochę pieniędzy.

- Zamierzasz uczęszczać na zajęcia w tym tygodniu? – pytam ją. Sara opuszczała trochę wykładów. Ułatwiał jej fakt posiadania rodziców, którzy nie wyrzucą jej za to na bruk. 

One Night (Polish Version) - tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz