Gdy wypowiedziałam te słowa, wszyscy uczniowie od razu skierowali na mnie wzrok. Twarze niektórych z nich wyrażały zdziwienie pomieszane z zaciekawieniem, innych zaś znudzenie.
Camila w tym momencie wyróżniała się spośród nich. Oczy miała przymrużone, a kąciki jej ust uniosły się lekko, tworząc tym samym chytry uśmiech, który bardzo dobrze pamiętałam.
- Mam tak samo na pierwsze imię - jako pierwsza odezwała się Cabello.
Przeszedł mnie dreszcz, choć w zasadzie nie powiedziała nic, co mogłoby to wywołać. Jej głos wciąż wpływał na mnie w ten sam sposób.
- Wiem - szepnęłam cicho pod nosem, choć i tak mnie usłyszała.
Tylko ona.
- Po co mamy o tym słuchać? Przecież to tylko głupie legendy - odezwał się jeden z uczniów.
Camila okręciła się i wbiła w niego zabójczy wzrok. Chłopak momentalnie pobladł na twarzy. Nie potrafił przerzucić spojrzenia na nic innego. Jej tęczówki zbyt go przyciągały, hipnotyzowały i onieśmielały.
- Czyżby? - spytała bardzo spokojnym, lecz pewnym siebie i stanowczym tonem.
- Yyy... ale to na pewno są fajne legendy! - dodał szybko, czując się bardzo niekomfortowo pod czujnym spojrzeniem brunetki. - Może pani opowiadać.
Cabello odwróciła się przodem do tablicy i oparła się o drewniane krzesło.
- Tak. Może pani opowiedzieć. - Kolejny zabójczy uśmiech. Mówiąc zabójczy, mam na myśli dosłowne znaczenie tych słów.
Kiedy pozostali uczniowie kiwnęli głowami, oparłam się wygodnie o biurko i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
- Pierwszą i tym samym starszą z dam była niejaka Michelle Morgado. Szlachcianka, a dokładniej hrabina, wywodząca się z wpływowego rodu - zaczęłam opowieść, a właściwie swoją biografię. - Urodzona w tysiąc pięćset trzydziestym roku na aktualnych terenach miasta Roswell w stanie Nowy Meksyk. Jako człowiek była znaną osobistością. Każdy chciał gościć u siebie ową damę. Wielu mężczyzn także zabiegało o jej względy, pragnąc ślubu dla wzbogacenia się. Byli to między innymi baronowie, hrabia, a także książęta.
- Ale ich odrzucała, bo była lesbijką - Camila parsknęła śmiechem pod nosem.
- Skąd takie domysły, panienko? - spytałam, patrząc w jej magnetyzujące oczy.
- Skoro to legenda o Karli i Michelle, to musiały być albo najlepszymi przyjaciółkami, albo kochankami - ostatnie słowo dobitnie zaakcentowała.
Jedynie kiwnęłam głową.
- Hrabina, bądź jak ją wtedy z Hiszpańskiego zwali, Condessa, była bardzo urodziwa - kontynuowałam opowieść, nieskromnie opisując własną osobę. - Swoim pięknem przyciągała nie tylko mężczyzn, lecz także kobiety, choć w owych czasach było to surowo zakazane. Skóra blada jak ściana przypominała trupa, którym doprawdy stała się dopiero później. Włosy jej były czarne, smoliste. Oczy zaś przypominały mieniące się szmaragdy, które ponoć zabijały, jeszcze zanim stała się potworem.
Zamilkłam na moment. Musiałam mieć pewność, że nikt nie połączy wyglądu Michelle Morgado z Lauren Jauregui.
- Jakim była człowiekiem? - spytała jakaś blondynka.
- Niestety, panienko, nieskazitelny wygląd wiązał się z paskudnym charakterem. - Przeczesałam palcami włosy. - Była pomocna, lecz ostatecznie żądała zapłaty. Nie działała bezinteresownie. Potrafiła manipulować ludźmi, jeszcze zanim uzyskała zdolności i nie odczuwała przy tym wyrzutów sumienia. Ale miała też dobre cechy. Nie wywyższała się ponad niższe klasy społeczne, ale dobrze znała swoją wartość. Szanowała innych, dopóki oni szanowali ją.
- Skoro nie była wampirem od urodzenia, tylko dopiero później, to oznacza, że nie zamieniała się w nietoperza? - kolejny uczeń zadał pytanie.
Camila parsknęła śmiechem na jego słowa, a ja sama uśmiechnęłam się delikatnie.
- W nietoperza? - pokręciłam głową z rozbawieniem. - Aż żal serce ściska, gdy zdaję sobie sprawę, iż wierzycie w takie stereotypy. Co jeszcze? Może to, że świeciła się na słońcu i bała czosnku?
- Więc jakie były wampiry? - Cabello znów spojrzała w moje oczy.
- Zaraz do tego dojdziemy, panienko.
CZYTASZ
Legends of Blood | CAMREN |
Fanfiction"Opowiem wam legendę o Karli i Michelle. Swego czasu dwóch najsławniejszych, wampirzych morderczyniach." Korekta i współpraca: @LonelyPsychosis