Rozdział 14.

494 41 21
                                    


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

            Przeanalizowaliśmy już większą część nagrania z meczu Seijūrō. Przepisywałam żmudnie wskazówki dla każdego z zawodników, tak by zrozumieli popełniane przez siebie błędy i próbowali je poprawiać w przyszłych meczach. Mogło się wydawać, że Rakuzan jest idealne i niezwyciężone, ale wprawne oko zapewne zauważało te niedociągnięcia. Na poziomie krajowym byłyby to niedopuszczalne pomyłki, które kosztowałyby punkty, ale że grają na poziomie szkolnym, nie wyrządza im to dużo szkody... Prawie żadnej. Jednak jeśli kiedyś będą chcieli wspiąć się wyżej, a zapewne tak się stanie, muszą nad sobą dużo popracować.

- Skończyłaś? - zapytał mnie Sei, wkładając starannie (by się nie pogięły) swoje zapisane kartki do przeźroczystej teczki.

- Prawie - odparłam, kreśląc jeszcze parę znaczków na papierach, przeglądając je jeszcze raz, by mieć pewność, że nie znajdują się tam żadne błędy i w końcu oddałam je bratu, który skinął w podziękowaniu głową.

Już miałam wstać i udać się do swojego pokoju, by choć chwilę się pouczyć, bo było już dosyć późno, ale zatrzymała mnie ręka Sei'a, zaciskająca się na moim nadgarstku.

- Muszę z tobą o czymś porozmawiać, Toshiko. - Tego tonu zwykle używał, gdy była to ważna sprawa, niecierpiąca zwłoki, więc z lekkim westchnięciem kiwnęłam głową, że słucham, co ma mi do powiedzenia.

Przez chwilę milczał, jakby zbierał odpowiednie słowa, by zacząć tę dyskusję. Jednak później otrząsnął się z rozmyślań.

- Nie będziesz się więcej spotykała z Daikim - powiedział w końcu.

- Ha? - Myślałam, że się przesłyszałam, ale jego wzrok mówił jasno, że miał na myśli to, co oznajmił. - Niby dlaczego?

- Nie chcę, żebyś wpadła w złe towarzystwo, Toshiko. Twoje wyniki i tak się już pogarszają...

- Bo dostałam tylko 99 punktów z ostatniego egzaminu z matematyki? - przerwałam mu, gwałtownie wstając od stołu.

- Chociażby dlatego - odparł.- Nie tylko z matematyki. Literatura też słabiej ci poszła... 98 punktów. Za dużo czasu marnujesz, zajmując się niepotrzebnymi rzeczami.

- Daiki to mój kolega! - warknęłam. - A tobie nic do tego.

- Jesteś moją młodszą siostrą i moim zadaniem jest dbać o ciebie. Daiki ma na ciebie zły wpływ. - Nie zmienił zdania.

Okrążyłam stół, podchodząc do niego. Jego twarz nie była niewzruszona, jak sądziłam, że będzie. Malowało się na niej wiele uczuć, ale najbardziej wyróżniała się troska, jak i zaparcie. Wiedziałam, że Sei nie odpuści. Spróbowałam więc ostatniej deski ratunku, jaka mi została.

- A może ja potrzebuję jakiegoś kontaktu z chłopakami? - To nie było pytanie, tylko stwierdzenie.

Seijūrō prychnął się tylko, wstając ze swojego miejsca, z teczką w ręku. W jego oczach świeciły małe iskierki zwycięstwa, jakby spodziewał się tego argumentu, jeszcze przed zaczęciem rozmowy. Zbliżył się do mnie i pocałował mnie w czoło, a następnie odsunął się, uśmiechając się.

- Ja jestem jedynym mężczyzną, którego potrzebujesz - powiedział cicho i po chwili zniknął z salonu.


________________________

Teraz też długo mi zajęło? Wyzwanie przyjęte!

Time to return | Kuroko no Basket Fanfiction ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz