6. Tutaj jest, Panie Hilary.

392 25 4
                                    

Siedziałam na o dziwo czystych na pierwszy rzut oka, białych, marmurowych schodach prowadzących do hotelu.Wiał lekki lecz ciepły wiatr przez co moje kosmyki rozwiały się na wszystkie strony. W końcu na parkingu pojawiła się czerwona taksówka z naklejonymi danymi na jednych z drzwi. Z tylnych siedzeń wyszedł mój przyjaciel z jak zawsze szerokim uśmiechem.

-Andi!- krzyknęłam i podbiegłam do niego, aby się przywitać. Mocno go uściskałam, w końcu nie widzieliśmy się jakieś dwa miesiące.Taksówka wciąż stała na miejscu postojowym, więc z entuzjazmem zapytałam blondyna. -Przyjechałeś z Eleną?

-Nie, właściwie nie miałaby powodu,aby tu przyjeżdżać ze mną. - zatrzymał się na chwilę, a jego twarz przybrała poważniejszy wyraz.- Rozstaliśmy się.

-Przepraszam, nie wiedziałam.- lekko się speszyłam. Kiedy widziałam ich ostatnim razem, byli bardzo szczęśliwi i nigdy bym nie pomyślała, że kiedykolwiek zerwą ze sobą.

-Nie masz za co. Stało się i już. A teraz chodź do hotelu, muszę odpocząć po podróży.Mam nadzieję, że jeszcze dziś oprowadzisz mnie po Sochi.- powiedział i położył dłoń na moich plecach, po czym lekko mnie popchnął.

-Nie znam tego miasta jakoś dobrze, ale lepiej zgubić się w dobrym towarzystwie niż samemu.- zaśmiałam się kiedy Andreas odbierał kartę do pokoju od Pana obsługującego recepcję. Razem z blondynem ruszyliśmy w stronę wskazanego pomieszczenia, które znajdowało się piętro niżej od mojego. Stałam we framudze drzwi, kiedy skoczek szukał swojej ulubionej szarej koszulki. 

-Tutaj jest, Panie Hilary. - chichocząc z bezradności Andreasa, wyjęłam ubranie z jego walizki, którego  nie zauważył w stercie innych ciuchów. Rzuciłam mu część garderoby i oparłam się o jasną ścianą pokoju. Uśmiechnął się zawadiacko i zdjął bluzę odsłaniając przy tym idealną, wysportowaną klatkę piersiową. 

-Kto to właściwie ten Pan Hilary?- zapytał się blondyn, kiedy już wychodziliśmy wspólnie z gmachu hotelu. 

-To główny bohater wiersza dla dzieci. Opowiada o mężczyźnie,który nie może znaleźć swoich okularów, które przez cały czas miał na nosie. 

-Nie jestem już dzieckiem, ale możesz mi go przeczytać. Sądzę, że mi się spodoba!

-Na pewno.-powiedziałam i przewróciłam oczami na informację, że dorosły facet chcę, aby ktoś przeczytał mu bajkę. Chociaż nie. Andreas nigdy nie wydoroślał. To jest nadal dziecko, więc nie ma co się dziwić.

Siedzieliśmy na gorącym piasku, który drażnił moją skórę na udach. Oglądaliśmy życie, które tętniło na plaży. Ludzie głośno się śmiali, a dzieci ganiały się co rusz. My nie odezwaliśmy się do siebie od momentu przyjścia tutaj. Rozmowa nie była nam potrzebna.

-Czas już iść!- Andreas odezwał się nagle, czym trochę mnie przestraszył. Chyba zauważył, że lekko podskoczyłam, bo momentalnie zachichotał. 

-Nie chcę, Andi. Zostańmy tu jeszcze.-wyszeptałam na tyle głośno, aby mógł mnie usłyszeć i wróciłam wzrokiem na falujące morze, które zlewało się z ciemnymi chmurami.

-Nie marudź Miśka! Zaraz będzie padać!

____________

Hej, cześć i czołem!

Jak wam się podoba rozdział? 

Jak sądzicie co się wydarzy z Misią i Andreasem?

Widzimy się w następnym rozdziale! Buziaki!





Do wybaczenia. A może nie?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz