16. A byłeś taki miły.

272 18 6
                                    

Otworzyłam ostrożnie oczy i zobaczyłam poobdzierane z tynku ściany, starą podłogę,która zaczęła odrywać się od betonu, nienaturalnie się wyginając. Jedynym oświetleniem była wisząca nade  mną żarówka. W oddali usłyszałam stukot obcasów.

-Gdzie ja jestem i coś ty za jedna?!-krzyknęłam i spróbowałam wydostać się ze sznura, którym zostałam przywiązana do drewnianego krzesła, niestety bezskutecznie.

-Można powiedzieć, że jestem bliską rodziną.- odparła kobieta, nie pokazując swojego oblicza. Jej głos był poważny, bardzo przerażający.

-Kłamiesz.- odparłam szybko. Znałam całą moją najbliższą rodzinę i nikt nie miał tak okrutnego charakteru żeby przetrzymywać ludzką istotę w nieludzkich warunkach.- Czemu mnie tu trzymasz?

-To bardzo proste. Chodzi o Twojego ojca.

-Kolejna fanka, świetnie.-powiedziałam i przewróciłam oczami. Jego miłośniczki często przyprawiały mnie o ból głowy w internecie i w rzeczywistości.

-Nazywaj to jak chcesz, ja wolę słowo kochanka.- odrzekła, a ja w pierwszej chwili myślałam, że się przesłyszałam. Może Ania i Robert nie byli idealnym małżeństwem, bo zdarzały się kłótnie, ale nigdy nie pomyślałabym, że tata mógłby postąpić w taki sposób. 

-W takim razie wytłumacz sobie wszystko z Robertem, po co Ci ja?

-Chciałam tak zrobić, ale on nie odbierał. Musiałam wykombinować coś, aby go zmusić do spotkania, a ty jesteś idealnym pretekstem.- odpowiedziała i zbliżyła swoją twarz do mnie. Mogłam spojrzeć w jej piwne oczy, które przyprawiły mnie o gęsią skórkę.

-Może w takim razie załatwimy to pokojowo. Rozwiążesz mnie, a ja zadzwonię do Roberta. On przyjedzie, ty z nim porozmawiasz, ja wrócę do domu i wszyscy będziemy szczęśliwi.- zaproponował najprostszy plan, ale kobieta nie wyglądała na przychylną. 

-Nie oszukasz mnie?

-Po co miałabym to robić? Najchętniej od razu bym stąd wyszła, ale skoro mój ojciec jest Ci winny jakieś wytłumaczenie czy coś, to załatwcie to.- odrzekłam i podniosłam nogi, na tyle ile pozwalał mi sznur. Kobieta przez chwilę patrzyła się na mnie nieufnie, po czym wyjęła z tylnej kieszeni spodni niewielki różowy scyzoryk i przecięła sznury. Z lekko bolącymi nadgarstkami wyjęłam telefon ze spodni i zadzwoniłam do Roberta. 

-Czemu ją rozwiązałaś?- usłyszałam znajomy głos, nie w słuchawce, w której wciąż był dźwięk wybierania numer, ale za filarem. Po chwili wyszedł z niej chłopak, który dzisiaj odprowadził mnie do hotelu, Mariusz albo Krzysiek, nie pamiętam, tyle się działo.

-A byłeś taki miły. To ty to wymyśliłeś?- zapytałam się kiedy w telefonie usłyszałam kobietę, oznajmującą, że mój tata jest niedostępny, super. Przy okazji spojrzałam na ekran, na którym pojawiły się wiadomości od Bartka i Ani.

-Niesamodzielnie, ale tak.-odrzekł blondyn, z pogardliwym uśmiechem.

-Dodzwoniłaś się czy nie, smarkulo?

-Sasha, ty znów próbujesz spotkać Roberta, nie przeszło Ci?- zadrwił chłopak i podszedł do mnie, wyrywając mi z ręki telefon,aby podać go piwnookiej.-Masz, sama zadzwoń.

-Skoro Sasha nie zna mojego ojca, to czemu mnie tu trzymaliście? Zasługuję chyba na wyjaśnienia.-odezwałam się i powoli odsuwałam się w stronę drzwi.

-Jesteś, aż tak głupia? Laska, Twoi rodzice są bogaci, dadzą za Ciebie kupę hajsu!- wyśmiał mnie chłopak i niebezpiecznie zaczął się do mnie przybliżać. W tym momencie miałam tylko jedno wyjście, wiać!


___________________

Hej kochani!

Jak już się usprawiedliwiałam nie mam za dużo czasu, przez naukę (A NIECH CIĘ GÓRECKI!) więc rozdziały są dość rzadko, ale mam nadzieję, że to rozumiecie.

Mam nadzieję, że rozdział się podoba!

Do zobaczenia w następnym rozdziale, buziaczki!

Do wybaczenia. A może nie?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz