52.

835 23 4
                                    

Tini's POV
Większość pewnie zastanawia się po co jestem i co robię u Pepe. Przyjaźnimy się, a on jako dobry przyjaciel wspiera mnie w rozstaniu. Wiem jakimi uczuciami mnie darzy, ale ja już po prostu nie daje sobie rady. Rozstanie, trasa, płyta to wszystko zbyt mocno mnie obciążyło i niestety zmusiło do zawieszenia kariery. Jestem teraz krucha i muszę z powrotem poskładać się do kupy. Dla siebie, dla rodziny, dla przyjaciół i dla fanów. Widziałam komentarz szatyna „przepraszam", ale to nie działa. To tylko literki wystukane jego palcami na klawiaturze dotykowego ekranu, nic więcej. Żadnych prób połączeń, SMS-ów..Ba! W końcu zablokowałam wiadomości i połączenia, a poza tym nawet nie dzwonił i nie pisał więc teraz nawet nie ma możliwości ze mną kontaktu. Mam nadzieje, że szybko poskładam się w całość i w końcu będę mogła wrócić do mojej kariery i do tego co kocham.

- Tini? - spojrzałam na Pepe, który stanął w drzwiach wejściowych do jego sypialni.

- Tak? - przerwałam usuwanie zdjęć z Jorge. 

- Chcesz coś do zjedzenia albo picia? - spytał, a ja delikatnie się uśmiechnęłam.

- Yerba mate i tiramsu jeśli masz - szatyn uśmiechnął się w moja stronę, a następnie odszedł do kuchni. Kontynuowałam usuwanie zdjęć z Jorge, a mam ich bardzo dużo chociaż je nigdzie nie wstawiałam. Jestem zdania, że co za dużo to nie zdrowo. Niecałą minutę późnej na ekranie pojawiła się nazwa „Mechi" westchnęłam cicho i zdecydowałam odebrać, aby potem jeszcze bardziej nie być katowana przez nią.

- Martina Tini Stoessel - zaczęła na powitaniu - wytłumacz mi teraz co się dzieje i co ty wyprawiasz.

- Dzieje się to, że zamiast oczekiwać ode mnie wyjaśnień powinnaś mnie wspierać, bo jestem w totalnej rozsypce, a ty mnie łamiesz na jeszcze mniejsze kawałki - odpowiedziałam.

- Gdybyś wcześniej coś powiedziała to tego by nie było! Razem z Jorge jesteście siebie warci. Ty lecisz do Pepe, a on jest w trasie z jakąś babą. Zamiast sobie wszystko wyjaśnić to wy wybieracie opcje nie kontaktowania się i zerwania od tak!

- Stop! - przerwałam jej, tym samym podnosząc głos - kiedy przestaniesz mnie w końcu krytykować? Moje życie, moja sprawa, ja cię prosiłam o odrobinkę wsparcia, a ty mnie wkopujesz w jeszcze większy dołek! Zawsze tak jest, nigdy nie potrafisz mnie zrozumieć. Mam dość, nie dzwoń do mnie, nie pisz, zerwij kontakt cokolwiek mam gdzieś co będzie, rób sobie co chcesz - skończyłam, a następnie się rozłączyłam i schowałam twarz w dłonie. Jedyny, jak na razie, nie skrytykował mnie Pepe i to chociaż tyle, bo on mnie pomimo tego wspiera.
Do moich oczu napłynęły łzy i zaczęłam mrugać, aby nie wydostały się z moich oczu. Wszystko się robi jeszcze gorzej, a nie tak miało być, miało być lepiej. 

- Na życzenie - do pokoju wszedł Pepe z moim ulubionym napojem i jedzeniem.

- Bardzo ci dziękuje - wzięłam od niego te rzeczy i picie postawiłam na szafce nocnej, a talerzyk z tiramisu położyłam na swoich kolanach, a następnie zaczęłam go jeść. Chłopak siedział obok mnie i uważanie mi się przyglądał. 

- Coś ze mną nie tak? - spytałam, a on jakby się ocknął pokiwał przecząco głową. Po skończeniu jedzenia pochyliłam się, aby odłożyć talerzyk na szafkę, a zamiast tego straciłam równowagę i runęłam prosto na tors chłopaka. Spojrzałam w górę i natrafiłam na jego rozbawione spojrzenie. Uśmiechnęłam się lekko i niewiele myśląc pocałowałam go. On, delikatnie odsunął mnie od siebie i spojrzał na mnie zszokowany. Już chciałam się odezwać, ale mnie wyprzedził.

- Nie chce być chłopakiem na pocieszenie - zaczął - jeżeli będziesz chciała ze mną być to musisz dobrze to przemyśleć i wydobrzeć, ja się nigdzie nie wybieram, będę na ciebie czekał - pokiwałam głową bo nie miałam odwagi się odezwać. Mogłam tego nie robić, to był impuls i samo wyszło. Barroso wstał i wyszedł z pokoju uprzednio posyłając w moją stronę uśmiech. Odwzajemniłam go, a kiedy zniknął odetchnęłam z wielką ulgą.

instagram || jortiniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz