r1

1.7K 24 7
                                    

Gdy tylko wstałam z łóżka zaczął się mój dzień. Wybiegłam szybko z pokoju i popędziłam po schodach w stronę kuchni gdzie moja mama czekała za śniadaniem. Z tego co mi wiadomo dziś na śniadanie są naleśniki w moim przypadku odlotowo ponieważ jestem strasznie głodna a naleśniki to moje ulubione danie. Mama podała mi naleśniki i poszła obudzić tatę ja w tym czasie udałam się do pokoju by zjeść śniadanie. Usiadłam przy biurku i odpaliłam laptopa z tego co widzę przyszło mi kilka powiadomień na Facebooku i na Wattpadzie.
Postanowiłam najpierw sprawdzić Facebooka. Trzy powiadomienia od Elizy i kilka zaproszeń od nieznanych ciekawe co odemnie chcą. Cztery zaproszenia miałam od dziewczyn z mojej klasy a co mi szkodzi kliknełam akceptuj i otwożyłam wiadomości od Elizy.
Lizi : Chej! O której dzisiaj będziesz w szkole?
Lizi : Idziesz dzisiaj do szkoły?
Lizi : Hej jesteś tam?
To się narobiło, zadzwonię do niej. Wzięłam telefon i wybrałam jej numer. pierwszy sygnał... drugi sygnał...
- Czemu nie odpisywałaś, martwiłam się, a jagby coś się stało? - Opsypała mnie milionami pytań i kwestiami z których można było się domyślić że czegoś chce.
- Dobra, mów co chcesz i nie rób scen. - Krótko odparłam i czekałam.
- Jak ty mnie dobrze znasz. - Wiedziałam że coś chce pewnie znowu rodzice jej nie dali kieszonkowego.
- Jak ja cię dobrze znam, a wiec co tym razem? - Chce to mieć już za sobą. Słyszałam że Lizi się waha.
- Eeeeee, bo wiesz ja idę dzisiaj z koleżankami do sklepu po szkole i no, zapomniałam pieniędzy... - Cała Lizi nie dałam jej dokończyć.
- Ile potrzebujesz pięć dych, stówke? - Będę dobrą koleżanką.
- No trochę więcej - Oj Lizi, Lizi, dobra przeżyje.
- A tak dokładnie? - Zapytałam choć szczerze mówiąc boję się.
- Tylko, cztery stówki, ale obiecuje oddam jak tylko dostanę kieszonkowe. - Że ile! Ja na jej miejscu cieszyła bym się taką koleżanką jak ja.
- Oj Lizi, dam ci te cztery stówy ale obiecaj że nie wydasz tego na jakieś głupoty. - Coś za coś. Takie życie.
- Okej, jesteś super pa! - I rozłączyła się cała szczęśliwa.
Dobra czas się zbierać za godzinę mam być w szkole a muszę się jeszcze przygotować.
Chwilę później wyszłam z domu, czuje że czegoś zapomniałam. Dobra bo do szkoły się spóźnię jeden brak zadania mi nie zaszkodzi , chociaż fakt jestem wzorów ą uczennicą.
TIME SKIP
Doszłam do szkoły troszkę mokra bo na moje nieszczęście w połowie drogi zaczą padać deszcz. Przy wejściu do szkoły zauważyłam moją koleżankę rozmawiając ą z Panem Alexem, trochę mnie to zaciekawiło nie przyznam ale ciekawość zostawiłam na później kultura wygrała. Ściągnełam kurtkę i przemoczone buty do szafki po czym udałam się na korytarz gdzie była moja koleżanka z nauczycielem.
- Hej, masz te cztery stówy. - Powiedziałam od nie chcenia i kierowała się w przeciwną stronę gdy usłyszałam głos Pana Alexa.
- Jessica, pamiętasz? Dzisiaj kartkówka z chemii. - Kurde wiedziałam że o czymś zapomniałam, spojżałam na niego błagalnym wzrokiem i w odpowiedzi dostałam uwodzicielski uśmiech. O co tu chodzi? - Uczyłaś się? Szczerze. - No i co teraz? Ja Jessica Wiker wzorowa uczennica mam powiedzieć że nie nauczyłam się na kartkówkę bo zapomniałam? Choć fakt ostatnio miałam naprawdę dużo na głowie. - Może da się z tym coś zrobić. - Z zamyśleń wyrwał mnie jego głos kojący, nie drarzniący uszu, spokojny.
Powiem mu prawdę.
- Ja zapomniałam miałam ostatnio tyle na głowie - Bałam się jego reakcji, zazwyczaj na jego lekcjach jestem ogarnięta, opanowana i cicha mam same 6 a teraz zapomniałam o kartkówce. Przez dłuższą chwilę nic nie mówił ale ja wiedziałam że to nie dlatego że mowę mu odebrało lub po prostu zdziwił się, on bardzo intensywnie nad czymś myślał tylko nad czym?
- Cała ty, no ale cóż przeniosę kartkówkę na następny tydzień, z twojej klasy pewnie i tak nikt nie powtóżył materiału. - Czy ja właśnie usłyszałam od mojego nauczyciela że kartkówka zostanie przesunięta z powodu mojego nieprzygotowania.
Coś tu jest nie tak spojżałam na moją przyjaciółkę myśląc że jest w to wtajemniczona lecz niestety myliłam się wpatrywała się we mnie z niedowierzaniem, była chyba nawet w większym szoku niż ja. Dlaczego on to zrobił przecież jestem zwykłą uczennicą.
- Ja muszę się zbierać dziewczyny, do zobaczenia za dwie lekcje Jess - Odparł po chwili i powolnym krokiem ruszył w stronę pokoju nauczycielskiego, Ja i Eliza patrzyłyśmy z niedowieżaniem za nim jego sylwetka nie zniknęła w progu pokoju nauczycielskiego. Teraz chyba ja byłam w większym szoku niż Eliza.
- On przesunie dla ciebie kartkówkę i nadodatek powiedział do ciebie Jess, uroczo. - Zbyt uroczo bym powiedziała.
- Tak bardzo uroczo. - Oczywiście grama ironi tu nie mogło zabraknąć, dobra za 5 minut dzwonek.
- Uwierz mi coś grubszego jest na żeczy - No jasne bo przecież żaden nauczyciel nie przesówa dla zwykłej uczennicy sprawdzianu.
- I tego się właśnie boję - Odparłam i po chwili przyszły koleżanki Elizy nie wspomniałam chyba że jest w o rok starszej klasie.
- To ja się zbieram, dzięki za hajs. - Pa, tylko może nie zostawiaj mnie w takiej sytułacji, to nie łatwe! Lizy i jej koleżanki pobiegł na w-f a ja stałam na póstym korytarzu po którym nawet piórko nie lata.
Dobiero se uświadomiłam że ten odgłos który przed hwilą usłyszałam to był dzwonek na pierwszą lekcję. Dziś pierwszą miałam historie nie potrafię określić czy lubię ten przedmiot, przedmiot jak każdy inny. Zaczęłam iść w stronę schodów, gdy usłyszałam skrzypienie drzwi i po chwili ujrzałam otwierające się drzwi pokoju nauczycielskiego a z nich wyszedł Alex. No a kto inny? Idąc w moją stronę uśmiechał się, ja nie wiem czemu stałam zagłębiałam się w jego brązowych oczach, powinnam teraz biec po schodach na lekcje a nie patrzeć w oczy nauczyciela. Ale z tych dwóch wybrałam to bardziej satysfakcjonujące zajęcie.
- Nie powinnaś iść na lekcje dzwonek już był? - Zaczą nie wiem co odpowiedzieć bo napewno nie powiem że ma piękne oczy. A to że dzwonek już był to wiem.
- Tak już idę. A pan nie ma teraz lekcji? - Ale to głupio brzmi jagbym nie wiedziała co to szacunek. A to przecież podstawa życia. Aleks wyrównał ze mną i pomału zaczęliśmy iść po schodach.
- Teraz mam okienko więc możesz przyjść jagbyś na historii się nudziła - Póścił mi oczko i potruchtał do swojej sali. Po chwili nie widziałam go już. Za swoimi palcami usłyszałam krzyk nauczycielki więc poszłam do klasy.
W klasie panował harmider zresztą jak zwykle papierowe samoloty latały nad głowami uczniów w lewo i prawo. Jedni całują się w rogu klasy a drudzy grają w kółko i krzyżyk. W tym wszystkim trudno było mi dostrzec koleżanke z którą siedzę w ławce, ale już po chwili mahała do mnie, podeszłam do niej i usiadłyśmy w ławce. Uczniowie byli zbyt zjęci by zobaczyć że pani wyszła z sali i z kimś rozmawia. Chyba nawet tylko my to zauważyłyśmy.
- O czym gadałaś z Panem Alexem? - Zapytała mnie Marika, zastanawiałam się dłuższą chwilę czy jej powiedzieć z jednej strony bardzo mi zależało żeby wiedziała a z drugiej bałam się jej reakcji, bo jeżeli między nami narodzi się jakieś uczucie. W końcu zaufanie wygrało i postanowiłam powiedzieć jej całą prawdę.
- Zapomniałam się nauczyć na kartkówkę z chemii a on ją dla mnie przełożył, na następny tydzień. - Odparłam cicho tak by nikt nie słyszał. Marika która przed chwilą wpatrywała się we mnie z ciekawością teraz siedziała z wielkim uśmiechem na ustach. Szczerze mówiąc nie wiem czy on wpłyną na jej zgrabną twarzyczkę z powodu sytuacji która miała miejsce dziś rano czy z powodu przesuniętej kartkówki.
- Przesunął dla ciebie kartkówkę? - Zapytała z radością. Mi też wydawało się to dziwne ale jakoś musiałam to uszanować.
- Ciiii, tak przesunął. Chej ale obiecałem że mi komu nie powiesz.
Nie chcę żeby miał problemy. - Odparłam, przy ostatnim zdaniu zciszyłam głos i troszkę spowarzniałam.
- Chej a ty dalej się w nim bujasz...? - Zaczęła Marika. Tylko ona wiedziała że zakochałam się w nauczycielu od chemii.
- No Tak . - Odparłam po chwili namysłu i przeleciałam wzrokiem klasę. Pani nadal nie było.
- Uuuu, trochę to już trwa. Ile dokładnie? - Zapytała Marika a ja nie patrząc na nią odpowiedziałam.
- Dwa lata. - Odpowiedziałam ze spokojem Marika wstała i zaczęła przeciskać się między uczniami, kierowała się w stronę drzwi.
Nie chciałam jej zatrzymywać. Wyjęłam brudnopis i zaczęłam coś szkicować. A tak dokładnie Pana Alexa, nikt nie zaglondał mi przez ramię więc miałam poczucie bezpieczeństwa. Zastanawiałam się gdzie jest Marika. Zaczęłam rozglądać się po klasie, nie zauważyłam jej więc wstałam wcześniej zamykając zeszyt. Schowałam go do plecaka i po woli ruszyłam w stronę drzwi. Były otwarte a w na korytarzu stała pani i nie kto inny jak Pan Alex. Uśmiechnęłam się na jego widok.
- Proszę pani? - Przerwałam ich rozmowę a kobieta obruciła się w moją stronę. Na jej twarzy gościł wielki uśmiech.
- Tak, Jessico. - Odparła po chwili.
- Dzisiaj nie będzie historii? - Zapytałam trochę zasmucona choć każdy wiedział że nie lubie historii.
- Jakoś trudno było by mi uspokojić twoją klase, nie posłuchają mnie. - Odparła a na moją twarz wpłynął wielki uśmiech. Zastanawiałam się chwilę nad jej słowami.
- Pani nie ale pana Alexa tak. - Odparłam dumnie patrząc w jego stronę. On tylko uśmiechnął się.
- Oj Jess, Jess. To nie jest takie proste uwierz a poza tym jeszcze 20 minut lekcji. - Odparł spoglądając na mnie smutno ale zarazem wesoło.
- No ale proszę. - Zaczęłam, wsumie nie wiem dlaczego mi tak zależało ale i tak chciałam żeby to zrobił.
- Alex może to dobry pomysł. - Dodała pani, dwie dziewczyny na jednego chłopaka, teraz nie może zaprzeczyć.
- No dobrze. - Odparł a ja się uśmiechnęłam szeroko i go przytuliłam, nie wiem dlaczego to zrobiłam ale nie pożałowałam. Alex obiął mnie rękoma i oparł brodę na mojej głowie.
Po chwili poczółam zapach jego perfum, pachniał męsko ale pięknie. Zaraz to nauczyciel Jessica ogarnij się. Odsunełam się od niego a on posłał mi uśmiech. Razem z Panią od historii weszliśmy do klasy Pan Alex uśmiechną się i spojżał na mnie później na Panią od historii a potem przeniósł wzrok na klasę i rozbrykanych uczniów.
- Dzień dobry. - Odparł a wszyscy uczniowie spojżeli w jego stronę. Mieli miny naprawdę śmieszne, strach połączony ze zdziwieniem. Po mału zaczęli ogarniać klasę z papierowych samolotów, połamanych kredek, kart czy mazaków walających się po całej klasie. I tak minęła historia.
- Ja się zbieram - Powiedział Pan Alex i wyszedł z klasy. Mimo tego że już go nie było, uczniowie nadal byli cicho.
Cisze przerwał dzwonek na przerwę. Uczniowie spakowali żeczy i udali się pod klasę od matematyki. Reszta lekcji minęła spokojnie. Przyszedł czas na Chemie. Wyszłam z sali i udałam się pod klase Pana Alexa.
Po drodze wyprzedziło mnie kilka uczniów z mojej klasy. Usiedli szybko pod salą i zaczęli się uczyć do kartkówki, która się nie odbędzie. Tylko ja o tym wiedziałam ale nie miałam zamiaru nikomu tego mówić, nikomu oprócz Mariki. Miałam jeszcze pięć minit, więc postanowiłam przemyśleć sytułacje z rana. Siedziałam i wpatrywałam się w podłogę gdy usłyszałam znany mi głos.
- Proszę pana a kartkówka będzie trudna? - Zapytała kujonka z klasy podbiegając do niego. On tylko udał zmęczonego i przewrócił oczami.
- Zobaczysz - Odparł i podszedł do mnie, spojżał na mnie i ukucną.
Moja twarz znajdowała się metr od jego. Czółam jego perfumy i tonęłam w tych pięknych oczach które tak dobrze znam i kocham.
- Jess, mam nadzieję że nikomu nie powiedziałaś o tym że dla ciebie odwołałem kartkówke? - Zapytał z lekkim uśmiechem i podniesioną brwią. Zdziwiło mnie to jak zaakcentował słowa ,, dla ciebie ".
- Nie będę kłamać powiedziałam Marice, ale spokojnie tylko jej. Nie chcę żeby wywalili Pana że szkoły albo żeby miał Pan przeze mnie problemy. - Powiedziałam patrząc mu w oczy, coś mnie w nim pociągało.
- Jestem spokojny, bo Ci ufam. - Te słowa wypowiedziane z jego ust naprawdę wiarygodnie zabrzmiały.
Miło mi się zrobiło gdy to powiedział.
- Dziękuję - Udałam zafstydzoną i kręcąc pasemko włosów spuściłam głowę.
- Jess, zostaniesz na chwilkę po lekcji? - Zapytał podnosząc mój podbródek i się uśmiechając.
- W jakiej sprawie? - Zapytałam że strachem w oczach. Widząc moje zaniepokojenie, Alex pogładził mnie po policzku kciókiem.
Czółam ciepło bijące od niego, to dziwne ale czółam się bezpiecznie gdy był blisko mnie.
- Musimy po prostu porozmawiać, nic wielkiego. - Uspokoił mnie a ja sie smutno uśmiechnęłam. - Jess, otwórz klasę i karz im wchodzić ja idę po dziennik do pokoju. - Złapał moją dłoń i ją rozłożył włożył mi do niej klucze. i zamkną dłoń.
Uśmiechnął się i wstał i zadzwonił dzwonek na lekcje. Pon Alex pomału szedł w stronę schodów gdy przypomniało mi się że dziennik ma pani od polskiego.
- Proszę pana! - Krzyknęłam szybko. Alex odwrócił się a ja posłałam mu uśmiech. - Dziennik ma pani od polskiego. - Dodałam i ruszyłam w stronę klasy. Włożyłam klucz do zamka ale nie chciał się przekręcić. Zaczęłam lekko panikować.
- Spokojnie, już Ci pomagam . - Powiedział Pan Alex dając komuś dziennik. A sam złapał moją rękę którą trzymałam klucz. Zrobiło mi się ciepło, podniosła głowę i spojżałam w jego oczy. Uśmiechał się co mnie cieszyło.
Niestety musiał przerwać tą ciszę.
- Zobacz tu trzeba docisnąć. - Odparł i docisnął drzwi. Nasze dłonie wciąż się stykały, a jedną dłonią oplatał mnie w talii. Na szczęście nikt z klasy nie zauważył. Przekręcił klucz i drzwi się otworzyły. Zabrał dłoń i odsuną sie żeby inni mogli wejść do klasy zrobiłam to samo stając obok niego i szczerze się uśmiechając. On również posłał mi uśmiech.
- Dziękuję. - Odparłam cicho i gestem ręki pokazałam żeby wchodził a on zamknął drzwi i oparł rękę o ścianę tak że nie miałam
jak się (uwolnić).
- To ja będę mówił kto pierwszy wchodzi i to ja tobie dziękuję Jessi. - Odparł i otwożył drzwi, byłam trochę zaskoczona ale mimo to uśmiechnęłam się i weszłam do klasy.
On wszedł za mną i zamknął drzwi. Usiadłam na samym końcu, w ławce która była najdalej od biórka Pana Alexa. On uzupełniał coś w dzienniku, rozpakowałam się i położyłam ręce na ławce i oparłam o nie głowę, Myślałam nad tym wszystkim, nie wiedziałam co o tym sądzić.
- Dobrze klaso to teraz... - Zatrzymał i spojżał na mnie, póścił mi oczko a wszyscy zaczeli krzyczeć żeby nie robił kartkówki, on patrzył ciągle na mnie. - Oglądniemy sobie film o ssakach. Kartkówkę przenoszę na następny tydzień. - Wszyscy siedzieli w szoku my wciąż patrzyliśmy sobie w oczy. Nie chciałam odkrywać od niego wzroku ale to wszystko było trudne.
Szczerze mówiąc to chciałam już usłyszeć dzwonek, żeby wszyscy poszli do domu a ja zostanę z nim sam na sam. Zastanawiam się ciągle co chce mi powiedzieć o czym chce ze mną rozmawiać. Rozejżałam się po klasie i z trudem uznałam że kujonka trzyma rękę w górze co źle świadczyło o kolejnych minutach lekcji. Zresztą nikomu to nie było obojętne. Pewnie znowu wszystkiego się nauczyła, a teraz będzie robić aferę o to że przez tydzień wszystko zapomni. Np ale jak się uczyć to na całe życie a nie na jeden sprawdzian czy kartkówkę.
- Proszę pana, dlaczego nie będzie kartkówki? - Zapytała a cała klasa zaczęła cicho szeptać i upominać ją, żeby nie pytała Pana o to bo zrobi kartkówkę
Pan wstał od biórka a cała klasa spojżała na niego.
- Sprawy osobiste. - Odparł i spojżał na mnie ukradkiem a wszyscy uczniowie odetchneli z ulgą. Nie wiem czy to że się nie nauczyłam można nazwać sprawą ,,osobistą" ale i tak jestem mu bardzo wdzięczna. Zależy mi na ocenach z chemii to mój ulubiony przedmiot i nie darowałabym sobie jakbym dostała dwóję po 2 miesiącach od rozpoczęcia roku szkolnego.
- A co tak dokładnie? - Zapytała kujonka wyrywając mnie z zamyśleń. Miałam złe przeczucie co do jego reakcji na to. Chyba nie odpowie że z mojego powodu.
- Nie wtrącaj się w moje życie osobiste i nie bądź taka ciekawska bo to cię zgubi. - Odparł z lekkim gniewem ale też spokojem. Poczółam motylki w brzuchu gdy usłyszałam siódme słowo ,, osobiste "? A co jak on coś do mnie czuje, w mojej głowie zaczęły się mnożyć miliony pytań.
- Ja włączam film i wychodzę z klasy bo muszę coś załatwić. Nie wstawajcie z ławek i nie rpzmawiajcie. - Powiedział a ja się uśmiechnęłam patrząc na niego. Włączył film i skierował się w stronę drzwi. Przed wyjściem jeszcze dodał - Jessica pilnuje pożądku. - I wyszedł. Film nie był jakiś super. Zdjęcia i filmiki o ssakach, plus starszy Pan który ciągle opowiadał.
Moja klasa była grzeczna żaden z uczniów nic nie mówił. Wszyscy w skupieniu oglądali film. Po 10 minutach przyszedł Pan Alex. Wstałam i podeszłam do biórka kucając.
- Wszyscy byli cicho, nikt nie wstawał. - Szepnęłam tak by nie przeszkadzać klasie.
Spojżał w moją stronę z uśmiechem.
- Dziękuję że ich przypilnowałaś. - Odpowiedział - A teraz leć do swojej ławki i oglądaj. - Dodał i gestem ręki wskazał na moją ławkę. Ruszyłam i usiadłam w ławce. Patrząc na niego, uświadomiłam sobie że za pięć minut koniec lekcji. Spojżał na mnie i posłał mi uśmiech.
Dźwigną się na nogi poprzednio zatrzymując film. Staną przed uczniami i klasą w dłonie.
- Za pięć minut koniec lekcji więc się spakujcie. - Odparł spokojnie. Wstałam i zaczęłam się pakować potem zasunęłam krzesło. Nie założyłam torby bo miałam zostać. To była moja ostatnia lekcja, co mnie cieszyło. Nagle usłyszałam dzwonek i po chwili zobaczyłam uczniów wybiegających z sali. Teraz nikogo już nie było oprócz mnie i Pana Alexa, podeszłam do biórka. Zapisywał coś w dzienniku.
- O czym Pan chciał porozmawiać? - Zapytałam gdy skończył pisać i odłożył długopis.
Podniósł wzrok tak że teraz patrzyłam na niego a on na mnie.
- Muszę Ci się do czegoś przyznać Jess. Pewnie zastanawiasz się dlaczego tak do ciebie mówię lub czemu przesunąłem kartkówkę prawda? - Zapytał, nie mogłam zaprzeczyć ponieważ właśnie to mnie ciekawiło. Kiwnęłam głową na znak że się zgadzam. Poczółam jak jego dłoń lekko miska moją a po chwili trzymał moją dłoń.
- Jess zrozumiem jeżeli odrzucisz moją propozycję - Mówił bardzo spokojnie - jak zacząłem uczyć w tej szkole to nie spodziewałem się że coś mnie zaskoczy. Ale odkąd przyszłaś ty a ja zacząłem cię uczyć po prostu nie potrafię na ciebie spojżeć jak na uczennice.
Widzę w tobie cichą skrytą dziewczynę która kocha marzyć - Właśnie taką jestem - I właśnie to w tobie mi się podoba, do niczego cię nie zmuszam, jestem starszy a ty masz przed sobą całe życie ale chcę wiedzieć czy mam u ciebie jakieś szanse. - Zatrzymał się i spojżał na moją dłoń którą trzymał pogładził ją kciókiem i znów spojżał mi w oczy. - Jess czy chciała byś zostać moją dziewczyną? - Zapytał a ja zakryłam usta rękoma, chciałam skoczyć ni niego, pocałować go ze szczęścia. Nie wiedziałam co powiedzieć co zrobić. A jeżeli to podstęp? Nie on bynie nie oszukiwał, widzę że mu na mnie zależy.
Zabrałam ręce z twarzy i zarzuciłam mu je na szyję, on obiło mnie i Wtulił głowę w mój bark. Czółam jego perfumy, były to perfumy które miał po raz pierwszy jak zdałam sobie sprawę z tego że się w nim zakochałam. Od tego czasu to są moje ulubione perfumy.
- Ja nie wiem co powiedzieć.- Zaczęłam cicho a on podniósł głowę, nasze twarze dzieliły pojedyńcze centymetry. Wkońcu tego chciałam to dlaczego teraz się waham? Zapytałam w myślach sama siebie. Czekał cierpliwie na to co powiem. - Tak. - Odparłam a on dłonią pogładził mój policzek, wiedziałam że nie zrobi mi krzywdy i że będzie o mnie dbał.
Przy nim czułam się bezpieczne.
- Mogę? - Zapytał, nadal gładziąc mój policzek. Marzyłam o pocałunku z nim przez tyle czasu, nie mogę teraz odmówić. chwyciłam od dołu jego nadgarstki, nie ściągając nego obu dłoni z moje twarzy. Przybliżyłam się lekko i spojżałam w jego oczy.
- Tak - Szepnęłam i po chwili nasze usta się złączyły w spokojnym pocałunku, pragnęłam tej chwili. Wiem że on mnie nigdy nie zrani. Po mału brakowało mi tchu więc odciągnęłam po chwili swoje usta i się uśmiechnęłam. Dałam ręce na jego policzki i oparłam czoło o jego czoło. Też się uśmiechną. Chciałam żeby zawsze chodził uśmiechnięty.
- Kocham cię. - Odparł po chwili milczenia a ja poczułam motylki, te słowa w jego ustach brzmiały na prawdę pięknie.
- Ja ciebie też. - Odpowiedziałam i spojżałam w jego oczy, były piękne.
- Tylko pamiętaj nikt nie może się dowiedzieć. - Odparł troszkę poważniejszym tonem. Obioł mnie, już niczego mi nie brakowało byłam z osobą którą kocham a na dodatek ona odwzajemniała moje uczucia.
- Nikt się nie dowie. - Uspokoiłam go i pocałowałom u usta. Zaraz po tym Wtuliłam się w jego klatkę piersiową a on położył brodę na mojej głowie i zaczą lekko kołysać.
Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu i postanowiłam sprawdzić kto dzwoni, była to mama. Powiedziała żebym już wracała do domu.
- Ja muszę już iść. - Powiedziałam a on zrobił smutną minę, czółam że chce bym z nim została. Choć po chwili na jego usta wpłyną uśmiech, zastanawiałam się co się stało.
- Odwioze cię. - Odparł, a ja się uśmiechnęłam. Postawiłam torbę na ławce i zaczęłałam. Po chwili Alex był już gotowy. Założył kurtkę i wzioł moją torbę zarzucając ją na ramię. - Idź do szatni się przebrać, ja będę na ciebie czekał za szkołą przy czarnej skodzie. - Wyszedł ze szkoły a ja poszłam do szatni się przebrać.
Założyłam buty i kurtkę, i po chwili już zamykał szafkę. Cieszyłam się że mnie odwiezie, nie będę się męczyć a na dodatek będę szybciej w domu. Wyszłam że szkoły i pokireowałam się na tył budynku gdzie miał być Alex. I faktycznie był, stał przy czarnej skodzie i pił cole. Podeszłam do niego a on otwożył mi drzwi.
- Torbę dałem do bagażnika, siadaj. Chcesz się napić? - Zapytał z troską. Pokiwałam głową a on poszedł do bagażnika i przyniósł mi cole. Nie mogłam jej odkręcić więc poprosiłam go o pomoc gdy już usiadł na miejscu kierowcy. Wzioł odemnie butelkę i odkręcił ją, potem mi ją podał. Napiłam się kilka łyków, bardzo chciało mi się pić gdy piłam pogładził mnie po głowie.
- Komuś tu się pić chciało. - Zaśmiał się i pocałował mnie w czoło jedną ręką mnie Obioł, kładąc przy tym głowę na moim barku. - Nawet nie wież jak cię kocham. - Westchnął. Zakręciłam butelkę i również go przytuliłam. Siedzieliśmy tak chwilkę. - Dobra jedźmy. - Zadecydował a ja się uśmiechnęłam. oparłam głowę o fotel.
- Gdzie mieszkasz? - Zapytał, siedziałam chwilę w ciszy i analizowałam jego twarz a potem się ocknęłam.
- Na Bajana 20 przy magnolii - Odparłam i znowu oparłam głowę o fotel. Wiedziałam że mam tak z trzydzieści minut drogi samochodem więc postanowiłam iść spać.
- Obudzę cię jak dojedziemy. - Powiedział i pogładził mnie po głowie. Zaraz po tym odpłynęłam w głęboki sen.
- Jessi, wstawaj za dwie minuty będziemy. - Przeciągnął a ja otwożyłam oczy. Byliśmy przy rzece nad którą chodziłam zawsze z rodzicami ale teraz dostali nowe pracę i wracają tylko na noc i zostawiają pieniądze. Spojżałam na Alexa. Siedział w skupieniu wpatrując się w drogę. Jechał bardzo ostrożnie co było dla mnie powodem do radości, miałam te pewność że się nie rozbijemy. Szczeże mówiąc miał śmieszną minę jak się skupiał. Już stąd widziałam mój blok.
- Zaraz będziemy. - Zainformowałam a on się uśmiechną. Wyglądał na zadowolonego że mnie odwiózł. Nic dziwnego przecież jesteśmy razem. Zaparkował pod moim domem i poszedł do bagażnika i wzioł moją torbę.
- Wejdź na chwilę, rodziców nie ma w domu o dwudziestej - pierwszej wrócą. - Zaproponowałam, łapiąc go za rękę.
- Niestety, nie potrafię Ci odmówić. - Zaśmiał się i zamkną samochód. Ruszyliśmy w stronę mojego domu. Trzymiśmy się za ręce i nie mieliśmy zamiaru póścić. Doszliśmy do moich drzwi, wyjęłam klucze i już po chwili byliśmy w środku. Przejełam od niego torbę i położyłam na krześle ściągneliśmy buty i kurtki.
Poszliśmy do mojego pokoju, na szczęście wczoraj sprzątałam.
Mój pokój był duży i użądzony na niebiesko czerwono.
- Ładne kolory dobrałaś. - Zaczął. - Tak wogule dlaczego twoich rodziców nie ma w domu? - Zapytał i spojżał na mnie, ja usiadłam na łużku i pokazałam gestem ręki żeby siadał zrobił to.
- Kiedyś miałam, beztroskie życie. Spacery z rodzicami, wycieczki ale dwa lata temu dostali nową pracę, bardzo dużo zarabiają ale praktycznie ich nie widuje wracają po dwudziestej a wychodzą o piątej rano. W soboty też pracują. I od popołudnia w niedzielę. Nie mam łatwo ale jest okej - Wytłumaczyłam i się smutno uśmiechnęłam. A on patrzył na mnie, że zdziwieniem i współczóciem.
Spóściłam głowę i patrzyłam na swoje buty, poczółam jak Alex mnie obejmóje i przytula.
- Wiesz że na mnie zawsze możesz liczyć słonko - Powiedział i pocałował mnie w szyję, i pociągnął do tyłu. Tak że teraz Leżałam prostopadle do niego a pod sobą czółam jego umięśniony brzuch, podłożył mi swoją rękę pod głowę. Ruszyłam głową tak że teraz patrzyłam na niego. Jego twarz nie pokazywała pozytywnych emocji. Wykazywała raczej smutek, źal i współczócie. Ręką sięgnęłam do jego twarzy i położyłam rękę na jego policzku. On swoją ręką mnie obioł, a tą co miałam pod głową głaskał mnie po głowie.
- Czasem czuję się samotna, sama dorabiam lekcje, sama radzę sobie z problemami. Ale pojawił się w moim życiu pewien mężczyzna który odmienił je, na leprze. - Powiedziałam i pocałowałam go w usta, oddał pocałunek.
- Jak chcesz mogę do ciebie przychodzić po lekcjach. Porozmawiamy, pomogę Ci z nauką. - Zaproponował z uśmiechem - Nie chce żebyś ciągle była sama. - Dodał i wstał. Patrzył przez okno na krople lecąc z nieba, tworząc na ziemi kałuże. wydawał się smutny. Nie wiedziałam co w tej sytułacją zrobić. Więc postanowiłam wstać. Podeszłam do niego i jedną rękę położyłam mu na bark. I oparłam głowę o jego ramie.
- Dlaczego jesteś taki smutny? - Zapytałam ze smutkiem, spojżał na mnie. Jego oczy pokazywały to co ostatnio tyle że współczucie ustąpiło miejsce, a na nie wskoczył ból. Nie chciałam by był smutny boi na nim zależało ale też to wszystko się na mnie odbijało.
- Nie jestem smutny tylko... - Przestał mówić i nie wyglądało na to żeby chciał dokończyć. Coś było w tym nie tak.
- No hej, mi możesz wszystko powiedzieć. - Powiedziałam i pociągnęłam go na łóżko usiadł po turecku a ja osiadłam między jego nogami i plecami oparłam się o jego klatkę piersiową.
Moja głowa leżała na jego barku, czółam jego perfumy tak jak wtedy w klasie, byliśmy sami.
- Po prostu cię kocham i boli mnie to że jesteś sama. - Odpowiedział w końcu. - A poza tym chcę mieć cię, chce cie całować gdy tylko zechce a w szkole nie mogę nawet powiedzieć do ciebie ,, skarbie". - Uśmiechnął się smutno, a ja go pocałowałam. I się uśmiechnęłam jedną rękę trzymałam na jego udzie a drugą na jego lekkim zaroście.
- Może nie będzie łatwo ale mamy siebie. - Powiedziałam spokojnie i go przytuliłam.
- Muszę po mału się zbierać. - Powiedział i pocałował mnie w czoło, po czym wstał. Chwyciłam go za rękę a on się odwrócił.
- Chciałam zapytać czy dasz mi swój numer? - Zapytałam z lekkim rumieńcem na twarzy. Alex się uśmiechnął i wzioł mnie na ręce w stylu panny młodej. Zdziwiłam się ale po chwili obiełam go. Wyszedł z pokoju że mną na rękach.
- Póść mnie ty wariacie. - Zaiałam się i lekko uderzyłam go w klate.
- Nie pószcze cię kochanie. - Odparł przygryzając lekko skórę na mojej szyji, odepchnęłam jego głowę wciąż się śmiejąc.
Doszedł do drzwi i mnie postawił na ziemi biorąc rękę z pod moich kolan przejechał dłonią po mojej pupie. - Kocham cię. - Powiedział biorąc kurtkę z wieszaka.
- Ja ciebie też. - Odparłam siadają na krześle i patrząc jak się ubiera. Założył buty i dopioł kurtkę. Już po mału naciskał na klamkę, wstałam szybko i pocałowałam go, nasz pocałunek był długi, przepełniony miłością. Oderwaliśmy się po chwili od siebie a on nacisnął klamkę.
- Do zobaczenia w szkole. - Dodał i wyszedł. Zamknęła drzwi i podbiegłam do okna, zobaczyłam jak odjeżdża po czym wróciłam do pokoju i wzięłam żeczy do kompieli, potem się ubrałam w piżamę i poszłam do łóżka gdzie myślałam o dzisiejszym dniu.

Mamy 4500 słów! Piszcie czy chcecie takie długie roździały, czy krótsze? PA

mój nauczyciel chemiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz