Poniedziałek... cudownie!
Wstałam od razu po usłyszeniu budzika. Wybiła 6:00 Dziś pierwszy dzień reszty mojego życia w Rigital High School. Udałam się w stronę mojej małej łazieneczki załatwiając poranne potrzeby jak umycie zębów, makijaż czy fryzura. Po zakończeniu wczesnej toalety podeszłam do szafy wyciągając z niej bieliznę, białą bluzkę z krótkim rękawem i dość nie codziennym wycięciem i jeansy. Wszystko ładnie na siebie założyłam po czym pomaszerowałam do kuchni. Już z korytarza pachniało świeżo usmażonymi naleśnikami.
- Hej mamo, tak szybko wstałaś? - Spytałam. Mama zaczyna pracę o 9:00 kończąc zazwyczaj późno i wykorzystuje ten czas by się wyspać dlatego zdziwiła mnie jej poranna aktywność w kuchni.
- Nie wiem o czym mówisz, przecież jestem porannym ptaszkiem! - Z uśmiechem podała mi talerz pełen naleśników z czekoladą.
- Tak, tak jasne.. - Zakpiłam biorąc duży kęs naleśnika.
Przez kolejne 20 min rozmawiałam i jadłam razem z mamą, niestety nastała godzina w której trzeba wyruszyć na przystanek. Pożegnałam się z mamą, ubrałam letnią kurtę z racji tego iż jest wiosna a na dworze robi się coraz cieplej i wyszłam z mieszkania.
***
Siedziałam właśnie na ławeczce i przeglądałam bez żadnego głębszego sensu zdjęcia na instagramie chcąc tym samym zabić czas oczekiwania na szkolny autobus. Sprawdziłam godzinę 7:03. Kiedy w końcu zauważyłam wyłaniający się z za rogu pojazd schowałam telefon do plecaka, a następnie kiedy się koło mnie zatrzymał wsiadłam do niego wypatrując wolne miejsce. Udało mi się dostrzec dwa puste siedzenia na końcu autobusu, które jak się domyślacie postanowiłam zająć. Niestety chociaż wydawało by się, że to jedna z najprostszych rzeczy na świecie ktoś postanowił podłożyć mi nogę tym samym powodując mój upadek.
- Uważaj jak łazisz Roberts! - Usłyszałam za sobą znajomy głos tej żmii.
Odwróciłam się i dostrzegłam rozbawioną Emilly Smith, długowłosą blondynkę o zielonych oczach, ładnej figurze i takie tam... Dziewczyna zawsze znajdzie okazje żeby się na mnie powyżywać.
"Bo kiedyś jak Bóg walnął się w palec krzyknął kurwa, a słowo ciałem się stało i postanowiło się nade mną znęcać"
Wstałam i otrzepałam się z kurzu.
- Dzięki za troskę - Uśmiechnęłam się do niej od ucha do ucha, tym samym pokazując, że w ogóle się nie przejęłam się jej czynem.
W końcu dotarłam do mojej wcześniej wypatrzonej oazy spokoju oddalonej kilometrami od cywilizacji, a tak serio to po prostu usiadłam na te śmierdzące stęchlizną siedzenia które myte były może wiek temu. Wyciągnęłam z plecaka telefon i zaczęłam przeglądać różne strony internetowe.
Po około 30 min. autobus zatrzymał się koło szkoły. Czym prędzej z niego wyszłam udając się do dużego budynku na którym widniał napis Rigital High School. Po przekroczeniu progu szklanych drzwi przywitał mnie szkolny hałas.
Jak zawsze rano miałam udać się po potrzebne książki do szafki lecz niestety tłum napalonych nastolatek otaczających naszą drużynę koszykarską uniemożliwił i to zadanie. Wczoraj popołudniu odbył się mecz: nasza szkoła kontra Milisend High, który bezkonkurencyjnie wygraliśmy. Każda laska w szkolę wręcz marzy żeby przespać się z jednym z zwycięzców, no chyba oprócz mnie...
Właśnie z wielkim trudem próbowałam się przepchać przez to towarzystwo, niestety...musiałam się o coś potknąć i z hukiem runąć na ziemie.
Wow, już drugi raz w tym dniu! Ciekawe co będzie moim następnym podłożem do obicia twarzy kostka brukowa czy może asfalt?
Wszystkie spojrzenia momentalnie odwróciły się w moją stronę. Kilka z dziewcząt zaczęła chichotać, za to mi w cale nie było do śmiechu.
- Boże Roberts. Czy ty na prawdę od samego rana musisz robić z siebie pośmiewisko? - Usłyszałam za sobą rozbawiony męski głos.
Przede mną stał wysoki, umięśniony, o idealnej sylwetce lider drużyny i tym samym mój szkolny koszmar Blake Tomson. Był ode mnie o rok starszy, a nic innego mu w głowie oprócz wydawania pieniędzy, picia, pieprzenia się i zatruwania życia tym słabszym od siebie. W skutek tego nie rozumiem dlaczego pośród dziewczyn jest tak nadzwyczaj popularny.
Zasłoniłam twarz kosmykami włosów szybko zbierając z podłogi zeszyty oraz plecak. Powstałam na nogi i ruszyłam przed siebie nie zwracając uwagi na grupę, która czerpała niezłą przyjemność z mojej bezradności.
- Nie biegnij tak bo jeszcze raz się przewrócisz! - Krzyknął do mnie przez śmiech.
I tak właśnie poznaliście mojego wroga.
***
CZYTASZ
Żyć z moim wrogiem.
RandomCzasem ci których nienawidzimy okazują się być normalnymi i przyzwoitymi ludźmi, po prostu żywimy do nich tak mocną urazę, że tego nie zauważamy. W opowiadaniu mogą występować: Stosunki seksualne, przemoc lub przekleństwa. Czytasz na własną odpowie...