Nie... Niee... NIEE!
Spojrzałam na zegarek gdzie widniała 7:31. Wytrzeszczyłam oczy mając nadzieje, że to tylko sen. Prawda była taka, że cholernie zaspałam i miałam tylko pół godziny na umycie się, umalowanie, ubranie, zjedzenie śniadania i jakoś dojechanie do szkoły... zajebiście. Po zapoznaniu z moją przejebaną sytuacją wyprysnęłam z łóżka skokiem pantery do łazienki. Zęby, szminka, puder ewentualnie korektor to był mój cel. Następnie kanapki do szkoły, ale w sumie po co mi kanapki wezmę sobie jedynie jabłko. Teraz jakieś pieniądze na taksówkę i gotowe. Po upewnieniu się że wszystko mam wybiegłam z mieszkania w poszukiwaniu jakiejś wolnej taksówki. Niestety szczęście mi dziś nie dopisywało i każda która mnie mijała była zajęta. Spojrzałam godzinie w telefonie 7:49.
- Trudno idę na piechotę! - Powiedziałam sama do siebie załamanym głosem.
Biegłam ile sił w nogach. Przynajmniej teraz mam nauczkę by dwa razy sprawdzać czy budzik aby na pewno jest ustawiony. Czarne myśli wiązane z konsekwencjami mojego spóźnienia przeszły mi przez głowę. Miałam ochotę się rozpłakać, ale co dał by mi płacz w takiej sytuacji?
W końcu dostrzegłam to przeklęte liceum. Chwilę odetchnęłam po tym niespodziewanym maratonie i przeszłam przez szklane drzwi. Po zobaczeniu pustych korytarzy domyśliłam się, że lekcje właśnie się zaczęły. Pięknie! Nie pozostało mi nic jak wejść do klasy i po prostu jak cywilizowany człowiek przeprosić za spóźnienie.
Zapukałam i weszłam do klasy. Wszystkie oczy skierowały się na mnie.
- Czy Panna Roberts wie, która godzina? - Zwrócił się do mnie nauczyciel.
- Tak ja-
- A czy doczekam się jakiegoś "dzień dobry"? - Znów zadał pytanie.
- Dzień-
- Proszę mi nie przerywać kompletny brak szacunku! - Zwrócił mi uwagę.
- Dob-
- A może Panienka przeprosiła by za spóźnienie? - Znów spytał ironicznym tonem.
- A może da mi Pan dość do słowa! - Zdenerwowałam się lecz po chwili żałowałam tych słów.
- Bezczelność, dostajesz godzinę kozy! - Nauczyciel uderzył pięścią w biurko.
- Ale ja-
- Dwie godziny - Spojrzał na mnie srogo.
Nie odezwałam się już ani słowem tylko zajęłam miejsce obok Cloe, która tak samo jak ja była zszokowana tą sytuacją.
Nigdy jeszcze nie zostawałam po lekcjach z powodu kary... Czy ja teraz umrę?
***
Lekcje w końcu się zakończyły, szkoda tylko, że nie mogłam na spokojnie wrócić sobie do domu tylko pomaszerować do klasy by odsiedzieć swoją karę.
- Zostałaś buntowniczką April musisz teraz zrobić sobie tatuaż, palić i pić alkohol! - Zaśmiałam się.
Weszłam do pomieszczenia w którym musiałam spędzić 2 godziny, a moim oczom ukazało się paru uczniów ubranych w stylu "Emo" i jednego chłopaka, którego w tym momencie najbardziej nie miałam ochoty oglądać. Przełknęłam ślinę i zajęłam miejsce w ławce. Z wielką chęcią wycofała bym się i uciekła do domu zwłaszcza, że nie było przy nas żadnego nauczyciela, lecz coś jak by kazało mi tu zostać. Nie wiedząc co mam ze sobą zrobić wyjęłam zeszyt i zaczęłam powtarzać ostatnie tematy.
Nagle w moje biurko uderzyła czyjaś pięść prawie powodując u mnie zawał serca.
- Co ty do cholery odpierdalasz? - Spojrzałam w górę na wściekłą twarz Blake'a.
- To chyba ja powinnam zadać ci to pytanie - Uśmiechnęłam się nerwowo.
- Co piątkowa uczennica robi w kozie? - Skrzyżował ręce na piersi.
- Odbywa karę - Przedrzeźniłam jego czyn na co jedynie prychnął.
- Dobra, wal się - Odszedł.
- Haha może trochę grzeczniej? - Zaśmiałam się ironicznie.
- Nie - Na jego twarzy pojawił się chamski uśmieszek i muszę przyznać wyglądał jeszcze bardziej przystojnie.
- Uważaj sobie! - Dodałam.
- A co ty mi niby możesz zrobić? - Zaczął przyglądać mi się z zaciekawieniem.
- Przerwać tą bezsensowną rozmowę i pozbawić cię satysfakcji z zabawiania się ze mną - Puściłam mu oczko a szyderczy uśmiech momentalnie zniknął z jego twarzy. Odwrócił głowę po czym zaczął oglądać coś na telefonie.
Czy ja właśnie zripostowałam Blakeowi Thomsonowi? -Tak zrobiłaś to, jesteś najlepsza uuu!
Wróciłam do przerwanej przez tego przedstawiciela płci męskiej czynności. Niestety...nie trwało to długo, ponieważ dostałam centralnie w twarz papierową kulką. Odwróciłam się w stronę, gdzie przyleciał papierek i dostrzegłam jedynie zadowolona minę Blake'a. Nie chcąc zostać dłużna wyrwałam kartkę z zeszytu, zgniotłam po czym rzuciłam w stronę chłopaka. Papierowa kulka trafiła centralnie w jego czarującą twarz, co niezmiernie go zaskoczyło. Nie mogłam powstrzymać chichotu na widok jego oszołomienia.
Ta niepozorna zabawa przerodziła się w istną burzę, ponieważ po jakimś czasie do papierkowej bitwy przyłączyli się pozostali uczniowie odbywający karę.
Nagle drzwi z hukiem się otworzyły a w nich stał...
***
CZYTASZ
Żyć z moim wrogiem.
RandomCzasem ci których nienawidzimy okazują się być normalnymi i przyzwoitymi ludźmi, po prostu żywimy do nich tak mocną urazę, że tego nie zauważamy. W opowiadaniu mogą występować: Stosunki seksualne, przemoc lub przekleństwa. Czytasz na własną odpowie...