2

24 2 0
                                    

W końcu po ośmiu godzinach nieustannej nauki mogłam wyjść na świeże powietrze. Na dworze panowała piękna, słoneczna pogoda.

Teraz moim kolejnym zadaniem na liście było załatwienie sobie obiadu. Postanowiłam pójść do małej tajskiej restauracji w której jestem stałym gościem.

- Hej April dokąd się wybierasz? - Poczułam czyjąś rękę na ramieniu.

Odwróciłam się i dostrzegłam jedną z najważniejszych osób w moim życiu, Cloe Nelson.

- Cześć kochana! - Uścisnęłam dziewczynę.

Cloe jest wysoka i szczupła. Jej czekoladowe włosy sięgają do ramion, a urok osobisty podkreślają duże szaro-niebieskie oczy.

- Wybieram się właśnie do naszej restauracji. Oczywiście mam nadzieje, że dotrzymasz mi towarzystwa - Wyciągnęłam dłoń w stronę dziewczyny.

- Z wielką przyjemnością milady - Wzięła mnie za rękę po czym razem śmiejąc się ruszyłyśmy przed siebie.

Po drodze mijałyśmy różne sklepy z odzieżą, kafejki lub drogerie. Oczywiście pod namową przyjaciółki wpadłyśmy z wizytą do niektórych z wymienionych przedsiębiorstw.

***

Wybiła godzina 16:15 kiedy dotarłyśmy już do mojego ukochanego lokalu "Nishichan". Podeszłam do lady i zamówiłam sobie smażony ryż oraz dwie porcje makaronu sojowego na wynos, a moja towarzyszka wzięła sobie zupę "Tom Yam Gong". Jadłyśmy, śmiałyśmy się i rozmawiałyśmy przez około godzinie, z tą dziewczyna nie da się nudzić.

Właśnie szłyśmy przez central park. Lampy obudziły się do życia, dzieci powoli wracały do domów i tylko dorośli spacerowali w blasku księżyca. Wieczorem tak jak i za dnia było ciepło i przyjemnie. Rozmawiałam z moją towarzyszką o szkole, znajomych i wielu, wielu innych rzeczach lecz kiedy zauważyłam iż Cloe rozpoczyna temat chłopców poczułam się onieśmielona.  

- A ty April, znalazłaś już tego jedynego? - Zobaczyłam błysk w jej oku. 

- Nie i nie mam zamiaru - Odparłam oschle. Dziewczyna chyba nie zauważyła mojego skrępowania i ciągnęła temat dalej. 

- Dawaj, musi być jakiś chłopak, który ci się podoba! - Szturchnęła mnie w ramię. 

- Przestań! Widząc jak bardzo głupi są mężczyźni chodzący do naszej szkoły nabieram ochoty zostania zakonnicą - Prychnęłam. 

Przyspieszyłam kroku zostawiając dziewczynę trochę w tyle. Cloe to moja najlepsza przyjaciółka, ale nie wie o mnie i mojej rodzinie całej prawdy. Mianowicie nastolatka żyje w przekonaniu, iż mój ojciec jest w delegacji za granicą i przyjeżdża na święta pełen miłości i radości, z drogimi prezentami i takie tam... Nie jest mi łatwo okłamywać tak ważnej dla mnie osoby, ale nie wiem jakby zareagowała na myśl, że mój stary to alkoholik, który jedynym prezentem jakim nas obdarzył to jego długi, a żeby było tego mało znalazł sobie (jak to on stwierdził) atrakcyjniejszą kobietę i razem z nią wyjechał, i gówno mnie obchodzi gdzie. Pod namową matki przebaczyłam mu to co nam zrobił lecz jeżeli jeszcze kiedyś dane mi będzie zobaczyć ten uchlany, przebrzydły ryj mojego rodowitego ojca wypomnę mu parę spraw i to nie spokojnie przy kawie, a raczej z siekierą w szopie w środku lasu. 

Zacisnęłam pięści próbując się uspokoić. Dlaczego wspomnienia przychodzą w najmniej odpowiedniej chwili. 

***

Doszłyśmy do skrzyżowania na którym musiałyśmy się pożegnać. Przytuliłyśmy się po czym udałyśmy się w swoje strony. 

Kilka minut później byłam już przed drzwiami do mieszkania. Weszłam do niego i od razu podeszłam do lodówki odłożyć jedzenie. Przy okazji zrobiłam sobie herbaty i skierowałam się do mojego pokoju odrobić prace domową oraz powtórzyć ostatnie tematy poruszane na lekcjach. 

O godzinie 19:15 całą moją dotychczasową prace uznałam za skończoną. Zmęczona udałam się do łazienki umyć moje brudne po całym dniu ciało. Ciepła woda pieściła moją skórę. Po wyjściu z prysznica umyłam zęby oraz przebrałam się w piżamę.  

Wróciłam do pokoju i razem z moim laptopem padliśmy na łóżko. Próbowałam jakoś miło spędzić wieczór na oglądaniu mojego ulubionego serialu.  Nie trwało to długo, ponieważ po wtuleniu twarzy w mięciutką poduszkę zasnęłam...


Żyć z moim wrogiem.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz