Po wczorajszym pojedynku Thalii i Malfoya miałam znakomity humor. Wstałam o 9, ale ponieważ to weekend nie był to problem. Poszłam do łazienki i umyłam się. Następnie zrobiłam lekki makijaż: puder, mascara i róż. Uczesałam włosy i ubrałam to:
Wyszłam z łazienki i zobaczyłam, że Hermiona już wstała. "Tradycyjnie" czytała książkę, ciekawe jaką tym razem.
- Co czytasz? - zapytałam.
- Hmm..? Mity Greckie - odpowiedziała zamyślona.
- I jak?
- Całkiem ciekawe, trochę brutalne.
- Jak myślisz, gdybyś była herosem, to kto byłby twoim boskim rodzicem?
- Chyba Atena. Wiesz, ta bogini mądrości i strategii - powiedziała Hermiona.
- Tak, możliwe. Pasowałoby do ciebie - stwierdziłam zgodnie z prawdą. - Chciałabym kiedyś odwiedzić ten Obóz Herosów. Jeśli jest tam dużo takich jak ja... Bo ja zawsze byłam inna. Jeszcze zanim poszłam do Hogwartu. A teraz okazuje się, że jestem jeszcze pół-bogiem. I ten sen o mojej mamie i Zeusie... Coś mi grozi. Tylko nie wiem co. Piper wspominała o jakiejś przepowiedni. Może to ma z tym związek...No dobra, dosyć tych rozmyślań. Udałam się do Wielkiej Sali na śniadanie. Zjadłam jajecznicę. Potem poszłam razem z Hermioną na błonia. Spacerowałyśmy sobie, aż nie natknęłyśmy się na Piper, Leona i Percy'ego. Rozmawiali o czymś przyciszonym głosem. Podeszłyśmy do nich i zagadnęłyśmy.
- Hej. O czym gadacie? - podskoczyli, jakbyśmy ich zaskoczyły.
- Och, o niczym... - zaczął Percy, lecz Piper nie dała mu dokończyć.
- Tak na prawdę, myślimy o tym, jak długo tu zostać. Widzisz, jest pewna przepowiednia. Brzmi ona tak. Gdy sześciu Herosów we świat magii się wdroży, powstanie zapomniany i niechciany pan rozdroży. Tuzin, sześciu innych pomoże w tej sprawie. Każdy z ów sześciu ma swoje zadanie, bo pana tylko sióstr piękno powalić potrafi. No i skoro ma dołączyć do nas sześciu innych, pewnie czarodziei, to musimy ich wybrać. Pomogłabyś nam?
- Jasne - powiedziałam. - sześciu... Na pewno ja, skoro jestem herosem i czarodziejem. Do tego
Hermiona, Harry, Ron... Neville i Luna. Myślę że okej. Chociaż Ginny też jest niezła, może ona... Och, coś w tym stylu. - westchnęłam. Leo sie zaśmiał, a Hermiona zapytała.
- Skoro mam iść na tą misję, to chyba mam prawo wiedzieć, o co będzie w niej chodziło?
- Percy uśmiechnął się głupio i powiedział:
- Tego nie wiemy. Trzeba robić to, co mówi przepowiednia. "Wdrożyliśmy" się w świat magii, i co teraz? Pan rozdroży? Jest pani rozdroży, Hekate. To jak ,może być jeszcze ich pan? Annabeth by wiedziała...- spojrzałam na niego pytająco, a on mruknął. - moja dziewczyna.
- Och. Słodkie. - powiedziałam zmieszana. Nie lubiłam takich tematów. Wiem że to dziwne, jakaś córka Afrodyty nie lubiąca tego typu spraw... No cóż.
- A kiedy odwiedzę ten Obóz Herosów? - zapytałam.
- Myślę, że jeszcze przed misją odwiedzimy Obóz. - powiedział Percy.
- A jak wygląda taka misja? - dopytywała Hermiona.
- Och, szczerze? - roześmiał się Leo. - Wędrujemy po świecie, kierując się tylko przepowiednią orax naszymi snami i wizjami. - powiedział z uśmiechem na twarzy. Jeśli oni mieli już parę takich misji, to jak on może się tak uśmiechać?!
- Jeśli mówimy o snach, to miałam jeden. Widziałam Afrodytę, moją mamę rozmawiającą z Zeusem. Zeus mówił, że dowiedział się o istnieniu czarodziei dopiero teraz. I wkurzał się na mamę, że mu nie powiedziała, groził jej, że mnie zabije.
- Och, mi na przykład, Dionizos ze trzy razy obiecał, że zamieni mnie w delfina. I co? Stoję tutaj.
- Nie pocieszasz. Kiedy wybieramy się do Ameryki?
- Myślę, że za tydzień.
- To niedługo. Spakuję się już teraz. - powiedziała Hermiona.
- Tak, to dobry pomysł. My też tak zrobimy. Przekażcie reszcie, aby szykowali się. - stwierdził Percy. - A teraz pomyślmy nad przepowiednią.
- Tak. To dobry pomysł. - zgodziła się z nim Piper.
- Nie, tylko nie to! - z kolei Leo najwidoczniej nie miał na to najmniejszej ochoty.
- To znajdź Thalię i braci Hood a potem ich tu przyprowadź. - jęknęłam a on wstał jak oparzony i powiedział:
- Do usług! - i odbiegł. Roześmiałam się.
- Posłuchajcie. Wiem co może znaczyć Pan rozdroży. Może "rozdroża" oznaczają Hekate, która dla kogoś działa lub jest pod czyjąś kontrolą. Wiecie, ten "Pan" to taki jej przełożony - rzekła Hermiona zamyślonym głosem.
- Tak! To jest to! Musimy znaleźć Hekate! Wyruszamy dzisiaj w nocy. Musimy to przekazać wszystkim. I jeszcze... - zaczął Percy, lecz nie dokończył. Patrzył się w las. Obejrzałam się w tamtym kierunku i ujrzałam niebieskookiego blondyna i szarooką blondynkę. Ta druga patrzyła się na Percy'ego. Nagle obaj zerwali się i pobiegli w swoją stronę. Blondynka miała łzy w oczach. Przytulili się mocno i stali w swoich objęciach. Jakie to słodkie.
Piper patrzyła zaś na chłopaka, i także do niego poszła. Chłopak rozchylił ramiona lecz MacLean dała mu z liścia.
- Bogowie zabronili wam tu przychodzić! Co wy sobie myśleliście! - krzyczała córka Afrodyty. Po chwili jednak przytuliła chłopaka. Następnie obie pary podeszły do mnie i Hermiony po czym Percy powiedział z uśmiechem:
- Poznajcie Jasona Grace'a, syna Jupitera, rzymskiego Zeusa oraz Annabeth Chase, córkę Ateny i moją dziewczynę.*******************
Hejka!
Sorki że tak długo nie było rozdziału, ale jak już wam mówiłam przygotowuję nową książkę. Pierwsza część miała pojawić się 1.04, lecz mam takie wielkie serduszko, że prolog wstawię za chwilę.
Będzie to książka pt. "Walcz•||• Leo Valdez". Znajdziecie ją na moim profilu. Dziękuję, że czytacie i zapraszam was serdecznie do preferencji, które piszę razem z _asiolekk_ na jej profilu.
Do zobaczenia
CZYTASZ
Magic Camp Half-Blood (Bardzo Wolno Pisane)
FanfictionPercy Jackson z ekipą przybywają do Hogwartu. Ich misja ma na celu odnalezienie zaginionego herosa. Nie wiedzieli, że nie będzie to aż tak trudne... ******** Rose zawsze była jakaś inna. Na szczęście trafia do Hogwartu. Jednak czy tam też będzie się...