9. Walka i wolność

384 21 4
                                    

Hera Syndulla Pov~

Od wylotu Ezry i Sabin minoł tydzień a oni nadal nie wracali. Więc postanowiłam że polecimy na misje ratunkową ich poszukać ponieważ nie mogliśmy się z nimi połączyć gdy w końcu przed wylotem odezwała sie Sabin i powiedziała mi co sie stało wyruszyliśmy natychmiast.
Teraz Zeb siedzi za działkiem a Kanan walczy ze szturmowcami obok mnie - Gdzie oni są do jasnej ciasnej - powiedziałm strzelając do szturmowców w tem zobaczyłam zielony miecz Ezry - No nareszcie dzięki Bogu - powiedziałam i pobiegłam do statku i szybko go uruchomiłam.

Ezra Bridger Pov~

Biegłem z Sabin co sił miałem w nogach. Walczyłem ze szturmowcami zawźięcie i chyba przeciołem pięciu poprawka teraz sześciu biegłem dalej nagle usłyszałem krótki krzyk. To Sabin. Jeden ze szturmowców postrzelił ją a ona upadała na ziemie -SABIN! - krzyknołem i odwróciłem się łapiąc ją w ostatniej chwili. Krwawiła. Szybko wziołem ją w ramiona. Po chwili razem z nią w ramionach biegłem w kierunku Ducha - Będzie dobrze Sabin wytrzymaj - mówiłem łapiąc szybko oddech czułem jak robi się lodowata musieli ją trafić w jakąś tętnice bo szybko sie wykrwawiała - KANAN ! - krzyknołem i dobiegłem do niego. Nie musiałem nic mówć. Kanan i ja zrozumieliśmy sie bez słów - Zabierz ją na statek - powiedział i odbił kolejne strzały. Ja tylko kiwnołem głową i wykonałem polecenie. Po chwili odlatywaliśmy już całą ekipą. Przybiegła Hera a ja trzymałem w ramionach Sabin - Co sie stało ? - powiedziała szybko - Szturmowcy ją postrzelili - powiedziałem i dopiero teraz spostrzegłem że Sabin jest nieprzytomna - Hera ona jest nieprzytomna - powiedziałm trzęsącym sie głosem a ona skineła tylko głwą i poszła po apteczke. Ja zaniosłem Sabin do jej pokoju i ułożyłem ją na łóżku. Patrzyłem z niepokojem i zmartwieniem na Sabin. Ze mną w pokoju był Kanan chyba dobrze wyczuł że sie martwie o Sabin bo położył mi ręke na ramieniu i powiedział - Wyjdzie z tego. Sabin jest silna nie da sie tak łatwo jej odebrać życia - powiedział Kanan choć tym razem wątpiłem w jego słowa. Przybiegła w końcu Hera i zaczeła opatrywać rane Sabin. Ja z Kananem wyszliśmy za drzwi on poszedł w strone kokpitu pilota a ja poszedłem do pokoju i zaczołem medytować aby sie uspokojić. Niestety. Nawet medytacja nie pomogła. Ciągle myślałem o Sabin. W końcu z medytacji wyciągneła mnie Hera która staneła w drzwiach - Hej Ezra wszystko dobrze ? - powiedziała i podeszła do mnie i usiadła obok mnie na łużku a ja spuściłem nogi na podłoge - Martwie sie o Sabin... - powiedziałem i westchnołem - Nadal jesy nieprzytomna ale wyjdzie z tego nic jej nie będzie - powiedziała Hera pocieszając mnie - Jak chcesz możesz do niej pujść może sie w końcu obudzi - powiedziała po czym wstała - Ja musze pogadać pilnie z Kananem. I nie zamartwiaj sie o nią wszystko będzie dobrze zaufaj mi.- Powiedziała po czym wyszła. Przez chwile tak siedziałem jeszcze chyba pięć minut po czym wstałem i poszłem do pokoju Sabin. Hera miała racje. Nadal była nieprzytomna więc usiadłem tylko koło niej na jej łóżku i wziołem ją za ręke.-Sabin musisz z tego wyjść poprostu musisz. Zawsze byłaś silna i nigdy sie nie poddawałaś... Prosze cie zrób to dla mnie.- Mówiłem do niej jakby to miało jej przywrucić przytomność. Przez chwile tak ją trzymałem za ręke. Zamknołem oczy i już mi sie łzy zbierały do oczu ale nagle usłyszałem jak Sabin powiedziała cicho - E-ezra... ? - otworzyłem oczy i spojrzałem na nią miała lekko uchylone oczy i sie uśmiechała słabo -Nareszcie sie obudziłaś... - powiedziałem cicho i sie uśmiechnołem do niej. Patrzyliśmy tak na siebie przez dłuższą chwile już zapomniałem o tym że trzymam ją nawet za ręke. Liczyło sie teraz dla mnie że moge tu przy niej być. Poprostu czułem że teraz najbardziej mnie potrzebuje. Nie Kanana, nie Hery tylko właśnie mnie. Nawet mimo tego że wiedziałem że sie w końcu Sabin się obudziła to mimo to patrzyłem na nią zmartwiony do piero teraz przypomniałem sobie wizje którą uważałem za zły sen. To mnie jeszcze bardziej zmartwiło. - Coś sie stało Ezra ? - spytała Sabin i opowiedziałem jej o mojej wizji - ... po chwili zabił ciebie a potem mnie. I wtedy sie obudziłem. Mam nadzieje że to tylko fałszywa wizja i sie nie spełni -powiedziałem a ona mocniej złapała mnie za dłoń chciała usiąść - Ezra... -zaczeł ale szybko ją spowrotem ułożyłem do pozycji leżącej - Sabin nie siadaj. Hera kazała ci leżeć przynajmniej do jutra. Zobaczymy jak sie jutro będzuesz czuć może Hera pozwoli ci wstać... - powiedziałem a ona sie spowrotem wygodnie ułożyła na plecach - To naprawde miłe z waszej strony że sie tak o mnie martwicie ale dam rade nie musicie sie martwić o mnie najbardziej to ciebie dotyczy mój drogi. - powiedziała i zerkneła na zegar na ścianie - O masz to już prawie dwudziesta trzecia. Idź sie połuż Ezra jesteś zmęczony widze to po tobie.- powiedziała a ja właśnie ukrywałem to że ziewam - Idź sie połóż jutro sie zobaczymy -powidziała i sie uśmiechneła. -No dobra skoro nalegasz - powiedziałem i spojrzałem na nią ponownie - Wiesz teraz to jeszcze nie nalegam. - powiedziała i pociągneła mnie mocno za ręke i krótko pocałowała w usta.- Teraz nalegam -powiedziała i sie uśmiechneła. A ja tylko wstałem podszedłem do drzwi i już miałem wychodzić ale Sabin jeszcze rzuciła w moją strone - Ezra dzięki za dzisiaj jesteś świetnym przyjacielem - powedziała a ja tylko sie uśmiechnołem do niej i wyszedłem z jej pokojiu. Kiedy wszedłem do siebie odrazu padłem na łóżko i zasnołem.

Star Wars Rebels - Przepraszam [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz