23 czerwca (piątek)
6'30
Dziś jest zakończenie roku szkolnego w mugolskiej szkole do, której chodziłam, by chociaż umieć pisać i czytać.
Obudziłam się. Pewnie sądzicie, że 6'30 to za wcześnie na wstawanie, ale ja od zawsze byłam rannym ptaszkiem. Bardzo często wstawałam rano i patrzyłam na wschód słońca.Zazwyczaj wtedy brałam mojego konika-Lordzika na przejażdżkę po niedalekiej plaży. Musicie wiedzieć, że odkąd byłam dzieckiem kochałam konie i jazdę na nich. Postanowiłam, że dziś pojade trochę dalej niż zwykle, mam więcej czasu. Ubrałam strój jeździecki: czarne bryczesy, sztyblety(buty jeździeckie), czarną kamizelkę i zeszłam na dół, by następnie przejść do stajni. Zjadłam płatki z mlekiem i już miałam wychodzić, gdy usłyszałm głos Dracona.
-Znowu będziesz jeździć?-No nie! Zapomniałam, że Draco nie lubi tego sportu, uważa, że jest niebezpieczny. Jakby bycie czarodziejem nie było niebezpieczne. Westchnął.
-Uważaj na siebie-przytulił mnie po bratersku.
-Puszczając mnie Smoku- próbowałam mu się wyrwać, ale nic z tego. Nie lubiłam jak mnie zamykał w żelaznym uścisku.Wyrwałam się z uścisku i wychodząc z domu uśmiechnęłam się przepraszająco do niego.
Weszłam do stajni i od razu usłyszałam rżenie koni najbliżej wejścia. Domagały się pieszczot.
Dałam każdemu koniśiowi kostkę cukru i popędziłam do mojego ulubieńca-Lorda. Był to koń rasy Andualazyjskiej. Jego sierść była w kolorze moich włosów. Był cały czarny z wyjątkiem białego serca między oczami. Weszłam do jego boksu.
-Ależ ty brudny- westchnęłam.
Wyczyściłam go, a następnie założyłam ogłowie.
-Pojeździmy dziś na oklep(bez siodła) -poinformowałam go.
Wsiadłam na Lordzika. Dostałam go od Narcyzy dzień po śmierci rodziców. Miał wtedy roczek. Teraz ma 9 lat i jeżdże konno na nim już od 5 lat. Umiem już skakać przez przeszkody, które nawet mają 1,5metra.
Po krótkim stepie w lesie obok plaży, zjechaliśmy na plaże i zaczęliśmy kłusować. Z racji tego, że jechaliśmy bez siodła to kłusowanie było niewygodne. Nigdy nie lubiłam tego chodu, więc przeszliśmy do galopu. Miotało mną trochę, ale właśnie to lubiłam. Galopowaliśmy przez płytką wodę, która się rozbryzgiwała na boki. Wtedy dotarliśmy na skraj plaży. Było tu wzgórze, nie wiedziałam co się za nim kryje. Nigdy nie dotarłam tak daleko.
-Ciekawe co jest za tym wzgórzem.- szepnęłam do Lorda na ucho i popędziłam go łydkami.
Pogalopowaliśmy na wzgórze i.....#POLSAT #Reklamy #10latreklam
-Wow-to była łąka, którą codziennie widziałam i odwiedzałam we śnie.
Wszystko co do tej pory wyczarowali rodzice tu jest.
Zeskoczyłam z Lorda i przeszłam się po łące.Nagle sobie uświadomiłam dlaczego mi się śni ta łąka. Moje ostatnie spotkanie z rodzicami tu sę odbyło. Mama zabrała mnie na tą łąkę i wyjaśniła mi dlaczego nie ma ich z tatusiem przez całe dnie.
-Zdobywamy świat-powiedziała. Zaraz po tem zjawił się tata i już ich nie było.Przyjrzałam się jednemu z kwiatów i mój wzrok padł na zegarek.
8'20. A zakończenie roku jest na 9'00. Szybko wskoczyłam na Lorda, który od razu zaczął mknąć z prędkością gazeli pędzonej przez głodnego lwa. Mimo tego przyjechliśmy na 8'34.
(a/n) Zawieszam książkę do odwołania, bo popsuł mi się tablet i telefon na których ją pisałam
~Qniareczka
Dalszy ciąg rozdziału II
-Rozsiodłałbyś Lorda- poprosiłam naszego stajennego – Edwarda.
-Jasne! Leć do szkoły-odkrzyknął za mną.
Szybko się ubrałam w galowy strój i wskoczyłam do samochodu..
- Szybko-rzuciłam do szofera. Po pewnym czasie byliśmy już pod szkołą. Popatrzyłam na deskę rozdzielną. Za dwie dziewiąta. Wbiegłam do sali apelowej.
-Zdążyłaś- poczułam jak mnie ktoś przytula. To była moja przyjaciółka- Naya. Nie chciałam być od tej blondyneczki o piwnych oczach oddalona o miliony kilometrów. Zamrugałam. Zebrało mi się na płacz.
-Płaczesz?- zmartwiła się.
-Nie, oko mi przecieka
-Będziesz do mnie pisać?-spytała choć znała odpowiedź
-Przecież to szkoła z internatem, a nie więzienie- wybuchnęłyśmy niepochamowanym śmiechem. Zawsze gdy się śmiałyśmy to nie mogłyśmy przestać. Tak było i tym razem. Ale musiałyśmy przestać , bo dyrektorka zaczęła swoją nudną mowę. Mówiła przez trylion minut, a my śmiałyśmy się bezgłośnie. W końcu nasza wychowawczyni rozdała nam świadectwa. Ja dostałam pierwsza świadectwo- najlepsze oczywiście.
-Katia Riddle dostanie jeszcze stypendium- obwieściła dyrektorka i podała mi kopertę. Wszyscy klaskali i uśmiechali się do mnie, a ja stałam trochę zdziwiona. Nie spodziewałam się tego, że dostane stypendium, ale jednak je dostałam. Wróciłam na miejsce i szybko przeliczyłam pieniądze z koperty na Galeony. Wyszło mi 50 galeonów. Szczęście. Właśnie tyle brakowało mi do kupna owej miotły: STRZAŁY 3000. W domu miałam tylko starą miotłę, a bardzo lubiłam latać na miotle i grać w Quidditcha z Malfoyami. Na nieszczęście po rozdaniu świadectw miałam mało czasu na pożegnanie przyjaciół.
-Będziemy za tobą tęsknić- zapewnili mnie.
-Ja też- ścisnęli mnie w wielkim grupowym uścisku- Będe do was pisać na messengerze.
Wróciłam do domu i szybko zasnęłam po wyczerpującym dniu.
__/\_ _/\_ _/\_ _/\_ _/\_ _ /\_ _ /\_ _/\_ _/\_ _/\_ ___
\/ \/ \/ \/ \/ \/ \/ \/ \/ \/
Odstępstwa od oryginału:
-na 1 roku można mieć miotłę
-Draco nie ma dziewczyny ani żony
-Malfoyowie mają szofera, a nie mają już skrzatów, bo trochę zmienili poglądy co do tej rasy
-Katia lubi mugoli i ich życie i rzeczy mugolskie
-malfoyowie też lubią mugoli(ale tak tylko trochę) tylko najbliższych przyjaciół Katii
Wróciłam?
Ha ha ha
Nie
Ale mi było was po prostu szkoda, że opublikowałam wtedy niedokończony rozdział. Rozdziały będą pojawiać się nieregularnie, bo nadal moje sprzęty są w naprawie.
~Qniareczka
CZYTASZ
Ostatnia Dziedziczka Slytherinu[ZAWIESZONE]
FanfictionDziedziczka Slytherinu? Najwidoczniej.... Pozdajcie Katie Riddle-córkę Lorda Voldemorta i Bellatrix Lestrange Mija ósmy rok po bitwie o Hogwart Katia jest wychowana przez Malfoyów Rodziców zna tylko z dziecinnych wspomnień i opowiadań Draco i Narcyz...