Rozdział III

14 4 0
                                    

Biorę telefon do ręki i oddycham głęboko. Teraz albo nigdy. Wybieram numer Amber. Bez niej mój plan się nie uda. Oczywiście opowiedziałam jej całą rozmowę z Zackiem, ale mojego planu wyrwania się z domu jeszcze nie. Rodzice nigdy nie puścili y mnie w tak daleką drogę z obcym chłopakiem.

-Halo? - słyszę w słuchawce głos przyjaciółki.

- Cześć! - staram się, aby mój głos brzmiał lekko. Tak jakbym wcale się nie denerwowała - Mam do ciebie sprawę.

- Chodzi o twoją rozmowę z Zackiem? Zdecydowałaś, co zrobisz? - Amber jest wyraźnie podekscytowana. Dobry znak.

- Tak. Jednak z nim pojadę.

- Tak myślałam! - woła przyjaciółka - Wreszcie wychodzi z ciebie twoja odważniejsza strona! Gratuluję!

Szybko odsuwam słuchawkę od ucha, aby ochronić mój organ słuchu. Nie zamierzam być głucha w wieku nastu lat. Amber cieszy się tak, jakbym wygrała w Lotto i odpaliła jej połowę sumy. Cała Amber.

- Nie, mamo, nic się nie stało! Tylko Liz zadzwoniła!

Z trudem powstrzymuję śmiech. Znając Amber, słyszeli ją sąsiedzi. Postanawiam nie denerwować się już ani chwili dłużej. Do odważnych świat należy, tchórzem ten, kto w to nie wierzy - mówię sobie w głowie moje rymowane motto, które sama wymyśliłam i które zawsze dodaje mi odwagi. Gdy Amber się uspokaja, mówię prosto z mostu:

- Czy mogłabyś dać mi alibi na długi weekend? To już za tydzień, całe pięć dni. Mogłabym na spokojnie jechać do Kentucky. Jedziesz do babci na wieś, więc mogłabyś powiedzieć, że jadę z tobą - gwałtownie nabieram powietrza.

Mówiłam tak szybko, że nie wiem, czy Amber mnie zrozumiała. Mam nadzieję, że tak, bo powtarzanie tego drugi raz nie należałoby do przyjemności.

- Pewnie, że tak! Wreszcie jakaś zabawa! Poza tym, też mam nadzieję, że spotkasz się z tym człowiekiem. Jesteś dla mnie jak siostra i będę realizować każdy szalony plan, jaki wymyślisz. No, może poza zamachem na prezydenta.

Przez chwilę jestem w szoku. Myślałam, że będzie miała wątpliwości, nie będzie chciała okłamywać moich ani swoich rodziców. Najwyraźniej jednak bardzo brakuje jej wrażeń.

- To wspaniale Amber! Dziękuję ci ogromnie! Mam u ciebie dług!

- To drobiazg. Może to nie jest normalne, ale brakuje mi takich akcji i odrobiny adrenaliny - śmieje się. Chyba nigdy jej nie zrozumiem.

- Dobrze, to ja już kończę, idę do rodziców. Raczej mnie puszczą, bo gdy parę tygodni temu wspomniałam o wyjeździe z tobą, nie mieli nic przeciwko. Jeszcze raz dziękuję, Amber!

- Drobiazg. Powodzenia z rodzicami!

*****

Z rodzicami poszło gładko. Nigdy bym nie pomyślała, że kłamstwo przyjdzie mi tak łatwo. Zgodzili się od razu, bardzo lubili Amber i cieszą się, że wyjedziemy we dwie. Mam teraz wyrzuty sumienia. Okropne uczucie.
Muszę napisać do Zacka. W końcu oboje wymyślaliśmy ten plan. Pewnie już się martwi, że coś nie wypaliło. I że policja zgarnęła mnie za oszustwo i próbę ucieczki... Co to za chore myśli?! Kłamanie bardzo źle na mnie działa...
Szybko wystukuję SMS:

Wszystko się udało! Wyjeżdżamy w środę. Możesz kupić bilety :-)

Ufff... Dobrze, że to koniec na dziś. Jestem wykończona. Postanawiam się umyć. Długa, gorąca kąpiel z pianą i olejkiem o zapachu rozmarynu. No i oczywiście dobrą książką. Mrrrr... Mruczę jak kot na samą myśl. Zdecydowanie moja ulubiona pora dnia. Biorę piżamę i wchodzę do łazienki. Napuszczam wodę do wanny, wlewam płyn do kąpieli i olejek. Kiedy wchodzę do wody, cały stres mnie opuszcza. Lektura szybko mnie pochłania...

Gdy wychodzę, jest już 22.00. Dobrze, że mam własną łazienkę. W starym domu, przed przeprowadzką ciągle kłóciłam się z rodzicami o mój czas kąpieli. Nie mogli zrozumieć, że moje ciało odmawia współpracy, kiedy tylko próbuję wynurzyć się z cieplutkiej wody! Ech... Czy tylko ja miałam taki problem? Pewnie inne nastolatki też...

Kiedy wchodzę do pokoju, aby pościelić łóżko, słyszę pukanie w okno. Tata musi przyciąć tą cholerną gałąź, bo w nocy przyprawia mnie o palpitacje serca!
Odwracam się w stronę szafy, aby schować spodnie zalegające na podłodze i zamieram.
Ktoś siedzi na gałęzi.
Ktoś siedzi na gałęzi i puka w okno.
Zaraz wyciągnie pistolet i mnie zastrzeli.
Boże, ratuj!

------------------

Wybaczcie taki chamski Polsat, ale to dla podkręcenia akcji. Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Ufff, 721 słów. Myślę, że dotrzymałam obietnicy i rozdział jest ciekawszy od poprzedniego.
Na zdjęciu w mediach jest miasto Grand Island w stanie Nebrasca. W nim mieszka Lizzy. Naprawdę ciężko było znaleźć miasto, które podobałoby mi się na tyle, żeby Lizzy mogła tam mieszkać.
Mam nową okładkę i według mnie jest prześliczna 💞
Życzę wszystkim, którzy to przeczytali miłego dnia/dobrej nocy 😊

Daleka DrogaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz