Prolog

27 5 0
                                    

 17.05.2005r
Szłam sobie ulicą. Było już późno. Bardzo późno. W pewnym momencie ktoś  wciągnął mnie w uliczkę. Zaczełąm krzyczeć i szarpać się ale on był silniejszy. Rzucił mnie w kąt. Znów krzyczałam. W moich oczach pojawiły się łzy. Gdy znów krzyknęłam to dostałam porządnego kopa w brzuch. Osoba ktora mnie porwała zaczęła mnie rozbierać. Wiedziałam,że od tej pory moje życie będzie inne.........

*kilka lat później*

Hej! Jestem Wiktoria Szczęsna. Nazwisko ,,Szczęsny(a)'' jest bardzo dobrze znane i rozpoznawane już  przez wszystkich. Tym razem to nie zbierzność nazwisk. Jestem siostrą bramkarza Reprezentacji Polski oraz  Juventus. Ja sama zaczynam karierę piłkarki jako napsatniczka. Od zawsze piłka była rzeczą bez której nie potrafiłabym żyć. Np. w podstawówce. Często miałąm dość życia którego nienawidziłam przez wredną klase. Wszyscy uważali się za lepszych. Wtedy nazwisko ,,Szczesny(a)'' nie byo jeszcze bardzo znane więc miała przynajmniej spokojnie dzieciństwo. Przejdźmy od chwili obecnej. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Ubrałam się w crop-topa w koloże rózowym do tego czarne jeansy z wysokim stanem i różowe trampki. Nie chciało mi sie malować. Wzięłam moją torbę a trening. napisałam jeszcze do iBFF-Rose. Pomimo,że Rose jest z angli, to bez problemu się porozumiewamy, ponieważ mój angielski jest bardzo dobry. Zeszłam po zapachu naleśników,który prowadził do kuchniu. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to mój brat stojący i robiący naleśniki. Przeszłam obok niego zabierając  naleśnik. Wyjęłam nutellę którą nielegalnie przetrzymuje. Gdy mój brat zobaczył gdy jem nutelle zaczął się na mnie drzeć

-Czy ty jesteś normalna? Tobie niem można tego jeść-zaczął Wojtek
-MI można wszystko-wystawiłam mu jezyk i jedząc ostatniego naleśnika schowałam słoik nutelli
-Wiki?
-Co? 
-Nie chce mi sie jechać na trening
-Wojciechu Szczęsny aka Szczena jeżeli nie zobacze cię dziś na treningu to udusze Cię moimi własnymi rękami.-uśmeichnełam się- Ps. Białe lambo moje-wystawiłam mu język i zabrałam kluczyk z zamiarem pojechania na trening. Gdy dojechałam poszłam się przebrać. Na treningu jak zwykle wszyscy się śmieli i ogólnie było śmiesznie. Najlepsza beka była gdy Krychowiak śmiał się z Szczęsnym. W połowie kółek ktore dostaliśmy od trenera Krychowiak przeżucił mnie przez swoje ramię i biegał z mną. Reszta treningu mineła nam w świetnych humorach

***
 

Troszku taki krótki i lipny prolog ale ;--;

My life, my choicesWhere stories live. Discover now