Rozdział 3

2.2K 112 18
                                    

-Louis!-nawoułuje trener, który nie wiadomo skąd pojawia się zaskakująco blsiko mnie.-Twój numer to trzynaście jeżeli nie pamiętasz i mam nadzieję, że to ostatni raz kiedy spóźniasz się na trening.-przypomina i nakazuje iść za Harry'm, który pokaże mi szatnie.Jest to zupełnie inne pomieszczenie od tego gdzie przebieramy się na wf.

Rozglądam się po pokoju i zauważam moje ubrania.Leżą tuż bok jednej z jasnych szafek czekajac aż narzucę je na siebie.Słyszę jak Harry odpina swój pasek i wychodzi z nogawek.Skupiam się na sobie szukając jakiegokolwiek bezpiecznego schronienia, ale nie zauważam niczego.

-Stary, zamierzasz tak tutaj stać.Nie przebierasz się?-dopytuje lecz ja zastygam.-Chyba się nie wstydzisz, co nie?-śmieję się.

-Ummm.-może to jedyne wyjście w tej sytuacji?-Tak.-odpowiadam krótko, a on śmieje sie jeszcze głośniej niż przed chwilą.

-To dlatego przebierałeś się na wf'ie w łazience?-znów zadaje pytanie na co kiwam głową wciąż odwrócona do niego tyłem.

-Już się ubrałem, okay.-odzywa się po sekundzie, ale ja nadal nie potrafię się ruszyć mocno zaciskając oczy.

-Jasne.-mamroczę cicho nie będąc pewną czy mnie w góle usłyszał, to i tak w tym momencie wydaje się obojętne.

-Dobra zaraz wyjdę tylko zawiąże buty.-tłumaczy, a ja śmiało mogę usłyszeć jak siada na ławce.

Po chwili chłopak wychodzi, a ja wzdycham ostatecznie zdejmując z prędkościa światła jeansy po czym nakładam przygotowane spodenki oraz zrzucam luźną koszulkę.Zaciagam do samego końca zakolanówki następnie sznuruję buty energicznie wstając.Dostrzegam w prawym kącie naścienne lustro gdzie niemal natychmiast podbiegam.

Poprawiam włosy, które powiginały się we wszystkie możliwe strony za pomocą koszulki, którą w pośpiechu ubierałam.Roztrzepuję je w nieco inny sposób tak, że wyglądają o niebo lepiej uświadamiając sobie, że wypadałabo już wyjść.

Wrzucam poprzednie materiały do szafki po czym zatrzaskuję ją i wybiegam ze szkoły nie chcąc narobić sobie jeszcze większych problemów.

-Dziś ujdzie to wam na sucho, ale nie myślcie sobie, że będzie tak zawsze.-oznajmia mężczyzna, wypuszczam z ulgą wstrzymywane powietrze i kiwam ochoczo głową na znak, że wszystko doskonale  rozumiem.

Trening mija jak zawsze zapoczątkowany długą rozgrzewką, której nie można pominąć.Omijamy pachołki, robim pompki oraz podajemy do siebie na krzyż co jest trudniejsze niż mi się z początku mogło wydawać.

Bruce podaje do mnie piłkę, a ja wykopuję ją do bramki na, której stoi skupiony Zayn, któego przez chwilą udało mi się bliżej pozanć.Obrania rzucając się w prawą stronę gdzie leci piłka i łapie w duże dłonie rzucajac ją w stronę kolejnej pary, któa wykonuje ten sam schemat co wcześniej my.

Rzuty karne są następną rzeczą, którą ćwiczymy.Harry ustawia się na środku bramki, ponieważ każdy z nas ma wypróbować tej niezbędnej w grze roli.

 Przepuszcza większość, ale udaje mu się obronić kilka z nich, węc zaraz uświadamiam sobie, że jest najlepszy tylko w polu, ja także nie wymiatam jako bramkarz, ale kiedy nadchodzi moja nieunikniona kolej trzęsę się jak galareta.Oby tak bardzo nie bolało, modlę się w myślach gdy ustawiam się rozstawiając szerzej obie nogi.

Niall przystępuje do uderzenia wykopując piłkę, a ja przymykam oczy nie będąc w stanie zrobić inaczej.Piłka tak czy inaczej uderza z impetem w siatkę.

-Louis, postaraj się chociaż!-krzyczy na mnie trener.Tak łatwo jest tak mówić kiedy jestem jedyną dziewczyną grajacą razem z chłopakami i jakim sposobem nie mam się bać?

Boy CaptainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz