Rozdział 9

1.2K 104 43
                                    

-Lou!-głos Deavon'a obija się o moje uszy.Jestem nieco zdziwiona tym, że stoi nade mną szarpiąc lekko za ramię.-Chyba nie chcesz się spóźnić.-przypomina z uśmiechem na ustach gdy otwieram oczy.

-Stało ci się coś tej nocy?-jego zachowanie jest nieco niezrozumiałe przypominając sobie wczorajszy, naburmuszony humor chłopaka.

-Przemyślałem to wszystko i wiesz...wydaje mi się, że naprawdę zachowałem się jak kretyn, chuj i wszystko o czym jeszcze sobie pomyślałeś.-próbuje śmiać się sam z siebie, ale zauważam, że jest nieśmiały.

-Masz rację.-zgadzam się potakując skinieniem głowy.Jego pozytywna energia powoli udziela się też mi.

-Wiesz....między mną, a resztą już wszystko w porządku, teraz chciałbym abyś i ty nie był na mnie wściekły.-mówi drapiąc się po karku.

-Bardzo się cieszę chociaż nie musisz mi mówić, że wyrównałeś relacje  ze swoimi przyjaciółmi.-zauważam po czym sprawdzam godzinę na telefonie, ale pierwsze co widzę to masa nowych połączeń od Louis'a.Wyglądam za okno patrząc na wschód słońca.

-A właśnie, że muszę.Nie czułem się dobrze wiedząc iż wszyscy dookoła są na mnie wściekli w tym również i ty.-wyjaśnia siadając na krańcu materaca łóżka blondyna.

-Nie byłem i nie jestem na ciebie wściekły.-kieruję słowa w jego stronę.-No może troszeczkę, ale przeszło mi to.-dodaję po chwili wybuchając stłumionym chichotem.-Dobrze, że przeprosiłeś osoby, które zasmuciłeś to bardzo miłe z twojej strony.Naprawdę.Czasem trudno jest przepraszać za swoje głupie błędy.-próbuję brzmieć na mniej poważną niż jestem w tym momencie.

Wstaję jednak po krótkiej chwili ciszy pociągajac długą koszulkę w dół na spodnie od piżamy.

-Jestem czasem irytujący i wkurwiający, ale.....staram się.-mamrocze niewyraźnie pod nosem.Kiedy obracam się na piętach kierując  w stronę bocznego pomieszczenia na moje usta samoistnie wkrada się szeroki uśmiech.

-Proszę, nie rozmawiajmy o nim.-jęcze głośno do słuchawki kiedy chłopak porusza temat, którego najbardziej się boję.

-Bez obaw Sally, sam mi o tym mówił.Nie zaczyna nagle chodzić do tej szkoły tylko dlatego, że raz go zobaczyłaś i nigdy więcej się nie pojawił.Wyluzuj.Pojechał tylko i wyłącznie dlatego, żę jego brat zapomniał paru rzeczy z domu, nic więcej.

-Oh!Kim jest jego brat, jak ma na imię?-pytam wpatrując się w przestrzeń przede mną.

-Naprawdę?Myślałem, że wiesz już o nim wszystko.-śmieje się co udziela się też mi.

Gdybym tylko mogła uderzyłabym go ręką w twarz, ale w tej chwili nie posiadam jednak takiej możliwości.

-Bez przesady.

-Luke.-odpowiada krótko.

-Nie znam nikogo takiego.-mój ton jest nadzwyczaj oboojętny.

-Może to i nawet lepiej.-burczy i dodaje.-Widzę, że nie dostosowałaś się do mojej rady.-dostrzega.Unoszę brwi nie rozumiejąc tego co chce mi przekazać.

-Jakiej znowu rady?

-Abyś nie rozmiawała z nikim jeżeli nie musisz.Sally, naprawdę boję się, że coś pójdzie nie tak i nasza tajemnica wyjdzie na jaw.

-Nasza tajemnica?-powstrzymuje się od parsknięcia.-Nie martw się Lou, na razie wszystko mam pod kontrolą.-nakładam pastę na szczoteczkę.-Tak mi się wydaje.-dodaje ciszej czego nie słyszy.

Wpycham komórkę do kieszeni jeans'ów sprawdzając czy jestem gotowa do wyjścia.Poprawiam jeszcze włosy, które delikatnie roztrzepuje i układają się one niemalże idealnie tak jak chcę.Zgaszam śwtiatło w łazcience i opuszczam pomieszczenie potykając się w drodze do łóżka o buty Niall'a zostawione na środku pokoju.

-Niall!-wrzeszczę w złości masując sowje kolana po głośnym upadku z którego chichocze Deavon.

Odrywa wzrok od telewizora zwracając uwagę na mnie.Chcę jemu powiedzieć, aby ubrał coś na siebie, ale powstrzymuję się znosząc widok odzinaego jedynie w bokserki chłopaka.

-Tak?-obojętnym tonem doprowadzam mnie do szału.Mając taki syf w pokoju nigdy nie dojdziemy do porozumienia.

Chwytam w dłoń jego buta rzucając na prost w  stronę blondyna.Jednak mój cel jest zbyt dobry, ponieważ sekunde później słyszę jakjęczy zwijając się na materacu.

Oczy chłopaka zamykają się w momencie uderzenia buta o jego ciało.Nie wiem co innego mogłabym zrobić, więc przykrywam dłonią usta i podbiegam prędko do łóżka lekko panikując.

-Nic ci nie jest?-pytam od razu kładąc rękę na ramieniu nastolatka.-Nie chciałem, uwierz mi, po prostu denerwuje mnie to jak zostawiasz swoje buty niemlże na środku...

-Jest.Wszystko mi jest!Kurwa, wiesz jak bardzo boli mnie teraz pen...-zaczyna lecz zaraz przerywam mu nie chcąc usłyszeć tego co własnie pragnie powiedzieć.

-Przepraszam.-powtarzam jeszcze raz.

Donośny śmiech Deavon'a roznosi się w przestrzeni odbijając od czterech ścian.Piorunuję go wzrokiem starając się pomóc w bólu Niall'owi.

-Przez ciebie będę bezpłodny.-głos blondyna wciąż dotrzymuje mi towarzystwa.

-Ile jeszcze razy mam cię przepraszać?-wzdycham.-Już mówiłem, nie chciałem.-staję na palcach patrząc daleko na boisko gdzie próbuję wypatrzeć Harry'ego.Rozglądam się też dookoła, ale nadal go nie widzę.

-Hej, Lou.-rozpoznaję ten ton.Odwracam się przytulajac dziewczynę.

Emily szczerzy się na przeciwko mnie.

-Mam niesamowicie ważną wiadomość!-wykrzykuje na co się odsuwam, ale jednocześnie nadstawiam uszy.-Za niecały tydzień odbędzie się u nas letni bal!Fajnie, co nie?!Koniecznie musisz mi pomóc wybrać odpowiednią sukienkę!Jestem pewna, że będzie super!-podskakuje ciesząc się jak dziecko.

15 komentarzy=nowy rozdział!!!


Boy CaptainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz