4

201 20 9
                                    

Wstałam rano na szczęście, bez kaca. Po pościeleniu łóżka skierowałam się do komody i wybrałam taki zestaw.

 Po pościeleniu łóżka skierowałam się do komody i wybrałam taki zestaw

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Przeczesałam włosy i związałam w wysoką kitkę. Pomadka ochronna na usta i wychodzę z pokoju. W bazie jest bardzo cicho, więc prawdopodobnie wszyscy odsypiają po wczoraj. Ja nie odczuwam kaca. Najwidoczniej mam mocną głowę. Gdy wyszłam z bazy zaczerpnęłam świeżego powietrza. Zapach lasu, upraw i zwierząt dostał się do moich nozdrzy. Spodobał mi się ten zapach. Ale kiedy spotkałam się z nim po raz pierwszy? Z kim wtedy byłam? Nigdy się tego nie dowiem. To smutne. Usunęli nam pamięć, wsadzili do jakiegoś labiryntu i dali do labiryntu jakieś dziwaczne stworzenia. Nie czas na smutki tylko na pracę. Newt wspominał mi wczoraj, że zaczynam dzisiaj praktyki u plastra. Jednak zanim cokolwiek zrobię muszę coś zjeść. Idąc do Patelniaka próbuje odgadnąć dzięki słońcu godzinę, lecz zauważam brak słońca. Dziwne... Nie mam teraz do tego głowy. Wchodzę na stołówkę i widzę Zwiadowców oraz Newta. Dostrzegam też Minho zwijającego się z kaca.

- Dzieńdoberek! - krzyczę obok Minho

- Kobieto, weź mi daj dzisiaj spokój. - jęczy

- Jako, że dziś jestem stażystom u plastrów, zalecam wziąć zwolnienie lekarskie lub urlop macierzyński.- mówię z udawaną powagą

Po chwili jednak wszyscy wybuchają śmiechem, oprócz Minho który zrobił minę wkurzonego 5 latka co jeszcze bardziej mnie bawiło. Gdy już się w miarę ogarnęłam, bo trzeba przyznać- normalna to ja nigdy nie będę, skierowałam się do Patelniaka po moje jedzenie. Dostałam dwie kanapki z szynką, jabłko i kubek wody. Mnie to wystarczy. Uśmiechnęłam się do czarnoskórego kucharza w podziękowaniu. Z powrotem usiadłam przy stoliku. Zaczęłam rozmawiać z chłopakami na różne tematy. Po jakimś czasie- gdy z mojego talerza wszystko już znikło, zwiadowcy skierowali się do wyjścia.

- A wy dokąd?- pytam

- Do labiryntu.- odpowiada Minho

- Odprowadzę was.- mówię z entuzjazmem

- A ty co się szczerzysz jak Winston do świni?- pyta azjata

- A... Mam dobry humor.- uśmiecham się do niego promiennie

- To dobrze.- zaczyna Newt- Czasem go w Strefie brakuje, więc dobrze że chociaż kilka osób ma dobry humor.- kończy zamyślony

-Rozumiem...- mówię również się zamyślając. Po chwili jednak pytam- Jak długo już tu jesteście?-pytam

- Dwa lata- odpowiada Newt

Co?! Dwa lata i nadal nie znaleźli wyjścia?! A co jeżeli ja też będę tu tak długo? A co jeżeli zostane tu na zawsze?! Zaczęłam z lekka panikować. Złapałam Newta za ramiona i zaczęłam nim trząść. Co z tego, że był o pół głowy wyższy.

- Jak to możliwe?!- pytam spanikowana. Ja nie chce tu zostać do końca życia!

- Jak już ci mówiłem Lottie- wyjaśnia spokojnie- labirynt każdej nocy się zmienia, co trochę utrudnia robotę. - uśmiecha się uroczo, jakby to był setny raz gdy to komuś tłumaczył.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 16, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

We need to talk ~TMR ffWhere stories live. Discover now