No siema
Ach, Żydzi. Współczuję im strasznie, bo gdyby nie oni, to nie powstałaby religia, która trzęsie światem od dwóch tysięcy lat i pewnie trząść będzie jeszcze długo (tak tylko przypomnę, że Jezus Chrystus był Żydem). Jednocześnie chyba nie ma drugiego ludu, który tak dostawałby po mordzie, a do dziś pełno jest tych debilnych, bezpodstawnych komentarzy. Proszę więc wszystkich o przeczytanie tego tekstu, choćby po to, żeby wiedzieć po kim się jedzie. Jeszcze jedno: wszystkie antysemickie, nic niewnoszące komentarze będę od razu usuwać, więc możecie sobie i mnie oszczędzić czasu ;)
Zanim zacznę, mała dygresja, bo pisząc ten tekst zdałam sobie sprawę z jednej ciekawej rzeczy. Spójrzcie jak wyglądają początki religii politeistycznych - zazwyczaj zaczynają się od kultu natury, potem jest to dopasowywanie bóstw konkretnym jej aspektom, o czym pisałam w poprzednich postach, i w końcu powstanie bogów, mitów i określonych systemów wierzeń. Zupełnie inaczej sprawa ma się z kultami monoteistycznymi - praktycznie każdy zaczyna się od jakiejś wizji/objawienia/słów boga albo jakiegoś jego wysłannika. Interesujące.
W sumie głównym źródłem wiedzy o Żydach z początków istnienia tego ludu, jest Biblia, a szczególnie pięć pierwszych ksiąg Starego Testamentu. Stanowią one jednocześnie świętą księgę judaizmu, czyli Torę (Pięcioksiąg). Jak każda księga religijna nie jest to jednak najbardziej wiarygodne źródło, ale co zrobić. Więc nie ciskajcie się, jak będę pomijać niektóre postaci z Biblii, bo skupiam się na aspekcie historycznym, nie religijnym ;) Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było... Ups, wybaczcie, nie ten tekst. Na początku był Abram, biblijny patriarcha, od którego mają się wywodzić wszyscy Żydzi. Stało się to dlatego, że Jahwe w pewnym momencie kazał mu opuścić rodzinne Ur (wg Biblii), bo jest mu dane znalezienie Ziemi Obiecanej - pod warunkiem, że zacznie wierzyć w Niego, Jedynego Boga. Później powiedział mu też, że będzie miał tyle dzieci, ile gwiazd na niebie i wtedy przyszły patriarcha dostał nowe imię - Abraham, czyli ojciec narodów. Warto zaznaczyć, że gostek miał wtedy 99 lat. Cóż. Z imienia wspomnianych jest ośmiu synów, najsłynniejsi to Izaak (ten, który miał być zabity, jako dowód wiary Abrahama) i Izmael, o którym opowiem Wam więcej przy okazji wpisu o Arabach (brzmi interesująco, co?). Dzieciaczki miały zająć ziemie nad Morzem Czerwonym, skąd religia mogła się już rozprzestrzeniać na inne ziemie. Wspomnę jeszcze historie absolutnie niepotwierdzoną, bo mającą źródło wyłącznie w Piśmie Świętym. Bratankiem Abrahama miał być niejaki Lot. Z powodu konfliktów o pastwiska odłączył się od swego wuja i udał się do Sodomy. Gdy miasto zostało przez Jahwe zniszczone, Lot, jego żona i dzieci jako jedyni mieli być z niego ocaleni - jedynym warunkiem było nieoglądanie się za siebie. Żona Lota niestety nie mogła się powstrzymać, za co została zamieniona w słup soli (mówcie co chcecie, ja tu widzę ogromne podobieństwo z Orfeuszem i Eurydyką).
Następną ważną (historycznie) postacią jest Mojżesz, znaleziony w koszyku przy brzegu Nilu przez jakąś tam córkę faraona (nie jest określone jej imię, podobnie jak żony Lota). Fun fact: kobieta zawołała jedną z Żydówek, które akurat tam były, żeby go wykarmiła. Tu-du-du-dum - to była jego matka, która skrycie obserwowała synka. Pewnego dnia, dorosłemu już Mojżeszowi, ukazał się płonący krzak - krzak, który się nie spalał, należy dodać. Był to rzecz jasna Jahwe. Nakazał mężczyźnie zabranie ludu wybranego z Egiptu, co ten zrobił. To oczywiście wersja biblijna. Prawdy ciężko dociec, choć słyszałam wersję, że w Egipcie panowała tradycja zmieniania miejsca zamieszkania co pewien okres. Żydzi nie chcieli się temu podporządkować, za co zaczęły spotykać ich coraz większe represje i z tego powodu musieli uciekać. Mojżesz wiódł ich przez pustynie, Morze Czerwone, aż po czterdziestu latach dotarli do Kanaan. Wprowadził ich tam już Jozue, ponieważ Jahwe rzekł, że nikt z tych, którzy zaczęli wędrówkę Ziemi Obiecanej nie ujrzy - miał tam dotrzeć niesplamiony złymi uczynkami lud. Walki z miejscowymi Filistynami doprowadziły do zjednoczenia dwunastu plemion Izraela. Co do przejścia przez Morze Czerwone warto wspomnieć, że najprawdopodobniej wcale nie o nie chodziło, tylko zapewne o jakieś jezioro. Silne wiatry w konkretnym okresie roku są zdolne wytworzyć tam tak dużą cofkę, że da się swobodnie przez nie przejść. Ostatnia ważna rzecz o Mojżeszu to przekazanie mu dwóch tablic z Dziesięcioma Oświadczeniami (bo tak w judaizmie nazywa się Dziesięć Przykazań) na górze Synaj. Gdy Pan Przywódca zszedł z góry i zobaczył, że ci biedni, umęczeni ludzie zbudowali sobie bałwochwalczy posąg złotego cielca, wkurzył się i wziął i rozpierniczył tablice. Wykuł je więc na nowo, a potem schowano je w Arce Przymierza (drewniana skrzynka, która niestety zaginęła).
CZYTASZ
Historia z pazurem
Документальная прозаAve! Matura z historii się zbliża, a Ty wiesz tylko, że kiedyś była jakaś tam bitwa pod Grunwaldem? Jesteś umysłem ścisłym, ale masz poczucie, że wypadałoby chociaż wiedzieć kiedy był chrzest Polski? A może po prostu chcesz dowiedzieć się czegoś int...