-Rozdział IV-

405 39 7
                                    

Od śmierci przywódcy wiele się zmieniło, Niedźwiedzia Stopa poszła razem z Paprotkowym Okiem by dostać dziewięć żyć. Od dziś pełniła ona dwie role, Przywódczyni i karmicielki.
Po raz pierwszy też po parenastu księżcyach Paprotkowe Oko zdecydował się nareszcie by mieć znów ucznia. Poszedł on do legowiska uczniów, niestety żadna kotka się jeszcze nie okociła, a Dębowe Kocięta były za młode. Zajrzał on do środka, zastał tam jedynie Sowią Łape, który szkolił się na wojownika, ale niestety nie miał jeszcze wybranego mentora. Młody kocur zaczął mówić coś przez sen, Paprotkowe Oko podszedł bliżej i zaczął słuchać.
- Nie... zostawcie go...- zaczął się tarzać po ziemi.
- Hej Sowia Łapo obudź się!-szturchnął ucznia.
Uczeń obudził się jego oczy patrzyły na medyka z przerażeniem i dopiero po chwili się uspokoił.
- Co ci się śniło?- zapytał spokojnie. Jednak Sowia Łapa nie wyglądał jak by chciał odpowiedzieć.
- Nie ważne, to tylko sen- uczeń wstał i zaczął kierować się w strone wyjścia.
- Sowia Łapo stój!- szybko do niego podbiegł- nie masz jeszcze mentora prawda?
-Tak, a co?-spojrzał na niego.
- Postanowiłem, że przyda mi się uczeń- odpowiedział.
Sowia Łapa spojrzał na niego lekko z niedowierzaniem, że wielka szansa otwiera się tuż przed jego nosem.
- Sugerujesz, że się nadaje?- spytał.
- Trzeba najpierw sprawdzić czy masz do tego łapy, ale ja nigdy nie wybieram źle jeśli chodzi o ucznia- odparł poważnie.
Paprotkowe Oko wyminął go i poszedł w strone legowiska po chwili usłyszał, że młody uczeń idzie za nim, i tak razem weszli do jego legowiska. Paprotkowe Oko usiadł i spojrzał na młodego ucznia, był on dziwnie spokojny, ale to dobry znak. Medyk zaczął pytać go o różne zioła, chciał się dowiedzieć ile młody kocur wie zanim zacznie jakie kolwiek szkolenie. Okazało się, że Sowia Łapa znał jakieś zioła, ale nie znał już mieszanek, które mogły by pomóc. Kocur wstał i kazał zostać uczniowi na miejscu, sam poszedł do legowiska Niedźwiedziej  Gwiazdy. Młoda przywódczyni leżała w swoim posłaniu, a obok niej dwie brązowe kulki.
- Niedźwiedzia Gwiazdo? - podszedł bliżej.
- Tak, Paprotkowe Oko? - spojrzała przyjaźnie na niego.
- Już nie musisz szukać mentora dla Sowiego Oka, ja się nim zajmę- powiedział w prost.
- To świetna wiadomość!- rozpromieniła się- powiedz proszę Zajęczemu Lotowi, że nie musi już sprawdzać, który wojownik się nada na mentora.
Paprotkowe Oko wyszedł z legowiska i znalazł zastępcę. Przekazał mu wiadomość od przywódczyni i powrócił do młodego ucznia dalej czekającego na niego w legowisku.
- Dziś w nocy pójdziesz razem ze mną na spotkanie- oznajmił.
- Dobrze- odparł uczeń.
                         *
Kocur ruszył razem z uczniem do czterech drzew, okazało się, że dziś to nie oni byli pierwsi lecz Cienisty Pazur z młodą kotką. Podeszli do nich i uczniowie się przedstawili. Młoda uczennica nazywała się Księżycowa Łapa i jak się okazało jest ona ślepa lecz wspaniała w ziołach. Po chwili przyszedł Strumienny Liść wraz ze swoim uczniem Sójczą Łapą. Ruszyli oni wiedząc, że Wietrzny  Wąs dołączy do nich w trakcie drogi. Dzisiaj jednak okazało się, że nie szedł sam. On też postanowił wyszkolić ucznia był to Cieknąca Łapa. Wszyscy poszli razem by przedstawić Klanowi Gwiazdy swoich uczniów, którzy mieli poznać ich sekrety i nauczyć się odczytywania znaków.
                          *
Minął już sezon od kiedy Sowia Łapa zaczął szkolenie, niestety Paprotkowemu Oku pogorszył się wzrok co przeszkodziło mu w zbieraniu niektórych ziół. Na szczęście miał on Sowią Łapę, który wydawał się już być gotowy na wszystko. Uczeń właśnie wracał z ziołami wszedł do legowiska i nagle puścił wszystko.
Na ziemi leżała Śnieżny Ogon z jej pyska leciała piana, a obok niej leżały jagody. Jagody, których nikt nie powinien jeść, co one w ogóle robiły tutaj!
- Paprotkowe Oko!! - zawołał wściekły.
- Tak? - Starszy medyk wyszedł z legowiska.
- Śnieżny Ogon! Ona nie żyje coś Ty narobił?! - Nie mógł powstrzymać gniewu.
- Co..? Przecież wszystko było dobrze ... dałem jej..- przerwał.
- Dałeś jej Jagody, które ją zabiły!-dokończył za niego. Poszedł w strone wyjścia.
-Gdzie idziesz?-zapytał szybko.
- Do Niedźwiedziej Gwiazdy!- mówiąc to wyszedł z polanki.
Pobiegł do legowiska przywódczyni i bez pytania wszedł.
- Niedźwiedzia Gwiazdo to zaszło za daleko!- miałknął.
- O co chodzi?- spojrzała na niego. Jej kocięta były już uczniami więc miała ona spokój, ale sama czuła się samotnie.
- Paprotkowe Oko zamordował Śnieżny Ogon! Podał jej Jagody śmierci- wyrzalił się jej.
Niedźwiedzia Gwiazda stanęła na łapy i spojrzała na niego poważnie.
- Mówisz, że już czas?- zapytała z lekkim żalem w głosie.
- Tak- odparł wiedząc co miało zaraz się zdarzyć.
Niedźwiedzia Gwiazda wyszła i wskoczyła na wysoką skałę.
- Niech wszystkie koty na tyle duże by móc samodzielnie polować zbiorą się na spotkanie klanu!- ogłaszając to koty zebrały się odrazu. Kątem oko zauważyła, że Stary medyk, jej najlepszy przyjaciel wyszedł z swojego legowiska. Miał on smutne oczy, które wypełniały łzy, medyk wiedział co się ma stać. Niedźwiedziej Gwieździe było żal Paprotkowego Oka, ale wiedziała co musi zrobić.
- Zebrałam was tu z jednego powodu- zaczela- od dziś Paprotkowe Oko nie jest już Medykiem klanu Pioruna!-zaczęła. Koty zaczęły szeptać między sobą aż w końcu jeden krzyknął.
- Dlaczego?
- Zamordował on kolejnego kota, wiecie co zrobił podczas swojego życia- odezwał się Sowia Łapa- zamordował swojego pierwszego ucznia, dwóch starszych, jednego z uczniów i byłego przywódce!
- Wszyscy wiemy, że również cierpi na problemy psychiczne mówiąc, że widzi martwe koty które go nawiedzają- odezwał się inny kot z tłumu, był to Zajęczy Lot. Koty zaczęły się zgadzać z oskrażeniami. Paprotkowe Oko patrzył przerażony. "To Nie jest prawda! Nie zabiłem ich!"- krzyczał w myślach.
- Czyli decyzja podjęta, Paprotkowe Oko od dziś nie będzie mógł pomagać innym kotą, które są ranne czy chore.
Kocur słysząc to szybko wybiegł z obozu nie mogąc pogodzić się z myślą, że cały jego klan stanął przeciwko niemu.

Dziennik Paprotkowego OkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz