- Mam naszą pizzę! - krzyknął Ethan trzaskając drzwiami. Chwilę później być już w progu salonu i obserwował nas dokładnie. - Obgadywałyście mnie?
- Nie, dlaczego? - zapytała Lindsay ciągnąc delikatnie swoją spódnicę w dół.
- Bo jak wszedłem nagle zrobiła się cisza. - powiedział podejrzliwie.
- Wydaje ci się. - stwierdziła Elody z opanowaniem w głosie.
- Nie wydaje, no ale olać. - przewrócił oczami i usiadł na dywanie obok Elody, a następnie otworzył dwa kartony pizzy. - Bierzcie laseczki. - powiedział wskazując dłonią na pudełka. Każda z nas wzięła po jedynym kawałku i jedliśmy w ciszy. Podczas całego posiłku żadne z nas się nie odezwało, lecz nie była to krępująca cisza. Była raczej spokojna, odprężająca i komfortowa.
- Jakieś świeże ploteczki. - spytał Ethan odpychając puste kartony po pizzy. - Dziwnie cicho jesteście.
- Ploteczki cię ominęły, nie trzeba było się spóźniać. - zaśmiała się pod nosem Elody kładąc się na plecach. Podłożyła rękę pod głowę, a nogi ułożyła na udach Ethana, który siedział po turecku.
- Nie moja wina. Pizza sama by się nie odebrała. - przewrócił oczami opierając łokcie na łydkach Elody.
- Jesteś strasznie marudny. - palnęła Ivy połykając ostatni kęs pizzy. - Nie wierzę, że się przyjaźnimy.
- Sugerujesz coś? - zapytał chłopak patrząc na nią podejrzliwie, lecz jego usta ułożyły się w łobuzerski uśmieszek.
- Skądże. - parsknęła Ivy. Patrzyłam na nich uważnie obserwując ich reakcje, a oni już po chwili wybuchli głośnym śmiechem. W międzyczasie Rick napisał mi smsa, że pojechał z Elizabeth do ich rodzinnego miasta, aby odwiedzić matkę Ricka, więc mam dom dla siebie. Tata pojawił się tylko na chwilę, aby wziąć bagaże potrzebne na dwutygodniową delegację.
***
- Emcia! - usłyszałam znajomy głos dochodzący z przedpokoju. - Jesteś?
- Salon. - powiedziawszy to dość głośno, by gość mógł to usłyszeć spojrzałam na Ethana. Zacisnął szczękę, a jego mięśnie się napięły.
- Emcia. - zaczął Will, lecz gdy tylko zobaczył siedzącego na kanapie Ethana i dziewczyny zrobił krótką przerwę. - Ymn, ja. Zostawiłem bluzę, a chciałbym ją odebrać.
- A, tak faktycznie. Jest w garderobie.
- Mogłabyś po nią pójść? - zapytał William, a ja skinęłam głową i poszłam do sąsiedniego pokoju po bluzę. Wychodząc rzuciłam okiem na dziewczyny, które patrzyły na Williama jakby ducha zobaczyły. Ethan wpatrywał się w mojego byłego z irytacją, złością a jednocześnie z podnieceniem. Na jego twarzy błądził triumfalny uśmieszek, lecz tak naprawdę był lekko zdezorientowany.
Szybkim krokiem poszłam do garderoby, chwyciłam w rękę bluzę wisząca na wieszaku, a następnie wróciłam do salonu. W pomieszczeniu panowała krępująca cisza i nieprzyjemna atmosfera. Wszyscy posyłali sobie dość dziwne spojrzenia krzywiąc się przy tym. Tylko William stal ze spuszczoną głową wbijając wzrok w swoje trampki w szachownicę.
- Proszę, twoja bluza. - podałam chłopakowi ubranie, które szybko przechwycił. Obserwował mnie uważnie, jakby czekał na mój kolejny ruch. - Pewnie się nie znacie. Will to jest...
- Znamy się. - przerwał mi Ethan i uśmiechnął się do mnie delikatnie.
- Ta, właściwie Emily chciałem cię gdzieś zaprosić. - zaczął William, na co Ethan przewrócił oczami, a Lindsay prychnęła kładąc nogi na ławę. - Może jutro?
CZYTASZ
Jesteś Wszystkim
RomanceEmily przeprowadza się do nowego miejsca rok po śmierci mamy. Już pierwszego dnia poznaje Ethana. Łączy ich nietypowa relacja, lecz po niedługim upływie czasu do jej drzwi puka przeszłość. Czy Emily zgodzi się na propozycję przeszłości? Czy przeszło...