Szampańskie aureole zaścielały tłuste fałdki, a ich właściciel wpatrywał się głupawo w z pozoru nieznajome rysy twarzy. Dołeczki, spłaszczony futerał kości policzkowych, groźne, wywoskowane brwi. Coś mu świtało, pewna zamglona żarówka błysła światłem kilkakrotnie, aczkolwiek bardzo szybko zgasła. Obce emocje odprysnęły na tonące w melancholii serce gospodarza, lecz ten zareagować naturalnie nie potrafił. Zapragnął, by jego słowa wyfrunęły z bocianiego gniazda, jednak nie miał pojęcia o co wpierw zapytać. Na szczupłym ciele spoczywała koralowa, rozpinana piżama, w dotyku przypominająca kosztowny kaszmir, a szyję obwieszała migocząca, filigranowa bransoletka, demonstrująca diamentowe przywieszki. Co to miało oznaczać? Kim nic nie rozumiał. Gdzie był? Kiedy zaistniał? Jak brzmiało jego imię? Kim byli tamci ludzie? Mroźny dreszcz lewitował nad książęcymi żyłami, a prezenter podwinął kolana, by skosztować kapki bezpieczeństwa. Nie powinien ufać nieznajomym, coś mu podpowiedziało, iż tak będzie najlepiej.
— Tae? Wszystko dobrze? — zapytał nieco niższy, nosowy głos, by pozwolić jego żywicielowi poplamić się piernikowym uśmiechem. Karmelowa tonacja jego tkanki wskazywała na niecodzienne podobieństwo pomiędzy nimi.
— Bracie? — szepnął ochryple młodzieniec, co pchnęło Jongina do cichego śmiechu. Zaprzeczył on precyzyjnie, za pomocą ruchu szatynowego czerepu. — W takim razie, kim jesteś? Co tutaj robisz? Nie, może co to ja tutaj robię...
— Spokojnie, nie denerwuj się, nie w swoim stanie. Jestem Jongin, a to Jungkook, twój przyszły narzeczony. — Wskazał na bruneta niedoszły Mulat, co spowodowało, iż Taehyung prawie się opluł. Jaki kuźwa narzeczony? Jaja sobie z niego stroili? I to takie w poplamionych spermą koszulkach?
— Co...?
— Witaj z powrotem, Taeyongie. Spałeś tak długo, że zdążyłem się stęsknić za tymi malutkimi łapkami — przyznał handlarz diamentów, wysuwając perliste śródręcze, by podtrzymać lichy nadgarstek, a następnie musnąć wierzch kształtnej dłoni. Osobisty zapach chłopaczka doprowadzał jegomościa do szaleństwa, dlatego przedłużył ową chwilę na tyle, na ile było mu to dane. Blondyn za to zerkał zmieszany raz na jednego, raz na drugiego, obciążony puchem chwiejnych obaw.
— Wybacz, ale zupełnie cię nie pamiętam. Gdzie się w ogóle znajdujemy? — zapytał skołowany, aby minąć się spojrzeniami z Jonginem.
— Chryste, nie sądziłem, że jest aż tak źle — westchnął lekarz, chwilowo się zamyślając. Jego beznamiętny wzrok utkwił w budce dla sikorek, widocznej gołym okiem. Wizja lustrowała nieskazitelną, bezbarwną szybę, a oliwkowe, zadbane palce gładziły własny podbródek w fałszywym zdumieniu. Najstarszy z pozoru opamiętał się, by rzucić strzałą kremowego uśmiechu prosto w kontur Kima. — Jesteśmy w naszym mieszkaniu, Tae. Posiadłość ta należy do naszej trójki, czyli Jungkooka, Naeyon oraz mnie, a ty mieszkasz tu razem z nami. Jeśli nie wierzysz, to spójrz w dół na swój nadgarstek, może to ożywi wspomnienia. Miło by przynajmniej było.
— Nic nie rozumiem — odpowiedział blondyn, a jego wzrok pofrunął na miejsce, wskazane przez Jongina. Biżuteria spoczywała czarująco na ckliwej, opalonej w słońcu skórze, a on dotknął jej powierzchni ostrożnie, aby jej nie zarysować. — Co oznacza ta ozdoba?
— Nawet tego nie pamiętasz? Podarowałem ci ją w naszą pierwszą rocznicę, abyś uwierzył, że biorę to na poważnie. Co roku dodaję ci kolejną zawieszkę, w końcu to taka moja obietnica. Słoneczko, ty nie zdejmujesz jej nawet do kąpieli — wyjaśnił brunet, zasiadając obok swojej brokatowej, lśniącej lukrecji. Odgarnął on jego mizerną grzywkę, by nawilżyć ponętnymi obłoczkami śniade czoło. Taehyung w odpowiedzi momentalnie przymknął ciążące mu powieki. — To tajemnica, lecz w tym roku planuję sprezentować ci białe złoto. — Na twarzy starszego wymalowała się zaduma. Cholernie bogaci biznesmeni?
CZYTASZ
˹Drippin Diamonds˼ ✧ ᵛᵏᵒᵒᵏ
FanfictionPorwany przez szaleńca prezenter doznaje amnezji, zapominając o swoim poprzednim życiu. ✦ top - jjk → smut → angst → wulgarna miłość→ porwanie → przemoc → kryminał → feat chanbaek & kaistal → morderstwo → tajemnica