Rozdział 2

169 11 2
                                    


~V~

Po dłuższej chwili, gdy już wszystko rozpakowałem zszedłem na dół żeby zobaczyć jak idzie Kornelii z tym jedzonkiem. Jak już udało mi się odnaleźć kuchnię, dziewczyny w niej nie było. Lekko zdziwiony wróciłem na górę gdzie jak mi się wydawało powinien być jej pokój. Zapukałem do drzwi a gdy nie usłyszałem odpowiedzi cicho je otworzyłem. To co zobaczyłem było tak urocze, że aż ciężko to opisać słowami. Dziewczyna spała skulona na łóżku przytulając swojego misia. Mój przyjazd musiał rzeczywiście ją wykończyć skoro tak szybko zasnęła. Kucnąłem przy jej łóżku i przyglądałem się jej śpiącej twarzy. Odgarnąłem z jej buzi długie blond włosy. Zdziwiłem się, że są aż tak miękkie. Aż chciałoby się zanurzyć w nich rączki i miziać. Dziewczyna jest naprawdę bardzo ładna. Idealnie gładka, bardzo blada skóra, pełne usta... Co ja wyprawiam?

Zszedłem na dół do kuchni zrobić naleśniki. Nie chciałem żeby była głodna jak już się obudzi. Z resztą ja sam umieram z głodu. Wyciągnąłem z lodówki jajka i mleko po czym zacząłem szukać po szafkach reszty składników. Jestem niczym złodziej. Złodziej mąki!

- Co robisz?

- Whoaa! Nie strasz ludzi – podskoczyłem ze strachu gdy usłyszałem za sobą głos Kornelii. – Właśnie jestem w trakcie okradania cię z mąki.

- Z mąki?

- Chciałem zrobić naleśniki żebyś głodna nie chodziła ale masz wszystko tak schowane, że do jutra ich nie zrobię.

- Szafka obok lodówki – mogłem usłyszeć w jej głosie rozbawienie. Nie rozumiem czemu się śmieje. Mając złodzieja w domu powinna uciekać, prawda? – Sama je zrobię. Nie wypada żeby gość musiał sam sobie gotować.

- Nie traktuj mnie jak gościa. Będziemy razem mieszkać przez dwa miesiące. Sześćdziesiąt dni. Szmat czasu. Nie chcę żebyś przez ten czas na mnie chuchała i dmuchała.

- Póki co jesteś tu jeden dzień i nie uśmiecha mi się widok mojej zdemolowanej kuchni. Daj – odepchnęła mnie i wzięła się za kończenie tego co zacząłem. No co za bezczelność! Człowiek chce się wykazać to mu nie dadzą. – Chcesz gdzieś wyjść jak zjemy?

- Może jutro? Podróż samolotem mnie wykończyła – przeciągnąłem się udając śpiącego. Prawdę mówiąc chętnie bym gdzieś wyszedł ale wiem, że ona jest zmęczona. Nie chcę na niej aż tak polegać bo co sobie pomyśli? Przyjechał z drugiego końca świata i się puszy? Nie, dzięki.

Gdy Kornelia nakryła do stołu usiadłem i wziąłem się za szamanie tego cuda. Nie wiem co ona zrobiła z tymi naleśnikami ale są pyszne!

- Wiesz, ja chyba pójdę się przespać – przetarłem oczy tym razem już naprawdę zmęczony. Dopiero gdy zjadłem poczułem jak bardzo spać mi się chce.

- W porządku, nie wychodzę nigdzie więc możesz być spokojny – uśmiechnęła się do mnie szeroko a ja tylko się odwróciłem i poszedłem do swojego pokoju.

~Kornelia~

Gdy skończyłam zmywać dochodziła godzina osiemnasta. Nie chciałam budzić V więc postanowiłam wziąć relaksującą kąpiel. Puściłam wodę do wanny, wlałam płyn do kąpieli, i już po chwili mogłam się rozpływać w gorącej cieczy.

To wszystko co się dzisiaj wydarzyło jest takie irracjonalne. Miałam wrażenie, że za chwilę się obudzę i cały czar pryśnie. Jakim cudem akurat on u mnie mieszka? Spodziewałabym się każdego ale nie idola milionów nastolatek! Od kilku lat marzyłam o tym żeby spotkać któregoś chłopaka z zespołu. Byłam przekonana, że będę się przy nim jąkać i nie będę wiedziała co powiedzieć. Tymczasem w towarzystwie Taehyunga czuje się bardzo swobodnie. W zasadzie nie różni się wiele od każdej innej osoby. A może stara się taki być? Chciałabym to wiedzieć.

Po jakiejś godzinie cała pomarszczona postanowiłam wyjść z wody. Ubrałam się i wyszłam z łazienki sprawdzić czy V śpi. O dziwo nie było go w pokoju więc postanowiłam go poszukać. Przejrzałam prawie wszystkie pomieszczenia a chłopaka w nich nie było. Zostało tylko studio mojej mamy w piwnicy. Poszłam więc to sprawdzić i nie pomyliłam się. Stojąc pod drzwiami doskonale słyszałam muzykę. Otworzyłam cicho drzwi i spojrzałam na chłopaka. Stał przed mikrofonem z półprzymkniętymi oczami i śpiewał. Widok był niesamowity. Nie sposób oderwać od niego wzrok. Wgapiając się w niego nie zauważyłam nawet kiedy skończył.

- Nie wspominałaś, że śpiewasz.

- Bo nie śpiewam, to studio należy do mojej mamy – chłopak spojrzał na mnie wyraźnie zakłopotany.

- Ja, przepraszam. Nie bardzo wiedziałem czy wolno mi tu wchodzić ale... sam nie wiem. Jakoś tak wyszło...

- W porządku – uśmiechnęłam się do niego – możesz tu przychodzić tak często jak chcesz. Nie mam zamiaru ci tego zabraniać.

- Twoja mama jest piosenkarką?

- Była... Zmarła osiem lat temu – podniosłam na niego wzrok. Nie lubiłam o tym mówić.

- Przepraszam... nie miałem pojęcia...

- Daj spokój. Przepraszasz mnie drugi raz w ciągu trzech minut. Jak tak dalej pójdzie to nasze rozmowy nie będą się opierały na niczym innym. Jeśli chcesz możemy obejrzeć jakiś film albo pograć na konsoli. Daję ci wolną rękę.

- Wcześniej widziałem w salonie spora kolekcję gier, to może zagramy?

Wieczór spędziliśmy bardzo miło. Graliśmy w Just Dance i zrobiliśmy sobie małe zawody, które oczywiście V wygrał. Zamówiliśmy pizze i najedliśmy się nią po brzegi. Zastanawiam się jak to możliwe, że on tyle je i tak dobrze wygląda. Około godziny trzeciej rozeszliśmy się do pokoi i poszliśmy spać bo w końcu jutro też jest dzień.

Wtedy jeszcze nie miałam pojęcia do czego Kim Taehyung doprowadzi.



Hug Me || BTS VOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz