Rozdział 5

165 12 1
                                    


~Kornelia~

Dzisiaj wylatujemy do Korei. Szczerze mówiąc cieszę się, że już nie będziemy tylko we dwoje bo strasznie ciężko mi udawać, że nic się nie stało. Byliśmy wtedy tak blisko... Pytanie, które zadał totalnie wybiło mnie z rytmu! Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć więc po prostu wcisnęłam mu tą maść w rękę i uciekłam. Wczoraj rozmawialiśmy normalnie. A przynajmniej tak to wyglądało bo za każdym razem gdy dochodziło do konfrontacji między nami to w głowie pojawiała mi się myśl żeby jak najszybciej wyjść. Na szczęście już niedługo otoczy mnie sześciu innych bardzo przystojnych chłopaków, którzy mam nadzieje odciągną mnie od myśli o Taehyungu.

Najbardziej jednak boję się podróży samolotem. Nigdy nie latałam a dodatkowo martwię się, że Tae po prostu pójdzie spać i zostanę sama. W końcu on jest do tego przyzwyczajony bo bardzo często podróżuje w ten sposób.

Gdy usłyszałam, że chłopak mnie woła, wzięłam moją torebkę i zeszłam na dół. Na stole w kuchni położyłam kartkę w razie gdyby mój ojciec zechciał mnie odwiedzić:

Wyleciałam bardzo daleko. W momencie gdy to czytasz prawdopodobnie spełniam marzenia. Jest mi bardzo przykro, że przez tyle lat mnie powstrzymywałeś ale nie martw się, poznałam osobę, która naładowała mnie energią do działania i nie zamierzam dalej stać w miejscu. Już nie potrzebuję twojej pomocy. Jestem dorosła i zamierzam żyć sama. Nie chcę niczego żałować. Jeśli zamierzasz mi w tym przeszkodzić to lepiej od razu sobie odpuść bo nie zamierzam się poddawać. W porządku, jeśli nie traktujesz mnie już jak swoją córkę. Myślę, że jakoś to przeżyję. Jeśli jednak chciałbyś mnie kiedyś przeprosić za to co mi zrobiłeś w ciągu dwudziestu lat mojego życia to za jakiś czas być może Cię odwiedzę
Do zobaczenia kiedyś,
Kornelia

Domyślam się, że aż się zagotuje ze złości gdy to przeczyta ale w tym momencie mnie to ani trochę nie interesuje. W głowie mam tylko to żeby wszystko się udało.

Ostatni raz spojrzałam na mój dom i zamknęłam drzwi podczas gdy Tae pakował nasze bagaże do taksówki, których było naprawdę dużo swoją drogą.

- Co to była za kartka, która zostawiłaś na stole?

- To był list, który sprawi, że mój ojciec będzie chciał mnie zabić.

- O czym ty mówisz?

- Obiecuję, że ci opowiem ale nie teraz – powiedziałam wskazując głową na taksówkarza mając nadzieję, że chłopak zrozumie o co mi chodzi. Oczywiście szansa na to, że ten facet znał koreański i rozumiał o czym rozmawiamy była znikoma ale nie miałam ochoty opowiadać o moim życiu w jego towarzystwie.

- Aaa, jasne, rozumiem – uśmiechnął się do mnie tym swoim kwadratowym uśmiechem.

Po dwóch godzinach wsiadaliśmy do samolotu. Usiadłam i wzięłam głęboki oddech.

- Boisz się? – spojrzał na mnie z troską.

- N-nie, wszystko jest w porządku.

- Jesteś pewna? Kiepsko wyglądasz.

- Jestem pewna – oczywiście, że nie jest w porządku ale nie chciałam żeby się martwił. Gdy poczułam, że startujemy zacisnęłam mocno pięści i zamknęłam oczy. W myślach zaczęłam prosić Boga żebym to przeżyła. Po paru sekundach poczułam, że ktoś próbuje rozluźnić moją rękę. Gdy zobaczyłam, że to Tae otworzyłam dłoń a on splótł swoje palce z moimi.

- Nie bój się. To naprawdę nic strasznego a z czasem zrobi się nawet przyjemnie

- Taehyung... ja nigdy nie latałam...

Hug Me || BTS VOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz