15.

120 2 1
                                    


Obudziłam się około siódmej, kiedy moja przyjaciółka jeszcze spała.
Od razu ruszyłam w kierunku łazienki i spojrzałam w ogromne lustro wiszące nad blatem. Wyglądałam jak siedem nieszczęść.

Przemyłam twarz ciepłą wodą, rozczesałam włosy i umyłam zęby.

Teraz było już trochę lepiej, jednak dzisiaj nigdzie się nie ruszam bez makijażu.

- Elsa, wstawaj - szturchnęłam dziewczynę w ramię, na co jęknęła z niezadowoleniem.

- Nigdzie nie idę... - mruknęła, ciaśniej okrywając się kołdrą - weź sobie coś z szafy i zamknij za sobą drzwi.

- O nie, koleżanko - wyrwałam jej pierzynę i zaczęłam ją łaskotać, co jak się okazało, było skuteczne.

- O ty wredoto - powiedziała chichochąc - dobra, już wstaję!

Blondynka zeszła z łóżka i odsłoniła rolety wpuszczając do pomieszczenia niewiele więcej światła, gdyż na dworze było dosyć pochmurno i wyszła do lazienki, szurając za sobą puszystymi kapciami w kształcie kurczaków.

- Mogę pożyczyć cokolwiek z twojej szafy? - krzyknęłam, przypinając sobie jej poprzednie slowa.

- Tak! Oprócz sukienek od Diora - odpowiedziala mi zza drzwi łazienki.

Byłam pewna, że żartowała, dopóki nie otworzyłam ogromnej, trzydrzwiowej szafy.

Znajdowało się w niej chyba dosłownie wszystko.

Z przerażeniem dostrzegłam, że nie było tam chyba ani jednej rzeczy, która kosztowałaby mniej niż kilka moich najlepszych ubrań razem wziętych.

Jeansy, szorty, spódniczki, kombinezony, sukienki...

Nie byłam w stanie ogarnąć tego wszystkiego wzrokiem, który analizował po kolei każdy zakątek szafy, a co dopiero swoim umysłem.

Podkoszulki, sweterki, bluzki z długim rękawem, body...

Ta dziewczyna chyba cierpi na zakupoholizm.

Spojrzałam na bluzy i chwyciłam pierwszą lepszą w kolorze białym. Do tego dobrałam czarne legginsy i zwykłą podkoszulkę od Ralpha Laurena.

Elsa wróciła do pokoju i usiadła przy biurku zaczynając się malować, a mnie podała jeszcze gorącą lokówkę.

- Uważaj - zaśmiała się pod nosem, zauważając, że syknęłam łapiąc za urządzenie - jedna z moich ulubionych - dodała wskazując na bluzę, którą miałam na sobie i rozpoczęła nakładanie makijażu.

Pokręciłam włosy, co nieco wizualnie je skróciło i spsikałam je lakierem.
Różnica była ogromna, gdyż zazwyczaj je prostowalam lub zostawiałam naturalne fale, ale podobało mi się.

- Bierz śmiało, jeśli czegoś potrzebujesz. Co moje, to twoje - powiedziała wstając.

Gdy blondynka odeszła od biurka, zajęłam jej miejsce.
Wyciągnęłam ze swojej torebki wszystkie kosmetyki, jakie tam znalazłam, a następnie nałożyłam na skórę krem Elsy, który z pewnością był wart więcej niż mój comiesięczny czynsz za mieszkanie.

Poprawiłam i tak juz dosyć ciemne, ale cienkie brwi, nałożyłam korektor i miodowy balsam do ust. Kiedy skończyłam blendowanie brązowego cienia na powiekach, spróbowałam nakleić sztuczne rzęsy, co nie szło mi zbyt dobrze.

- Daj - roześmiała się blondynka podchodząc i biorąc ode mnie kępki rzęs.

Wycisnęła na nie odrobinę kleju i po chwili przycisnęła jedną z nich do mojej powieki, to samo robiąc z drugą.

Steps you takeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz