Laughing Jack

51 4 0
                                    

OŚRODEK DLA ZABŁONKANYCH, MORDERSTWO MATKI

*Historię będę opowiadać o sobie

               ,,Początek Histori"
Było późne lato mój synek bawił się w ogrodzie. James był cichym i nieśmiałym 5 latkiem.

Gdzieś koło godziny 16 zawołałam go na obiad. Chłopiec nie miał za wielu przyjaciół więc zapytałam się czy nie chciał by odwiedzić kuzynów.

,,Mamo mam nowego przyjaciela". Powiedział za nim zdążyłam złożyć mu propozycję. ,,A jak ma na imię, i skąd jest?" Byłam ciekawa jak większość matek. ,,Ma na imię Roześmiany Jack i nie wiem skąd jest"

Wolałam dalej nie drążyć tematu to pewnie kolejny wymyślony przyjaciel chłopca, dzieci w jego wieku już tak mają, po prostu uśmiechnęłam się do niego i w spokoju oboje skączyliśmy jeść kolację.

Była godzina 3:00 w nocy obudził mnie mój dziwny sen. Było ciemno, byłam w jakimś zniszczonym wesołym miasteczku. Strasznie się bałam, biegnąc przez nieskończone pole pełne namiotów, popsutych maszyn i opuszczonych domków z grami.

Całe to miejsce wyglądało strasznie. Wszystko było czarno-białe, maskotki-nagrody wisiały na pętlach, wszystkie z chorym uśmiechem na twarzy. Czułam się jakby całe miasteczko patrzyło na mnie, nawet jeżeli nie było nikogo w zasięgu mojego wzroku. Nagle usłyszałam jak gra muzyka. Dźwięki „Pop Goes the Weasel” grane na akordeonie, echem krążyły przez miasteczko. *

W pierwszej chwili pomyślałam o wymyślonym przyjacielu syna i pobiegłam do pokoju Jemsa. Było cicho chłopiec spał a blask księżyca oświetlał jego porozrzucane po pokoju zabawki.

6:30 James obudził się wyjątkowo wcześnie i przyszedł mnie budzić do pokoju. Otworzyłam oczy chłopiec uśmiechał się a w ręce trzymał cukierki. ,,James skąd masz słodycze?"
,,Dostałem od Jacka" ,,Synku, wiem że jest ci trudno Ale Roześmiany Jack nie istnieje, nie ładnie jest kłamać powiedz skąd masz te cukierki?"

,,Mamooo Jack mi je dał bo wczoraj w nocy pożyczyłem mu swoje zabawki, nie kłamie " Miałam już tego dosyć, umówiłam 5 latka na wizyte i pedagogiem i zostawiłam tę sprawę w spokoju.

19:00 usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła, wzięłam nóż do ręki i weszłam po schodach do góry.  Na podłodze leżał mój pies Fido, miał rozpruty brzuch a jego wnętrze wypełniały cukierki te same, które miał James. Pobieglam do jego pokoju.

Wszystko było porozrzucane po pokoju, a mój biedny syn płakał i trząsł się ze strachu w swoim łóżku, które było mokre od moczu. Chwyciłam go i wybiegłam z domu wprost do Toma i Lindy.

Na szczęście jeszcze nie spali. Dali mi zadzwonić na policję. Przyjazd nie zajął im długo. Kiedy wyjaśniłam im co się stało, popatrzyli na mnie jak na wariatkę. Przeszukali dom, ale jedyne co znaleźli, to martwego psa i 2 rozwalone pokoje. 

Dostałam informację, że to zapewne włamywacze a psa załatwili po drodze. Wiedziałam, że to kłamstwo. Postanowiłam czuwać przy dziecku resztę nocy. Postawiłam przy jego łóżku elektryczną nianię. Wzięłam nóż z suszarki i poszłam do pokoju.

3:00 rano usłyszałam wrzask. Wbiegłam do pokoju Jemsa. Ciało chłopca* było brutalnie po wykręcane, zamiast oczu z jego dołów ciekła krew. Ciało Jamesa było przybite do ściany, gwoździe przeszywały jego dłonie i stopy.

Wtedy usłyszałam to ponownie. Cichy, desperacki jęk. JAMES BYŁ WCIĄŻ ŻYWY! Moje biedne małe dziecko.
-Wynoś się z mojego domu kim kolwiek jesteś!!- W odpowiedzi zobaczyłam czarną postać z wykrzywionym uśmiechem. Wzięłam nóż i rzuciłam w postać, która znikła a narzędzie trafiło w serce chłopca, prysnęła we mnie jego ciepła krew.

Nie… Co ja zrobiłam? Moje dziecko, zabiłam swoje dziecko!”. Natychmiast upadłam na kolana, słysząc jak odgłosy syren stają się coraz głośniejsze… „Mój syn, moje małe dziecko… Obiecałam, że będę cię chronić… Ale zawiodłam… Przepraszam James… Przepraszam…”.

Niedługo potem przybyła policja, znalazła mnie przed moim synem, wciąż trzymającą nóż pokryty jego krwią. Proces był krótki, szaleństwo. Zostałam umieszczona w Domu Dla Obłąkanych Przestępców, gdzie byłam przez ostatnie 2 miesiące.

Nie jest tu tak źle, jedynym powodem, dlaczego nie śpię, jest to, że ktoś za oknem gra „Pop Goes the Weasel”… Rano porozmawiam o tym z sanitariuszami…

*Tłumaczenie pasty pochodzi ze strony : *klik* oraz strony Fandom
(FRAGMENTY)

*Tłumaczenie pasty pochodzi ze strony : *klik* oraz strony Fandom(FRAGMENTY)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

 

Rezydencja Morderców ///Wersja nieukończonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz